W strachu

Opowiadanie pisane na warszaty z gatunku thriller.

____________

Już sama nie wiedziała ile czasu patrzyła na białą kopertę, którą tego dnia znalazła na wycieraczce swojego mieszkania. Bała się ją otworzyć, bo domyślała się co może być w środku: kolejna pogróżka. Ile jeszcze mam tak żyć, pomyślała ze strachem.

Od kilku tygodni, dzień w dzień znajdowała przed drzwiami białą niezaadresowaną kopertę, a w środku tylko kartkę papieru z groźbami skierowanymi w jej kierunku. Zgłosiła sprawę na policję, chociaż początkowo nie miała na to ochoty. Jednak jej chłopak Robert przekonał ją do tego. Uważał, że to nie są głupie żarty, tylko poważna sprawa. Oboje zastanawiali się, kto mógł wysyłać te listy, ale nikt nie przychodził im do głowy. Nie mieli żadnych wrogów, ani nikogo kto by im zagrażał. Jednak ktoś jest, nieraz myślała Julia.

Policja miała związane ręce. Nie mogła nic zrobić, bo odciski palców znalezione na liście nie pasowały do nikogo z bazy danych, a wynikało z tego to, że ta osoba była niekaralna.

Od czasu otrzymania pierwszego listu jej życie się zmieniło. Żyła w ciągłym strachu o siebie, nie wiedząc gdzie i z której strony przyjdzie niebezpieczeństwo. To już było ponad jej siły. Miała serdecznie tego dość, chciała uciec gdzieś daleko i odpocząć od tego wszystkiego, a przede wszystkim od tego strachu i paniki, która coraz bardziej ją ogarniała. Nie potrafiła normalnie funkcjonować. W pracy nie mogła się na niczym skupić, aż w końcu wzięła tydzień urlopu, żeby jakoś to wszystko sobie poukładać. Tylko, czy przez tych parę dni wszystko wróci do normy? Czy ten ktoś w końcu się znudzi i zostawi ją w spokoju? Szczerze w tą wątpiła. Teraz na pewno śmieje się z niej i ze strachu, jaki w niej budził.

A bała się. Cholernie się bała. Często miewała nocne koszmary i budziła się w środku nocy zlana potem. Na szczęście był przy niej Robert, który nic nie mówiąc od razu ją przytulał do siebie i tak długo kołysał w swoich ramionach, dopóki się nie uspokoiła i nie zasnęła. Cieszyła się, że go ma. Gdyby nie on, już chyba dawno by zwariowała. Chociaż i tak niewiele mi do tego brakuje, pomyślała nie odrywając wzroku od koperty leżącej przed nią.

Porwała list ze stołu i uciekła do sypialni. Chciała to mieć jak najprędzej za sobą. Wyczuła jakiś ciężar w środku, więc domyśliła się, że oprócz kartki z pogróżkami jest tam coś jeszcze. Serce biło jej jak oszalałe. Wciąż nie mogła się przemóc, żeby go otworzyć. Nie wiedziała czego tym razem może się spodziewać. Powoli zacisnęła palce na kopercie, po czym rozerwała ją jednym ruchem. Zrobiła to tak szybko, że ze środka coś wypadło i uderzyło o podłogę. Nachyliła się, żeby to podnieść. Od razu tego pożałowała. Lepiej, żeby tego nie otwierała. Byłaby spokojniejsza. A tak, jej strach, który odczuwała przez tych kilka tygodni, jeszcze bardziej się wzmógł. Oprócz kartki z pogróżkami dostała coś jeszcze: nietypowy prezent. Wpatrywała się w niego rozszerzonymi ze strachu oczami, nie mogąc wykonać żadnego, nawet najmniejszego ruchu. Jej ciałem wstrząsnęły dreszcze. Klęcząc na podłodze objęła się rękoma, chcąc się uspokoić, ale nie dało to jej ukojenia.

Nagle poczuła, że nie jest sama w pokoju. Ktoś był w środku. Powoli się odwróciła. Przez strach ledwo co widziała, więc zauważając jakąś postać krzyknęła.

– Kochanie, spokojnie to ja. – Usłyszała ukochany głos. Rozpłakała się.

Robert od razu ją do siebie przytulił i tak długo ją kołysał w swoich ramionach, dopóki się nie uspokoiła.

- Ja już nie mogę… Wariuję… – Z jej ust wyrywały się urywane słowa.

Nie wypuszczając ją ze swoich ramion spojrzał na podłogę blisko nich. Leżał tam nóż, a na nim zaskrzepnięta krew. Nie dziwił się dziewczynie, że wpadła w panikę. Zacisnął zęby ze wściekłości i bezsilności. Tak chciałby ją obronić, ale żeby to zrobić musiał wiedzieć przed kim. A to była wielka niewiadoma.

Prześladowcą Julii mógł być każdy: dozorca, sąsiad, listonosz. Na nieszczęście ich osiedle nie posiadało monitoringu, więc nie można było żadnym sposobem odkryć, kto może zostawiać jego dziewczynie te liściki i ją nękać.

Julia wyswobodziła się z jego objęć i poszukała kartki, której nie zdążyła przeczytać. Chłopak chciał ją od tego odwieźć, ale nie zdążył. Znalazła ją i trzymała ją w swoich drżących rękach. Szybko ją wyrwał. To co przeczytał zmroziło krew w jego żyłach. Litery, tak jak w przypadku poprzednich listów były ułożone z liter z wyciętych gazet i tworzyły jedno zdanie: „Zginiesz suko”.

 

 

Już nie pamiętała, kiedy ostatnio przespała cały dzień. Gdy się obudziła był już wieczór. Położyła rękę obok siebie, ale nikogo nie było. Za to leżała kartka.

„ Niedługo wrócę”.

Uśmiechnęła się lekko i wstała. Spojrzała przez okno. W oddali migotały szczyty gór. Lubiła tu przyjeżdżać, wyczuwało się taki spokój.

Robert przekonał ją, że powinni wyjechać z miasta, żeby odzyskała spokój. Przedtem jeszcze zaniósł ostatnią pogróżkę i nóż na policję. Zmusił ich, żeby w końcu zaczęli coś robić. Bał się o jej życie. Ten ktoś był naprawdę niebezpieczny i mógł spełnić swoją groźbę.

Przyjechali w góry, do znajomych gospodarzy, gdzie Robert często zatrzymywał się ze swoją paczką. Odkąd był z Julią ona też do niej należała. Od razu złapała z nimi dobry kontakt. Pokochała góry tak jak on.

Gdzie on mógł pójść, zastanowiła się. Nie odczuwała jednak strachu. Chłopak nie zostawiłby jej na moment, gdyby nie był pewien, że tutaj jest bezpieczna. Zresztą nie była tutaj sama. Na dole mieszkało małżeństwo, które prowadziło ten pensjonat. Postanowiła do nich zejść, żeby w miłym towarzystwie poczekać na Roberta. Darzyła sympatią panią domu. Alina Kędzierska była przemiłą osobą. Dla każdego miała dobrą radę, dlatego Julia często opowiadała jej o swoich problemach, a ona słuchała ich z uwagą. Tym razem dziewczyna nie miała siły zwierzać się z tego, co się ostatnio działo w jej życiu. Chciała tutaj odpocząć i choć na chwilę zapomnieć o wszystkim. Wiedziała jednak, że gdy wrócą do Warszawy, rzeczywistość znów da o sobie znać. Teraz nie chciała o tym myśleć.

Zeszła na dół i zastała gospodynię w kuchni. Kobieta uśmiechnęła się na jej widok.

– Jak spałaś?

– Cudownie – odparła Julia odwzajemniając uśmiech. – Dawno tak dobrze nie wypoczęłam. To mi było potrzebne.

– Możesz napijesz się herbaty? – zaproponowała Alina.

Julia nie mogła odmówić, więc potwierdziła skinieniem głowy. W tej chwili usłyszała czyjeś kroki za sobą. Odwróciła się myśląc, że to Robert.

– To tylko ja – odezwał się mąż gospodyni. – Twój kawaler poszedł do miasta. – Widząc zdziwienie na twarzy dziewczyny dodał: – Jakieś chuligani poprzebijali wam opony w samochodzie. Nigdy to się nie zdarzyło. Zaraz z samego rana skontaktuję się z wulkanizatorem.

– A gdzie on poszedł? Jeszcze spałam, jak wyszedł.

– Na stację benzynową. Papierosy mu się skończyły.

No tak, pomyślała. Próbował rzucić palenie, ale nigdy mu się to nie udało. Ona nie nalegała, chociaż wolałaby, żeby skończył z tym nałogiem. Ale to jest trudne. Już niejeden człowiek przegrywał tą nierówną walkę.

Nagle zgasło światło i nastała ciemność. Na szczęście tego wieczoru była pełnia i światło księżyca wpadało przed okno, więc nie wszystko było pogrążone w całkowitym mroku.

– Znowu pewnie te cholerne korki wywaliło – zaklął Karol.

– Nieraz ci mówiłam, że powinieneś skontaktować się z elektrykiem.

– Będę musiał w końcu to zrobić – rzekł i wyszedł na zewnątrz, po drodze zabierając latarkę z szafki kuchennej.

Julia została sama z gospodynią. Poczuła jakiś lęk. Zbeształa się duchu. Przecież tutaj nic mi nie grozi, pomyślała. To wszystko przez to, co się ostatnio działo w jej życiu. Tak chciałaby, żeby Robert już wrócił. Na piechotę zajmie mu to z pół godziny. Nie pozostawało jej nic innego jak czekać.

– Ten stary grzyb pewnie znowu wyciągnął piwsko z szopy i żłopie skoro tak długo nie wraca – odezwała się pani domu nie mogąc doczekać się męża.

– Pójdę zobaczyć – zaproponowała Julia.

– Tylko załóż coś na siebie, noc chłodna.

Dziewczyna po omacku wzięła z przedpokoju jakąś kurtkę i wyszła na zewnątrz. Rozejrzała się. Nigdzie nie widziała pana Karola. Opatuliła się szczelniej i postanowiła poszukać pana domu, bo rzeczywiście zbyt długo go nie było. Wyszła za dom, gdzie do budynku była przymocowana skrzynka, w której był licznik. Dzięki świetle księżyca było dość jasno, więc nie było obawy, że może się o coś potknąć. Już z oddali zobaczyła charakterystyczną pomarańczową kurtkę pana Karola. Ale on nie stał na ziemi, tylko leżał. Przestraszona podbiegła do niego i nachyliła się. Mężczyzna ruszał się, ale na głowie miał ranę, z której płynęła krew.

– Co się stało?

Na szczęście był przytomny i wiedział co się do niego mówi. Podniósł się odrobinę, gdy nagle coś zauważył za plecami dziewczyny.

– Uważaj! – krzyknął.

Julia w ostatniej chwili się uchyliła, zanim dostała w głowę metalowym prętem. Odwróciła się i próbowała rozpoznać osobę, która chciała ją uderzyć.

– Witaj, Julio. Mam nadzieję, że podobały ci się moje listy i ostatni prezent.

Kobiecy głos był pełen szaleństwa. Dziewczyna siedziała na ziemi jak sparaliżowana. Nie mogła się ruszyć. Już wiedziała, że myliła się sądząc, iż tutaj będzie bezpieczna. Była śledzona. Od razu domyśliła się skąd poprzebijanie opony w samochodzie Roberta i brak światła w domu. To ta kobieta za to odpowiadała. Robert, wracaj szybko, pomyślała.

– Uciekaj, dziewczyno! Mnie nic nie będzie.

Julia ostatkiem sił wstała i zaczęła biegnąć w stronę oświetlonej jezdni. Miała nadzieję, że będzie jechał jakiś samochód. Niestety, było pusto. Biegła co sił. Ogarnął ją strach, jeszcze gorszy niż ten który wyczuwała, kiedy dostawała te listy. Potknęła się i poczuła ostry ból w kostce. Mimo to jakoś się podniosła i próbowała biec dalej. Cały czas czuła oddech napastniczki za sobą. Zginę!, pomyślała.

Nagle poczuła ostre szarpnięcie za włosy i upadła na ziemię. Kopała i machała rękoma na oślep. Uderzyła w coś, nie wiedziała w co. Usłyszała przekleństwo.

- Ty dziwko, złamałaś mi nos. Teraz za to zapłacisz.

Kobieta podniosła ją i pociągnęła do barierki przy drodze. W dole była przepaść. Dopiero teraz uważnie przyjrzała się kobiecie. Z jej nosa ciekła krew, a twarz… wydała jej się znajoma, tylko nie wiedziała skąd. Nie mogła sobie przypomnieć.

– Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz?

– Robert nie opowiadał o swojej poprzedniej dziewczynie? Przez ciebie nie jesteśmy razem.

Julia już teraz skojarzyła. Chłopak pokazywał jej swoje dawne zdjęcia. Jedno się zawieruszyło i była na nim ze swoją byłą, Agatą. Nie wspominał dobrze ostatniego związku. Opowiadał, że jego eks – dziewczyna była bardzo zaborcza, więc postanowił się z nią rozstać. Gdy nie przyjęła tego do wiadomości i zaczęła go nachodzić, błagając żeby do niej wrócił, wyprowadził się z Poznania, gdzie ostatnio mieszkał i przeprowadził się do stolicy.

– To nie moja wina. Nie wyszło wam. Taka jest kolej rzeczy. Ludzie się rozstają – powiedziała Julia.

– Gdyby nie ty, wróciłby do mnie. – Agata przystawiła do jej szyi metalowy pręt. – On mnie nadal kocha.

– Mylisz się. Nic już do ciebie nie czuję.

Kobieta się odwróciła. Za nimi stał Robert.

W sercu Julii zapanowała radość. Jak mnie znalazł, pomyślała. Widocznie nie oddaliliśmy się daleko do domu.

– Nie mów tak, ja ciebie kocham. Wierzę, że ty także… - rzekła Agata.

– Już dawno wyrzuciłem cię ze swojego życia. Zrozum, nigdy nie będziemy razem. A teraz… zostaw Julię. Puść ją.

– Nigdy. Jeżeli ja cię nie będę miała, ona też.

W tej chwili Julia poczuła, że za chwilę straci życie. Nagle wstąpiła w nią jakaś siła i odepchnęła Agatę. Ta straciła równowagę i wypadła za barierkę chwytając się niej. Robert próbował do niej podbiec, żeby ją złapać i wciągnąć. Jednak było za późno. Agata nie zdołała się utrzymać i spadła w przepaść. Chłopak podszedł, a następnie spojrzał w dół, gdzie wiła się rzeka. W tym rejonie miała wyjątkowo silne prądy. Odwrócił się i przygarnął do siebie przerażoną Julię.

– Ciii… Już wszystko w porządku. Jesteś bezpieczna.

 

 

Julia już od dłuższego czasu była zajęta rozpakowywaniem. Po tym co przeżyła kilka tygodni temu, razem z chłopakiem przeprowadziła się do strzeżonego osiedla. Na szczęście ten koszmar miała już za sobą i mogło być już tylko lepiej. Miała tylko jeden kłopot na głowie. Jej ukochany piesek, którego dostała na ostatnie urodziny od ukochanego, zaginął. Robert go szukał, ale niestety nie zdołał odnaleźć. Z tego powodu była smutna.

Trzasnęły drzwi i ujrzała wchodzącego chłopaka. Jego mina wskazywała, że Rocky się nie znalazł.

– Trudno – powiedziała.

W tej chwili usłyszeli dzwonek do drzwi. Robert poszedł otworzyć i za chwilę przyszedł niosąc w rękach paczkę zaadresowaną do niej. Dziewczyna była zdziwiona, ale zaczęła ją otwierać.

Krzyknęła, gdy zobaczyła zawartość. W środku leżała głowa jej pieska pozbawiona oczodołów. Robert wziął do ręki leżącą tam wiadomość.

"To jeszcze nie koniec. W końcu cię dopadnę. "

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • KarolaKorman 22.07.2015
    ,, Szczerze w tą wątpiła. '' - w to
    ,,jaki w niej budził.'' - tu bardzie pasowało by słowo wzbudził
    ,,A bała się. Cholernie się bała.'' - myślę, że powinnaś z tego zrobić jedno zdanie
    ,,Nie wypuszczając ją '' - jej
    ,,Zbeształa się duchu'' - w duchu
    ,,Dzięki świetle księżyca'' -światłu (komu? czemu?)
    ,, zaczęła biegnąć '' - biec
    ,,pozbawiona oczodołów'' - oczu

    Czytało się nieźle, choć błędy przeszkadzały. Nie podobały mi się krótkie zdania. Fabuła naturalna. Końcówka trochę nierealna, ale ten pazurek na koniec był konieczny w tym gatunku. Ode mnie 3 :)
  • Senezaki 22.07.2015
    Masz 4. Zakończenie było bardzo fajne, ale coś mi tu nie pasowało. Jednakże pisz dalej, ponieważ to było bardzooo fajne :D
  • Vasto Lorde 22.07.2015
    A bała się. Cholernie się bała. - Nie lepiej zamienić na "A cholernie się bała." Nie powinno się kończyć zdania na "się"
    Zaciekawiło mnie i podobał mi się wątek z listem. Dobry pomysł za co duży + Błędy pokazała Ci już Karola. Początek jakoś mi się nie podoba. Jak na kryminał, mogłaś to bardziej tajemniczo zrobić. Końcówka również na + Ładnie zakończone :)

    Tylko tu mi coś nie pasuje:
    "Trzasnęły drzwi i ujrzała wchodzącego chłopaka. Jego mina wskazywała, że Rocky się nie znalazł.
    – Trudno – powiedziała. "

    Czemu powiedziała trudno? Skoro to mógł być pies od ukochanego? :x Całość na mocną 4 :) Obniżyłem za błędy i słaby początek :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania