W pogoni za nim

Od wielu lat ciągle próbuję go znaleźć. Chcę go powstrzymać, aby nie było kolejnych ofiar, ale problem jest w tym, że kiedy ostatnio tę bestię widziałam to byłam małą elfką. Pamiętam ten dzień, tak jakby to było wczoraj. Te wydarzenia zostały w mej pamięci mocno wyryte do tego stopnia, że gdy ktoś się pyta o nie, to ja potrafię nawet po tylu latach od tamtych wydarzeń opowiedzieć, jak to zapamiętałam. Szczerze mówiąc nawet nie ma mowy, aby o tym zapomnieć, bo jest to jedyne wspomnienie o moim jeszcze żyjącym bracie Utumie. Sama myśl o nim, jakby teraz po tylu latach wyglądał to powoduje u mnie taki melancholijny nastrój. Wyglądam na taką odciętą od rzeczywistości lub tak jakbym nad czymś wiecznie rozmyślała. Problem jest taki, że zatracam się w tym wspomnieniu do takiego stopnia, że nawet nie słyszę jak ktoś coś do mnie mówi. Muszą wtedy mną wstrząsnąć, abym wybudziła się z tak zwanego transu. Czasem mój brat pojawia się w moich snach, lecz za każdym razem, gdy chcę go dogonić, to nie potrafię oraz budzę się. Co roku, gdy przypada ten dzień, gdy widziałam Utuma po raz ostatni, to mam dziwną wizję. Widzę wtedy Świat oczami jakieś osoby lub istoty. Ta wizja jest dość mglista i nie widzę za bardzo dobrze, jakbym chciała. Być może nadejdzie taki dzień, kiedy zrozumiem moje wizje…

Ale do rzeczy. Muszę się skupić w końcu nie po to sporo czasu poświęciłam na to, aby zostać jedną z Elfich Wyroczni. Elfią wyrocznię cechuje ogromna wiedza oraz kontakt z przodkami. Oni mają nawet kontakt z duchami przyrody. Dla niewtajemniczonych tak w skrócie są mistykami. Rozwijają się w sferze duchowej i mentalnej. Ich wizje są czyste i bardzo wyraźne. Potrafią przewidzieć nawet to, co się wydarzy tysiąc lat dalej. Ale to się wiąże z wieloma wyrzeczeniami. Nie każdy może iść tak zwaną ścieżką wyroczni. W mojej rodzinie zawsze mawia się, że wszystko jest zapisane w planetach i gwiazdach podczas narodzin. Z początku nie wiedziałam, dlaczego to mi powtarzano, ale teraz wiem. Chociaż, gdybym mogła cofnąć bieg historii i mogła uratować mojego brata bliźniaka Utuma. Nie da się cofnąć czasu. Chociaż Fedoron opowiadał mi, że wiele tysięcy lat temu jeden z Elfich przodków cofnął czas i konsekwencją tych czynów była tocząca się bardzo krwawa wojna trwająca przez tysiąc lat. Nie bez przyczyny ta wojna nazywała się Agonią. Była to masakryczna wojna pomiędzy rasami elfów. Kiedyś wszystkie rasy elfów żyły w zgodzie, ale to zmieniło się poprzez cofnięcie się w czasie jednego z Elfich przodków. To takie straszne jak można o tym pomyśleć. Skudki cofnięcia w czasie do dziś są odczuwalne przez nowe pokolenia Elfów. Gdyby nikt nie cofnął czasu, to mój brat możliwe, żeby żył…

Sporo prób wykonałam, idąc ścieżką wyroczni. Jedną z prób było stawienie czoła z moim jednym ze wspomnień. Tak musiało to paść na wspomnienie o Utumie. Działo się to bardzo dawno temu. Pamiętam był to piękny słoneczny dzień. Wraz z moim bratem podziwialiśmy latające motyle nad kwiatami. Nasi rodzice zabrali nas na łąkę. Zawsze nas tam zabierali. Moja mama Arvia uwielbiała kontakt z naturą. Nie wiedziałam, jak ona to robi, ale potrafiła porozumieć się ze zwierzętami. Natomiast mój tata Angrod należał do takich elfów, które potrafią władać i panować nad żywiołami. Ach… to był cudowny dzień, gdy radośnie z bratem biegałam za latającymi motylami. Jednakże ten pamiętny dzień…

Czujesz to? – zwróciła się z pytaniem Arvia do Angroda.

W jakim sensie czuję? Masz na myśli ten ciepły wiatr? – Odpowiedział pytająco Angrod.

Nie o to chodzi… Mam takie dziwne przeczucie… Nie potrafię tego opisać wprost – tłumaczyła się Arvia.

Angrod spojrzał na Arvię swoim stanowczym wzrokiem i potem rozglądał się w stronę moją i Utuma.

Quiniti! Utum nie oddalajcie cię – zawołał.

Usłyszałam głos taty i wraz z bratem przyszliśmy usiąść się nieopodal mamy. Do naszej mamy podchodziły co jakiś czas zwierzęta. Mama je głaskała i z nimi rozmawiała, ale w pewnym momencie zwierzęta się spłoszyły tak beze powodu.

To dziwne… Cóż, mogło je wystraszyć – zastanawiała się mówiąc to Arvia.

Nie sądzę, aby to była burza. Nie widzę, aby pogoda mogła w tak szybkim tempie się popsuć – poinformował ją Angrod.

Sam wiesz, że to musi coś znaczyć – powiedziała.

Wiem. Chociaż zagrożenia na ten moment nie widzę – odpowiedział Angrod.

W tym momencie nagle wiatr ucichł, jakby miało coś się stać. Mój tata nagle zaczął nasłuchiwać, przygotowując się do obronienia nas. I nawet nie minęła chwila, gdy pojawiła się banda Mrocznych Elfów z Doliny Uruhg – Aithelnu. Mama od razu kazała nam się schować za nią, a tata wyszedł, aby nas obronić. Ale sam na czterdziestu Elfów nie dał rady i udało się mu dwudziestu pokonać. Mroczne Elfy porwały mnie i brata. Pamiętam, że nasza mama wysłała za nami kilka zwierząt, aby te spróbowały nas uwolnić. Tata był osłabiony. Pamiętam, że wraz z bratem próbowaliśmy się wydostać, ale nie udało się nam. Mroczne Elfy nas zabrały na obrzeża Doliny Uruhg – Aithelnu. Zauważyłam, że kilka z tych Elfów jest dziwnie ubranych. Tak jakby byli jakimiś szamanami. Ziemia i teren dookoła wygadał jak miejsce rytualne. Bałam się wraz z bratem co się dalej z nami stanie. Gdy nagle jeden z Mrocznych Elfów zabrał Utuma.

Zostawcie go! – krzyczałam we łzach.

Nie mogłam nic zrobić. Byłam związana i pilnowana przez trzech Mrocznych Elfów. To było okropne. Ten szaman Podszedł do rytualnego kręgu. Drugi szaman poustawiał jakieś dziwne nieznane mi wtedy runy, kryształy i zapalił świece. Ten pierwszy szaman wziął rytualny sztylet.

Zostawcie go! – Wrzeszczałam z całych sił, ale nikt nie reagował na moje krzyki.

Zostawcie go! – Powtórzyłam tym razem agresywniejszym tonem we łzach, lecz nikt nadal nie chciał mnie słuchać.

Widziałam, jak szaman wypowiada jakąś dziwną inkantację i wykonuje jakieś gesty.

Zostawcie go! – Krzyknęłam znowu, aby opóźnić rytuał i w jakiś sposób go przerwać.

To trochę spowalniało, ale szaman nie przestał wykonywać rytuału…

Zostawcie Utuma! Zostawcie mojego brata! – Głośno i wyraźnie wypowiadałam te słowa.

W tym momencie jeden z Mrocznych Elfów za pomocą czarnego materiału sprawił, abym nic nie mówiła. Ciągle w umyśle powtarzałam, że mają go zostawić i puścić. Łzy leciały mi po policzkach bonie mogłam nic więcej zrobić byłam bezradna… Szaman wziął mojego brata do kręgu i wbił mu sztylet prosto w serce. Potem ten zakrwawiony sztylet wyciągnął, a ciało mojego brata upadło wykrwawiając się. Moje serce pękło w tym momencie. Oni zabili mojego brata bliźniaka. Czułam bardzo mocno ten ból. Łzy leciały mi ciągle po policzkach. Gdy nagle zaczął pojawiać się w tym kręgu jakiś dziwny portal. Szaman wycofał się na odpowiednią odległość. I z portalu wyszedł prawdziwy Smilodon o umaszczeniu niebiesko – fioletowym z białymi akcentami. Mroczny Elf zdjął z moich ust czarny materiał, a ja już byłam totalnie przerażona tym potworem, którego oni przywołali. Zaobserwowałam, że oni się cieszą, ale ten smilodon zwrócił się przeciwko, nim i ich wszystkich pozabijał, zostawiając mnie samą. Płakałam i bałam się… Gdy po godzinie od rytuału moja mama przyjechała na grzbiecie jelenia i zobaczyła ten makabryczny widok…

Do dzisiaj pamiętam ten dzień. To wspomnienie mama objęła mnie wtedy i uspokajała, gdy ja ciągle powtarzałam Utum nie żyje. To moja wina, że nie udało się mi przerwać tego rytuału. Moja mama zapewniała mnie, że to nie jest moja wina. Ale w głębi duszy czułam, że mam nadal kontakt z moim bratem, tak jakby to wskazywało, że nadal jego cząstka żyje… Tak mijały lata i pojawiały się te wizje, gdzie widzę świat z perspektywy innej osoby tak przynajmniej się mi wydawało. Co roku pojawiały się informacje, że coś zabija okoliczne Elfy. Nikt nie wiedział jednak, co to lub kto to może być. Mój tata został poproszony, aby zbadać tę sprawę, ale było to ogromne ryzyko. Wiadomo już było, że cokolwiek zabija Elfy jest coraz bliżej Białej Puszczy. Biała Puszcza przynależy do rasy wysokich Elfów. Moja cała rodzina stąd tu jest. Sam fakt, że zagrożenie jest coraz bliżej niepokoił moją mamę, która dowiadywała się różnych informacji od zwierząt. Ja natomiast odwiedzałam moich rodziców co jakiś czas. Ostatnio w odwiedzinach zastałam mamę przestraszoną.

Co się stało mamo? – zapytałam.

Nie nic – odpowiedziała wymijająco, ale widać było, jakby nie chciała o czymś mówić.

Mamo. Na pewno wszystko w porządku? Wyglądasz na przestraszoną – drążyłam nadal temat.

No dobrze. Posłuchaj Quiniti… nie wiem, jak mam to powiedzieć… Ostatnio rozmawiałam z tutejszym niedźwiedziem. – zaczęła mówić Arvia i na chwilę się zamyśliła.

Mamo Ty zawsze rozmawiasz ze zwierzętami. Pewnie to nic nadzwyczajnego – spróbowałam ją uspokoić.

Raczej to, co mi niedźwiedź opisał nie było wcale takie przyjemnie do słuchania. Opowiadał, że znalazł pobojowisko rozszarpanych Elfich ciał we krwi. – poinformowała mnie mama.

Co w tym nadzwyczajnego? – zapytałam.

To, że nie widział innych Elfów tylko jakieś dziwne zwierzę – odpowiedziała.

Czy wie, co to mogło być? – z zaciekawieniem pytałam dalej.

Niestety nie wie. Nigdy w życiu ten niedźwiedź nie widział takiego zwierzęcia – odparła.

Po tych słowach nagle dostałam wizji. Widziałam, jak wchodzę do jaskini nieopodal wodospadu. Tylko tyle zapamiętałam. Mama tak na mnie spojrzała z wymownym spojrzeniem.

Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej – mówiła, to przyglądając się mojej twarzy.

Tak. Przynajmniej tak się mi wydaje…- odpowiedziałam lekko zmieszana.

Jak to wydaje Ci się? Mów co widziałaś tym razem… Coś ja tak czuję, że w końcu poznamy odpowiedź Twoich wizji – oznajmiła mama.

W mojej wizji widziałam, jak wchodziłam do jaskini. Słyszałam szum wodospadu. Nie wiem, co to ma znaczyć, ale cokolwiek to mogło być to musi teraz być w jaskini nieopodal wodospadu – pewnym głosem starałam się powiedzieć, jak najwięcej co zapamiętałam.

W Białej Puszczy znajduje się pięć wodospadów. Z czego tylko dwa mają nieopodal mają jaskinię. Trzeba będzie to sprawdzić. – zaproponowała mama.

Jak chcesz to sprawdzić, nie narażając swojego życia? Przecież wiesz, że cokolwiek, to jest to Cię zabije – poinformowałam mamę.

Przy pomocy zwierząt. Wiem, że to zwierzę atakuje tylko Elfy – odpowiedziała.

Tak więc moja mama od razu wyszła z domu i zapytała się królika, aby ten dowiedział się o tym dziwnym zwierzęciu coś na temat. Mój tata, tymczasem wrócił lekko draśnięty.

Tato! Co Ci się stało? – krzyknęłam i podbiegłam do niego.

To nic takiego. Zwyczajne draśnięcie – uspokoił mnie tata.

Tak przyjrzałam się i nie przypominało mi to na jakiekolwiek ostrze. Na pewno nie walczył z Mrocznymi Elfami. A gdyby nawet miał z nimi walczyć, to inaczej wyglądałby ten ślad. Lecz, zanim zdążyłam się zapytać to królik przykicał ponownie z wiadomością do mojej mamy. Serio do tego czasu nie wiem, o czym oni rozmawiają, ale moja mama coś szepnęła na ucho mojemu tacie. Tata na nią spojrzał wymownie.

Muszę już iść – wydusił to.

Zaczekaj! To był Mroczny Elf, czy zwierzę? – próbowałam go zatrzymać tym pytaniem.

Słucham?… Nie wiem, o czym mówisz – wymigał się tata od odpowiedzi.

Tak czułam, że coś jest nie tak. Gdy spojrzałam w jego oczy, to zobaczyłam wizję. Widziałam, jak mój tata zamierza powstrzymać smilodona… Gdy wizja się skończyła, to zobaczyłam, że taty nie ma. Postanowiłam, że muszę go dogonić, zanim będzie za późno…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Łukaszenkow rok temu
    Przemykasz tak po cichu na portalu, a są tu ludzie ciekawi twojego zdania na tematy literackie. Zapraszamy na forum.
  • Łukaszenkow rok temu
    Oczywiścię wysławiam się w formie stonowanej, nie zobowiązującej
  • Łukaszenkow, Ja zaś popieram wyrażającego się przede mną, całą mocą mało sprawczą, ale wielkiej będąc wiary i w chęci na kolejny krok, który kolejne osoby powiedzie ku szczęściu w ramach.
  • o nim pseud rok temu
    DarkQueen
    Proszę uważać na tych dwóch panów, gdyż widzę, że im pani wpadła w oko, a oni tylko czekają na okazje, by zbałamucić kobietę. Mężczyźni to jednak są świnie... jakby co, to może pani na mnie liczyć. Życzliwy ;)
  • Poncki rok temu
    Taki skrzydłowy to skarb ?
  • o nim pseud rok temu
    Poncki
    Przepraszam, że po waszych karkach... Ale jestem tylko mężczyzną, a mężczyźni to...
  • Poncki rok temu
    o nim pseud
    Rób co musisz. Cel uświęca środki ?
  • "Każdy może, prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczanie do krytyki, panie, to nikomu... Mmmm... Tak, nie... Nie podoba się. Więc dlatego z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było. Tylko aplauz i zaakceptowanie. Tych naszych, prawda, punktów, które stworzymy."
  • o nim pseud rok temu
    yanko wojownik 997

    "Widzieliśta go jaki ćwaniak. A może ty, Jasiu, mowę byś wygotował, jakżeś taki szpecjalista?"

    Coby... niewiasta przemówiła do zebranych ?
  • o nim pseud, To się da zrealizować, zaś zadajmy sobie pytanie - czy chcemy, by miało przełożenie na skutek? Tu już możemy nie iść drogą jednomyślną, więc rozstrzygającym czynnikiem, musi być dyskusja. Tymczasem, oczywiście, organizacyjnie istnieje możliwość, zainicjowania, punktu wyjścia i, można to zwać dobrym początkiem.
    Więc ta; niech przemówi, gdyż wynika to dalej z konsekwencji. Wykazując ich brak, nie podoła zadaniu, ale zostało wykonane po naszej stronie, więc tu nawiązuję, iż należy przyjąć, że wynikiem, jest bez wątpienia, wywiązanie ze zobowiązań po wskazanej stronie. Dziękuję.
  • o nim pseud rok temu
    yanko wojownik 997

    DarkQueen dwa lata temu
    Wrzucam teksty ze swojego bloga. Nie zależy mi na popularności. Kto chce ten spojrzy i tyle. Pozdrawiam.
    https://www.opowi.pl/to-jest-ten-cel-a71194/#comment-677902

    Chyba... odgrzewamy wczorajszy kotlet.
  • o nim pseud, Chciałem to samo napisać (zacytować), ale nie wiedziałem, jak to zrobić w sposób względnie delikatny.
  • SwanSong rok temu
    Fatalnie napisane.
  • Łukaszenkow rok temu
    Twoja nieśmiałość jest nawet urocza
  • Jak się nie odezwiesz, nie dostaniesz wskazówki.
  • Opylimy cały zegar na części komu innemu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania