"W stawie zimna woda"
Nad staw polazłam, aby jesień
w szuwarach skrytą, w mgłach podejrzeć.
Przechwycić złoto z liści brzozy,
z fantazją zapleść je we włosy,
rozsmucić smutki, smętki pognać,
rozpurpurowić drzewny obraz.
Staw odbić w oczach... Zimna woda
liryzmu mi z pewnością doda.
Tu: wiatr się zrywa - jęknął, kichnął,
zaklął (wiadomo - świsnął w ucho).
I śmiać się zaczął jak szalony,
przez co upadłam (rymmm) na duchu.
I myślę, trzeba fryz poprawić,
by nie wpaść w śmieszność, więc do stawu!
Pochylam się nad taflą - mętną,
ta rozmazała mi oczęta.
I zobaczyłam dzikie kaczki
(zaraz mnie wyzwą od dziwaczki)!
Chwyciłam w dłonie otoczaki,
cisnęłam. Poleciały w krzaki.
Więc w lustro wody znowu zerkam
i co? Co widzę? Stara Tselka!!!
Mignęło. Krzyczę: - Złota rybka!!!
A ona do mnie: - A ja Rybka!
Komentarze (19)
Ps. A ktoś to kto?
PS. No chciałabym się dowiedzieć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania