W ukryciu i nie tylko

kto cię tam ukrył Panie

że tylko z kruchty w tygodniu można

dostrzec zarys ramion pochyloną głowę

przydymione cieniem obrazy świętych

próbują toczyć walkę z wszechogarniającym mrokiem

 

tu nie ma miejsca na takiego jak ja złodzieja

ileż bym wyssała z ust półotwartych z przerażenia

ile bym łez osuszyła zgarniając w zimne dłonie

 

myślę o wszystkich męczennikach

głogu nie przyniosę już do domu

podobno sprzyja cierpieniu i wszelkim nieszczęściom

 

w niedzielę przybędą ludzie w najlepszych okryciach

przyćmią urodę tego wspaniałego miejsca

bogate żyrandole rozświetlą ciemne zakamarki

 

po mszy od góry do dołu będą siebie obserwować

zapomną o oczach ukrzyżowanego

pozostanie zygzakowata posadzka z licznymi śladami

będzie wyglądać jak skóra węża

zacznie falować syczeć

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tjeri 01.12.2021
    Prawda.
    Mocny wiersz ze świdrującą puentą.
  • Agnes07 02.12.2021
    Dziękuję ślicznie, Tjeri :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania