W świetle księżyca w pełni
W świetle księżyca w pełni,
gdzie srebro miesza się z głębiną,
stoją lilie wodne, strażnice toni,
ich kielichy ciężkie od ciszy i woni.
Ich płatki jak srebrne łodzie,
kołyszą się w tańcu z falami,
a ja, malarz bez pędzla,
słowami kreślę ich portret.
Nocą gwiazdy piszą wersy,
jak na kartach księgi,
księżyc płynie w czarnej toni,
a ja patrzę z tęsknotą, jak on.
W polach pszenicy, srebrzystej i sennej,
ćmy krążą, iskry na niebie,
wiatr niesie szept nieskończoności,
a ja czuję go na skórze.
W lustrze widzę twarz,
utkaną z cienia, lecz pełną blasku,
autoportret duszy,
gdzie srebro walczy z czernią.
Jego pędzel był jak moja myśl,
głęboka, nieuchwytna,
w kolorach nocy i wieczności –
biel, czerń, srebro.
I choć odszedł,
jego dusza żyje w płótnach,
w każdym pociągnięciu, w każdym oddechu,
w wiecznej tęsknocie za światłem.
Maluję słowami,
obrazy noszone w sercu,
w ciszy i bólu znajdując piękno,
które przetrwa.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania