W zbliżeniu na trzy czwarte światła

__________________________Recenzja

 

Krzysztof Galla

 

W ZBLIŻENIU NA TRZY CZWARTE ŚWIATŁA

 

Zajrzałem do wierszy przygotowanej do druku książki pt. „Królowa wydm”. Zainteresowałem się cyklem pierwszym kiedy to autor Zygmunt Jan Prusiński był na urlopie w Brzegu u swojej Ewy. Znam jego zaangażowanie uczuciowe do tejże kobiety – która dominuje w jego poezji, no bo jeśli napisał dla niej dwadzieścia książek w czasie 22 miesięcy, to trzeba zastanowić się, kto jeszcze w świecie dla swojej lubej napisał ponad tysiąc wierszy! - Czy był taki śmiałek, w ogóle, czy był taki poeta co mógłby ale sił mu nie starczyło dotrwać. Rozumiem jedną książkę, mogę zrozumieć trzy książki ale dwadzieścia książek, to trzeba mieć zaparcie i być ogromnie wytrwałym twórcą.

 

Czytam wiersz „Nie byliśmy w operze”...

 

„Gwiazdy układają nas

choć jesteśmy blisko siebie.

 

Dotykam cię bez ustanku

jakbym kwitł w tobie granatem."

 

O, i taki jest Prusiński, jeśli jest kochany przez kobietę. On by oddał jej wszystko, znam jego osobowość i delikatność wewnętrzną – tak to odczuwamy w tym wyznaniu. Jest niedoścignionym kochankiem gdy ma na to miejsce w jej sercu. Wierszami zbliża się, jest nieprzytomny wręcz by pisać w to co wierzy.

 

„Ewenement hartu uderza w dźwięk

by liznąć sutkę bez ceremonii.

 

A wieczorem zrobisz herbatę z dziurawca

na tarasie ostatni raz zasiądziemy -

wyśpiewam arię z twoich oczu".

 

Poeta umie dobierać słowa. Jest klasycznym przykładem ale z innych epok, kiedy miłość była i dekoracją i manifestem. To fakt, że tego rodzaju wiersze nie pasują dzisiaj – choć ludzie się nadal kochają, aczkolwiek nie ma takowego klimatu, no bo gdzie ono jest? Poszliśmy za szybko za dyrygentami współczesnych mediów, które obalają ten romantyzm. Czy można byłoby wyobrazić kobietę na balkonie a na dole poetę deklamującego miłosne poematy? Zaraz by ludzie mieli go za wariata, dlatego poeta Prusiński nie pasuje wręcz do tych ostrości chaosu i krzyku. Zatem schował się w swej poezji by nadać swój bunt twórczy...

 

W wierszu „Cyprysy” jest na to dowód, jak walczy poeta z uczuciem...

 

„Cyprysy – pieśń nowa

dopiero zamierzam napisać

spod nieba wychyla się święta opieka

ewolucji nie będzie

co najwyżej w sierpniowy wieczór

świerszcze swoje zagrają -

etiudę molową.

 

Moja fuga odpoczywa w futerale".

 

Nie zapominajmy że Zygmunt Jan Prusiński jest muzykiem. Fakt przerwał naukę w Warszawie. A śpiewu uczyła go Zofia Traczyk, nie tylko wykładowczyni ale i pieśniarka. To w nim rodziła się ta poetycka muzyka, ten życiowy blues, bo któż to wiedział że będzie szedł wciąż pod górkę i szlifować swoją duszę w sztuce trudnej, pisać muzykę i wiersze. Jak to jest w wierszu „Arkana miłości”...

 

„Obejmij mnie jak potrafisz

z ogródka daj kilka jagód

jak to zrobiłaś przedwczoraj

z twej ręki wezmę i truciznę.

 

Kocham ciebie za całokształt

za twe nogi i piersi -

lubisz się tulić by gasić głód".

 

O tak, tu wszystko jest poukładane. Ta rzeczowość niczym aplituda – zapala się względność by pasować idealnie. On jej tak ufa że gdyby w ręku miała truciznę, nie zastanawiałby się w tej miłości spożyć. Bo to nie jest miłość XXI wieku, o nie, takiego czegoś spotkać nie można, poeta żyje nią ale przekłada to na inny wiek, odbierany dla nielicznego grona ludzi. I kończy tak niespodziewanie i subtelnie...

 

„Arkana miłości to jak krzew zielony

pnącze chwytają się by równowaga

zależna była i od modlitwy".

 

W wierszu ”Symetria i okoliczność” poeta ciekawie zaczyna...

 

„Daj się poznać dobrotliwie

jutro kupię ci arbuz”

 

Jakie to miłe, przecież lepiej by pasowało, (jutro kupię ci kwiaty), ale nie, a dlaczego nie arbuz. Mokre usta po arbuzie, jakże słodkie. O cwany ten Prusiński. I dalej też będzie ładnie i obrazowo lirycznie...

 

„To nie będzie bolało

droga jarzębin bezkresna

uwiodę w wierszu miłosnym

intymne echa pól

gdzie tyle jest tajemnic zwartych

a ty jak wczoraj w spódnicy granatowej

roztańczysz drobne liście akacji

w środku zabielisz

ujmujące dźwięki z partytury

na wysokość symetrii".

 

Ps. Tytuł recenzji zaczerpnąłem z wiersza Zygmunta J. Prusińskiego.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania