Wahania miłości

- Gdzie moja czerwona szminka? - Ze wzburzeniem spojrzałam na mamę popijającą kawę przy stole.

Dobrze znałam jej tendencję do podkradania mi kosmetyków.

- Jest w mojej torebce, kochanie - wyznała mama.

Zaklęłam pod nosem, po czym poszłam poszukać mojej własności.

Kiedyś dostanę nerwicy w tym domu- pomyślałam.

W pośpiechu pomalowałam usta. Spojrzałam w wielkie lustro w sypialni. Zobaczyłam drobną blondynkę z długimi włosami i poirytowaną miną, z którą ewidentnie nie było jej do twarzy. Wzięłam głęboki oddech na uspokojenie. Spojrzałam na zegarek. Była 16:35, co oznaczało, że za sześć minut mam autobus. Na szarą sukienkę narzuciłam szybko skórzaną kurtkę, chwyciłam torebkę i ubrałam białe Conversy.

Biegiem ruszyłam na przystanek. Czułam, że toczę wyścig z czasem. Cudem udało mi się zdążyć.

Skasowałam bilet i zajęłam miejsce przy oknie.

Miasto tętniło życiem. Widząc wszystkie zmęczone twarze osób wracających z pracy, którym na przeszkodzie stała jedynie sygnalizacja świetlna, odetchnęłam z ulgą, że mam wakacje. Uwielbiam tę beztroskę, kiedy nie muszę zrywać się o 6:50 z łóżka, a jedyna rzecz, o której muszę pamiętać, to nakarmienie kota.

Właśnie w tej chwili poczułam wibrację telefonu. To Nikola.

- Halo?

- Nina, gdzie ty jesteś? - zapytała zdenerwowana. Czekamy już 15 minut.

- Cierpliwości, zaraz będę- zakomunikowałam.

Po 4 minutach wysiadłam z autobusu. Od razu moim oczom ukazała się grupka osób.

- Jakbym wystawiała Ci mandat za każde spóźnienie, byłabyś spłukana. –Nikola przytuliła mnie z uśmiechem.

- Nie wyrobiłam się na wcześniejszy autobus- oznajmiłam.

- Cała ty. –Towarzystwo zaczęło się śmiać.

Przywitałam się również z Wiktorią i Donią. Zaskoczona ujrzałam także dwóch osobników płci męskiej. Franek uśmiechnął się życzliwie. Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam, że koło niego stoi Łukasz. Zbladłam. Poczułam jego czuły, lecz bezradny wzrok na sobie. „Co on tu, do cholery robi?” - pomyślałam. Był ostatnią osobą, którą dziś chciałam zobaczyć. Tak przynajmniej mi się wydawało.

- Chodźcie już, umieram z głodu - marudziła Wiktoria.

Nikola wzięła Łukasza za rękę. Całą drogę miała banana na twarzy. Nie potrafiła nie afiszować się swoim szczęściem. Widok ich razem sprawiał mi ból. W myślach powtarzałam „Bądź twarda”, choć tak naprawdę mało mi to pomogło.

Czas upłynął nam szybko. Wstąpiliśmy do naszej ulubionej restauracji, a potem chodziliśmy po mieście. Starałam się nie zwracać uwagi na Łukasza. Byłam pochłonięta rozmową z Donią, z którą nie widziałam się od ponad tygodnia w związku z jej pobytem nad morzem. Miałyśmy dużo do obgadania. Franka także dawno nie widziałam, bo on również spędzał czas poza miastem. Cieszyłam się, że w końcu mogłam ich zobaczyć.

Przed 19.00 Nikola z Donią ruszyły na tramwaj, bo tego dnia chciały jeszcze zaliczyć siłownię. Ja także się już pożegnałam, próbując uniknąć konfrontacji z Łukaszem. Było pochmurnie i zapowiadało się na deszcz. Założyłam słuchawki na uszy i ruszyłam na przystanek. Po chwili ktoś chwycił mnie za rękę. Zdjęłam słuchawki i odwróciłam się za siebie.

- Daj mi choć 10 minut - Łukasz patrzył na mnie błagalnym głosem.

Odsunęłam dłoń, przez chwilę dzieliliśmy spojrzenia w milczeniu. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo jestem rozdarta. Przez ostatnie dni wyzywałam go od najgorszych. Dziś zrozumiałam, jak bardzo za nim tęskniłam.

-Dobrze, 10 minut - oznajmiłam.

Usiedliśmy na ławce w pobliskim parku. Łukasz wpatrywał się we mnie przez chwilę. Nie odwzajemniłam jego spojrzenia.

- Nina, wiem, że masz mnie za skończonego idiotę- powiedział.

-Słuszne spostrzeżenie- wtrąciłam.

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bolesne było dla mnie twoje odtrącenie- wyznał po chwili.

- Więc dlatego po tygodniu znalazłeś sobie pocieszenie?- zapytałam poirytowana.

- Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Dopóki nie spotkałem ciebie. I choć znaliśmy się krótko, ja po prostu chciałem mieć cię na wyłączność. Chyba narobiłem sobie za dużo nadziei… Kiedy powiedziałaś, że nie chcesz się na razie angażować w związek, poczułem, jak rozpadam się na kawałki. Liczyłem na to, że przy Nikoli uda mi się o tobie zapomnieć. Że to zgaśnie. Ale wiesz co? Przeliczyłem się- wyznał bezradnie.

Jego słowa były dla mnie ukojeniem.

- Nie zgodziłam się wtedy być z Tobą, bo moje uczucia nie były aż tak silne. Dopiero czas i twój związek z Nikolą pokazały mi, jak bardzo jesteś dla mnie ważny. Oddaliliśmy się od siebie, a ja zaczęłam tęsknić. Cholernie tęsknić. A jak po tygodniu dowiedziałam się, że jesteś z Nikolą, coś we mnie pękło. Miałam wrażenie, że twoje słowa o tym, jak bardzo mnie kochasz i jak jestem ważna, były puste, nic nieznaczące. Wydawało mi się, że zmieniasz dziewczyny jak skarpetki.– Uśmiechnęłam się ze łzami w oczach.

Łukasz złapał mnie za rękę.

- Tak mi głupio… - wyznał. Nikola zresztą też wyczuła, że coś jest nie tak. Muszę to skończyć. Nie można trwać w takiej fikcji. Nie wierzę, jak mogłem zachować się aż tak dziecinnie.

- Ja też nie byłam święta. Przepraszam, że cię zraniłam - powiedziałam z żalem.

Nastała chwila ciszy.

- Kocham cię - szepnął, odgarniając mi włosy z twarzy.

Spojrzałam mu głęboko w oczy.

- Ja ciebie też. - Teraz mogłam to powiedzieć z całą pewnością.

Pochmurne niebo znów rozjaśniły promienie słońca.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Tina12 19.07.2016
    Czekam jak to wszystko potoczy sie dalej. 5
  • Zagubiona 19.07.2016
    Emm, szkoda, że nie opisałaś wcześniejszych wydarzeń. Błędów nie wyłapałam, akcja toczy się szybko i narazie dość nudno. Mam nadzieję, że coś się rozkręci. Narazie ode mnie 4
  • Panna Black 19.07.2016
    Czekam aż się rozkręci :) 4
  • Alexa 20.07.2016
    Dziękuję dziewczyny ;)
  • Rasia 21.07.2016
    Ok, więc najpierw parę wskazówek co do prozy, bo o ile pamiętam, do tej pory wstawiałaś same wiersze :)
    Przed i po myślnikach dajemy spację (przy dialogowych tylko po)
    "że za 6 minut mam autobus" - w takim wypadku liczby piszemy słownie. Przy godzinie, roku itd. nie jest to konieczne, ale przy takim zapisie lepiej słownie. Później tak jest jeszcze kilka razy
    "Uwielbiam tą beztroskę" - tę*, trzeba przyjrzeć się przypadkowi. Skoro "kogo, co", biernik, czyli odmieniamy ;)
    "muszę zrywać się o 6:50 z łóżka, a jedyna rzecz, o której muszę " - muszę x2
    "Co on tu co cholery robi" - do*, i "do cholery" oddzielamy przecinkami, bo to wtrącenie
    "Przed 19 Nikola z Donią" - skoro już cyfrą, to pełną, czyli 19:00
    "chciały jeszcze zaliczyć siłownie" - siłownię*, bo chyba jedną? :)
    "uświadomiłam sobie jak bardzo jestem rozdarta" - przecinek po "sobie", bo mamy dwa orzeczenia
    "Dopóki nie spotkałem Ciebie" - ciebie*, w opowiadaniu piszemy takie zwroty małymi literami, chyba że to ułamek listu, mowa o Bogu, gloryfikacja
    "nic nie znaczące." - nieznaczące*
    Hm... Troszkę zabrakło mi też świeżego spojrzenia przy tym opowiadaniu. Wiele takich już było i szukałam takiego wyróżniającego elementu. Warto by nad czymś takim pomyśleć, bo troszkę jednak wydał mi się ten tekst podkoloryzowany. Oczywiście nie bierz sobie tak bardzo moich słów do serca, bo to nie ma być żadna demotywacja. Mam po prostu nadzieję, że takie rady Ci pomogą, bo czytelnik czeka na coś emocjonalnego, nowego albo starego, ale niekonwencjonalnie wykonanego. Ogółem nie jest napisane źle - tylko najbardziej rzucają się w oczy te liczby i myślniki. Ale to na szczęście są rzeczy, które łatwo zmienić. W każdym razie czytało się szybciutko i płynnie. Na ten moment zostawiam 3,5, ale nie martw się, bo do prozy jestem dość wymagająca :) Trzymam za Ciebie kciuki, pracujemy dalej i z chęcią wpadnę raz jeszcze, obserwować sukces :)
  • Alexa 21.07.2016
    Bardzo dziękuję, że chciało Ci się pisać taki komentarz, błędy już poprawione, a wszelkie rady i wskazówki na pewno przydadzą się na przyszłość :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania