W przyrodzie nic nie ginie

Biegam po pokoju, zaglądając w każdy możliwy kąt. Na kanapie siedzi moja siostra, ogląda telewizję.

- Zsuń się – warczę do niej.

- Już, już, wilczyco – nabija się ze mnie i przesuwa się w prawo. Zaglądam pod poduszkę. Tu też nic. Wzdycham.

- Czego tak uporczywie szukasz? Spokojnie, marycha jest na miejscu – śmieje się.

- Bardzo zabawne – złoszczę się.

- O, przestań, przecież wiem, że nic nie bierzesz. Czego szukasz? – poważnieje.

- Telefonu!

- Spokojnie, w przyrodzie nic nie ginie, ewentualnie zmienia właściciela – uśmiecha się.

- Nie mędrkuj mi tu!

- Jest na blacie w kuchni – wzdycha ze śmiechem, a ja biegnę do kuchni. Chwytam telefon i wzdycham. Jest! Nie zgubiłam go.

Nagle komórka zaczyna dzwonić. Wyświetla się numer mamy.

- Halo? Cześć, mamuś – mówię do słuchawki. Jednak nie odzywa się mama.

- Dzień dobry, tutaj Piotr Goblinowski – przedstawia się grobowym głosem mężczyzna. – Do kogo się dodzwoniłem?

- Mam na imię Ania, mam szesnaście lat – odpowiadam powoli.

- Jest pani córką właścicielki telefonu? – pyta dalej.

- Tak… - przeciągam samogłoskę.

- Mam dla pani złą wiadomość. Jest nam niezwykle przykro, ale…

 

Stoję dziś tu tuż przy niej, ubrana na czarno. Kładę białe róże na marmurowej płycie. Nigdy jej nie zapomnę. Wszystko przez głupi wypadek.

- W przyrodzie nic nie ginie, ewentualnie zmienia właściciela – powtarzam jak mantrę. Nie wiem czemu. Czuję, że to jest ważne.

Przychodzę tu codziennie od jej pogrzebu. To już… dziewięć miesięcy. Tak, trzy kwartały. Każdego dnia budzę się z tymi samymi słowami na ustach. A co jeśli to prawda? Może ona nadal jest wśród nas? Może jej dusza zmieniła właściciela i tyle?

Tuż za mną stoi młoda kobieta z małym dzieckiem. Dziewczynka stawia krzywe kroczki. Podchodzi do grobu mamy i go głaska. Uśmiecha się do mnie. Znam ten uśmiech.

Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa, mamo.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania