W podróży

Wszyscy czekaliśmy w kruchcie aż przeleci mżawka. Wtedy Stasiek powiedział coś centralnie do mnie. Czy wcześniej kiedykolwiek rozmawialiśmy? Nie wiem. Może. Co do mnie powiedział wtedy w kościele? Mógł powiedzieć: „Ładna sukienka” albo „Ale brzydka pogoda”. Mój mózg nie pamięta jakie słowa padły, ale ma pewność, że były skierowane do mnie.

W każdym razie komunie miałam szaloną. W ten sam dzień miał też komunie mój kuzyn, tylko że w innej parafii. Już wtedy byłam przyzwyczajona, że wszystko mamy razem. Nawet urodziliśmy się dzień po dniu. Oboje polubiliśmy matmę. No może on bardziej. Spędzaliśmy razem święta i część wakacji. Ogólnie zawsze byłam dość mocno zżyta z kuzynami i kuzynkami, a z nim szczególnie.

Wróćmy do tematu Staśka. Później, chyba w klasie trzeciej dostałam od niego laurkę. To trochę za dużo powiedziane. Raczej dostałabym od niego laurkę, gdybym nie wytknęła mu, że zrobił literówkę w moim imieniu. Jaka ja byłam okropna. Chłopak się starał, a ja zamiast docenić to go tak sprowadziłam na ziemie. Chyba wtedy nie do końca zdawałam sobie z tego sprawę.

Nie tak dawno do mnie dotarło, że Judyta mogła być zazdrosna o to jak Stasiek mnie traktował. Może jeszcze nie o tą laurkę, bo pewnie o niej nie wiedziała, ale o późniejsze sytuacje.

Całą podstawówkę jeździłam do szkoły autobusem. Tym samym co Judyta i Stasiek. Mój przystanek był ostatnim na trasie tego autobusu. Lubiłam nim jeździć, bo wtedy najlepiej mi się rozmyślało i tworzyło wizje mojej przyszłości.

Widziałam siebie jako bogatą panią, albo wychodzącą za mąż za księcia z bajki, albo przeżywającą jakieś telenowelowe dramaty. No cóż jestem osobą wychowaną na „Zbuntowanym aniele”. Ile razy by nie leciał w telewizji tyle razy go oglądam.

Czasami czułam się jak Milagros, ale o tym opowiem później.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania