W sieci
Spotkałam dwa pająki. Mniejszy marionetką w rękach wielkiego. Ostatni pluje pianą - jak rzeka w korycie, wulkaniczna lawa płynie do moich nóg. A ty wyciągasz chusteczkę, którą kiedyś osuszałam łzy, wycierasz płynne ścierwo.
Na tle okna jestem mała. Wielki pająk lubi czasem połechtać moje ego, a potem jeb! - w twarz!
Wczoraj znowu stanęłam na tle okna i wróżyłam na palcach: Wyleci czy nie wyleci? Wyleci czy nie wyleci?
Moje palce jeszcze drżą. Zaciskasz je w pięściach, robisz odlew gotowy przyjąć wyzwanie. Mówisz, żebym przestała myśleć o pająkach. Każesz mocować się z własnymi słabościami, z tym co we mnie.
Niechcący spoglądam na okno. Skurczyło się?... A może to ja się rozrosłam, jak bujna zieleń sierpnia. Nie. Mamy zimę. Skulona modlę się o rozmarzanie.
Ziemia niebawem puści soki, podleje węgiel w piwnicy, który zakwitnie zielonymi źdźbłami pszenicy. Upiekę ci jednak chleb czarny, jak węgiel, z grubego przemiału, byś był mocny.
Dziś powiedziałeś: szkoda chusteczki na ludzką żółć. Zmień kroki, zacznij tańczyć inaczej.
Przestań szukać w pajęczej sieci. Zmień podkładkę. Stara jest zakurzona z drobinkami, na niej widać każdą rysę, skazę. Przejedź paznokciem po nowym. Nie dostrzeżesz brudu.
Podpis: Mucha która kochała najbardziej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania