Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Wakacyjna przygoda czesc 5
Minely juz trzy dni obozu, a zaden z dwoch chlopakow sie do mnie nie odzywa. Ciekawe co ich ugryzlo? Poznalam ta dziewczyne Dawida. Niezla z niej lalunia. Nie wspomne juz ile naklada tapety na twarz. Wyglada jak potwor z Loch Ness tylko w ciele dziewczyny i tapeta na ryju. Siedze teraz gdzies w lesie, nie mam pojecia gdzie, i napisalam do Dagi. "Co tam u ciebie? Ten oboz jest zjebany. Pocalowalam sie z dwoma chlopakami i zaden sie nie odzywa. Jeden ma dziewczyne to jeszcze rozumiem, a drugi nie mam pojecia". Chwile pozniej dostalam odpowiedz:"O to do kitu. Ja poznalam niby francuza a okazal sie polakiem. I od tamtej pory co sie dowiedzialam nie odzywa sie do mnie.Ale nie ma co sie zalamywac Karola."
Moze ma racje. Po co sie przejmowac. Wstalam i poszlam do obozu. Rozgladnelam sie i zdecydowalam pograc w ping-ponga.Kiedys bylam mistrzynia. Ciekawe czy pamietam jak sie gra. Podeszlam do stolu gdzie rozgrywal sie mecz.
-Hej,moglabym zagrac jak skonczycie?-zapytalam.
-Pewnie.-powiedzial wysoki bladyn.Chwile pozniej bladyn wygral. Przybil piatke z kumplami i odwrocil sie do mnie.
-To co chcesz grac?-zapytal usmiechajac sie.
-Pewnie.-Wzielam rakietke do reki i poobracalam ja troche.
-Grasz czy boisz sie,ze przegrasz z dziewczyna?-zapytalam prowokacyjnie.
Zasmial sie glosno.
-Gramy czy nie?-zapytal.Zaczelismy gre. Z poczatku wygrywal,ale po chwili ja zlapalam forme i zaczelam wygrywac. Trudno sie dziwic,ze przegrywalam,ale nie gralam dwa lata od odejscia taty.Zebralo sie duzo osob. Polowa kibicowala jemu,a druga polowa mi. Nareszcie wygralam.
-Dobra jestes.-Powiedzial troche zdziwiony.Popatrzylam na niego z triumfem.
-Gramy jeszcze raz?-Zapytal.
Gralismy chyba z siedem razy i za kazdym wygrywalam. Az wreszcie mi sie znudzilo.
-Hej, pojdziemy gdzies sie przejsc?-zapytal bladyn-Jestem Aleks.
-Pewnie,dlaczego nie.
Poszlismy na spacer. Na poczatku nic nie rozmawialismy,ale chwile pozniej jakos sie potoczylo. Opowiedzialam mu o Dawidzie i Paulu. O pocalunku i o tym ze to ja go pokonalam kiedys w ping-ponga na zawodach krajowych.Siedzi zamyslony,aby mi cos poradzic.
-Wiesz co...?-odezwal sie po dluzszej chwili.-Ja mam problem ze zrozumieniem.
-Czego?-zapytalam zdziwiona. Co tu rozumiec?
-Calowalas sie z nimi dwoma,tak?
-No.
-I do ktorego czulas cos wiecej?
-Nie mam pojecia.
Wrocilismy do obozu. Usiedlismy pod namiotem gdzie gralismy w ping-ponga i zaraz przybiegla Milena.
-Gdzies ty byla?! Martwilismy sie!-krzykla. Zrobilam sie strasznie glodna i bylam slaba. Coraz bardziej robilo mi sie slabo. W pewnym momecie zrobilo mi sie tak niedobrze,ze nie zdolalam sie powstrzymac i poddalam sie ciemnosci.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania