W tym Domu mieszka Zło

Dziewczynka mieszkała w Domu, a w Domu mieszkało Zło.

Pokój Dziewczynki znajdował się na piętrze trzykondygnacyjnego Domu. Kiedyś dzieliła pokój z młodszą siostrą, dla której stała się również opiekunką, powierniczką, prawie-matką. Pokój był żółty i radosny, a w kubaturze całej bryły Domu lśnił jak lampa niosąca światło. Żadna z łez uronionych w tym pokoju nie wypłynęła poza prowadzące do niego drzwi. Za progiem łzy wysychały i zmieniały się w kryształki lodu.

Bo tuż za progiem mieszkało Zło.

Bo tuż za progiem, kiedy tylko Dziewczynka wyszła z pokoju, widziała Kwadrat Ciemności. Wejście na strych, którego nikt nie miał czasu zabudować. Latem płynęło stamtąd piekielnie gorące powietrze, zimą wiały tam ostre, przenikliwe wiatry. Nad głową Dziewczynki wciąż był hałas. Do tego ciemność, głęboka ciemność. Kiedyś przy krawędzi wejścia na strych Dziewczynka dostrzegła jakiś kształt. Wiedziona ciekawością zbliżyła się do niego. Stanęła na palcach. To nietoperz! Widok jego małego, acz przerażającego noska, będzie towarzyszył Dziewczynce jeszcze długo.

Mijając Kwadrat Ciemności Dziewczynka zmuszona była zejść po schodach. Już na półpiętrze czekała na nią kolejna pułapka. Okno Widzialności. Najgorszy był w tym oknie brak rolety, żaluzji czy firanki. W ciągu dnia widok z tego okna, choć małego, zapierał dech w piersiach. Dom był usytuowany na pewnym wzniesieniu. Okno było więc skierowane na całą okolicę. Prostokąty łąk poprzecinane prostokątami pól rzepaku. Gdzieniegdzie sady. Na horyzoncie ciemnozielona, prosta jak strzała linia lasu. W tle, nieco za mgłą, majaczył najwyższy w okolicy szczyt. Widok malowniczy, sielski. Wieczorem, w nocy zmieniał się jednak w głęboką czerń. Dziewczynka, stając w tym oknie, widziała wówczas wyłącznie swoje odbicie. I wiedziała, że przez to Okno Widzialności tysiące par oczu ukrytych w gęstej trawie na nią patrzy. Patrzy i ocenia. Wyśmiewa jej strach. Kpi z jej smutku. Dlatego dziewczynka starała się minąć to okno jak najszybciej. Często zbiegała po stromych schodach, ledwie ich dotykając. Były śliskie, nie było balustrady. Ryzyko upadku było jednak mniejszym złem.

Na parterze Domu Dziewczynka miała chwilę na złapanie oddechu. Ale tylko pod warunkiem, że patrzyła przed siebie. W końcu jednak zawsze musiała spojrzeć w prawo.

Do kuchni prowadziły Drzwi z Okienkami. Sześć okienek w drewnianej oprawie. Przez te okienka mogła zobaczyć, co dzieje się w kuchni. Zwykle przy kuchennym blacie stał Zło. Lewą rękę opierał o blat, w prawej trzymał papierosa. Kiedy Dziewczynka otwierała drzwi, uderzał ją zapach – stary i kwaśny. Po lewej stronie Zła stała biała lodówka. Kiedyś Dziewczynka straciła przytomność od spotkania swojej małej głowy trzymanej przez Zło z drzwiami tej właśnie lodówki.

- Przynieś kartofle.

Polecenie wydano.

Dziewczynka musiała zejść do piwnicy, najniższej kondygnacji w Domu. Tam też prowadziły schody, ale już bez okienka. Samo zejście do piwnicy nie było straszne. Zapalenie świateł, nabranie ziemniaków do wiaderka, zgaszenie świateł i powrót po schodach. Ale ten ostatni krok był najstraszniejszy. Tuż przy ostatnim schodku znajdowała się Włochata Szczelina. Małe załamanie miedzy schodami prowadzącymi w dół i na górę. Stamtąd mogła wydostać się włochata ręka i wciągnąć Dziewczynkę w dół. I czasem Dziewczynka nawet chciała, żeby ta ręka ją wciągnęła. Być może wtedy nie musiałaby wracać do kuchni z ziemniakami. Ale, choć nie pojawiła się nigdy, Dziewczynka wiedziała, że tam jest.

- Usmaż mi bliny.

Polecenie wydano.

Dziewczynka wiedziała, że to nie bliny, tylko placki ziemniaczane. Ale nie mogła go poprawiać. Zaczęła obierać ziemniaki.

- Za grubo je kroisz.

Zaczęła trzeć ziemniaki.

- Pospiesz się. Mam zdechnąć z głodu?

Dziewczynka nakłada na rozgrzaną patelnię pierwsze porcje masy. Czeka. Odwraca je na drugą stronę. Czeka. Zdejmuje z patelni. Posypuje grubo cukrem. Podaje.

Kiedy już wszystkie placki-bliny są gotowe, zmywa naczynia. Wyciera blat do sucha. Odwiesza ścierkę i wychodzi z kuchni.

Ale nie kieruje się w lewo, na schody na górę. Kieruje się w prawo. Drzwi Wyjściowe. Pokryte kurzem i pajęczyną. Nieużywane. Pewnie już zrośnięte ze ścianą. Pewnie nie da się ich otworzyć. Dziewczynka wraca do kuchni po szczotkę do podłogi. Zaczyna ścierać z Wyjściowych Drzwi pajęczynę. Warstwa po warstwie. Kicha od kurzu. Zło przychodzi zaniepokojone.

- Przestań. Masz przestać.

Jego oczy płoną, ale on nie może się ruszyć z miejsca. Dziewczynka dostaje się do klamki. Naciska ją, ale drzwi ani drgną. Klamka jest lodowata. Zło zaczyna się śmiać. Z oczu Dziewczynki zaczynają płynąć łzy. Pierwsze łzy poza pokojem. Lód, który spowił klamkę, odpuszcza. Dziewczynka otwiera drzwi. Przechodzi przez próg najpierw prawą, a potem lewą nogą. Nie odwraca się, nawet słysząc przeraźliwy ryk Zła. Zamyka za sobą drzwi i schodzi ze schodów. Mija ogródek, przechodzi przez furtkę. Zamyka ją za sobą.

- Mam tylko dziesięć lat. Ma tylko dziesięć lat. Mam tylko dziesięć lat…

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Anyż 09.09.2021
    Fajne, tylko trochę za długie.
    Możnaby skrócić.
  • Narrator 09.09.2021
    Tematyka nieco zbyt fantastyczno-wysublimowana jak na mój gust, niemniej świetnie przekazana.

    Mistrzowsko konstruujesz zdania, żeby myśli płynęły spójnie niczym niezmącona woda w rzece, w innych miejscach burzyły się nieco, nadając scenom intrygującego kontrastu.

    Uchylam brzeżka kapelusza przed takim talentem :)
  • Cygareta 09.09.2021
    Bardzo dziękuję. Serce rośnie :)
  • Bajkopisarz 09.09.2021
    Bardzo dobre. Możesz sobie przejrzeć, czy nie zredukować nieco obecności czasownika "być".

    Końcówka mi się najbardziej podoba, bo nieoczywista. Nie do końca wiadomo, czy to taka metafora Drzwi Wyjściowych, czy niekoniecznie. Jeśli niekoniecznie, to robi się naprawdę tajemniczo i domysłów jest masa. Kim jest Zło, które na początku wydawało się być jakimś patologicznym opiekunem Dziewczynki. Może nim jest, ale może nie. Brawo za dwuznaczność.
    I brawo za zmyłę, bo od wspomnienia o włochatej ręce, która na pewno jest we Włochatej Szczelinie, pomyślałem, że na końcu sie ona objawi i kogoś sobie zabierze. A jednak nie, ale zawsze to opcja rezerwowa :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania