W kuchni jest kartka

„Nie czekaj, zostanę u Basi”

 

Przy blokach startowych pierwsza pojawiła się, zawodniczka próbująca oddać nową rzeczywistość, korzystając z przestarzałych środków wyrazu. Za nią, jakby z niej drwiący — zawodnik, który jest znany z wchodzenia w płytkie zakręty kunsztownymi popisami językowych zdolności. Jeszcze chwila i wyjdzie też ten z zarzutami o hermetyzm od czytelników, którzy lubią nawet w kwestii nocy pełną jasność. Następni to grupa pompatycznych tchórzy startujących razem, ku pamięci bohaterów. Później te skromne, oporne na krytykę, powstałe w poczuciu własnej doniosłości poetyzujących, wychwalających się wzajemnie i wzajemnie oddających sobie cześć. Dużo jest też niszczących słowa, które stają się wskutek nadużycia pustym dźwiękiem. Są też filozoficzne z zamkniętą maksymalną ilość treści, wiodącej w przepaść absurdu.

Cóż, za tłum istot wyjątkowych zgromadził się na starcie — mówiąc do siebie, zdałem sobie sprawę, że to proste zdanie: „Nie czekaj, zostanę u Basi” w tym codziennym biegu z milczenia nad herbacianymi liśćmi po wysokie noty, nie ma żadnych szans i sensu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Fantasmagoria 10 miesięcy temu
    Głęboki sens . Ma swoje miejsce .
  • Bettina 10 miesięcy temu
    Odchodzę z namysłem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania