Walczyć o wieczność ROZDZIAŁ III "Anioły wcale nie muszą być dobre"
Poszliśmy korytarzem w przeciwnym kierunku niż udałam się wczoraj. Chyba wczoraj. Właściwie to nie wiem, czy tutaj czas się liczy, czy nie. Nie wiem czy mamy poniedziałek wtorek czy sobotę. Zanotowałam w głowie żeby zapytać Jamesa. Był tak zaaferowany tymi wszystkimi sprawami, które mamy do zrobienia dzisiaj, że nie chciałam zawracać mu głowy moimi pytaniami. Przynajmniej na razie.
Szliśmy tak mijając takie same drzwi, które widziałam w drugiej części korytarza. Na niektórych były tabliczki z imionami, na innych nie było nic. Jedne drzwi przykuły moją uwagę. Oprócz tabliczki z imieniem na drzwiach było pełno kolorowych naklejek smoków, postaci z anime i mangi oraz szlaczków. Domyśliłam się, że to pismo japońskie albo chińskie. Przystanęłam na chwilę i spojrzałam na tabliczkę na drzwiach. Ru. Ciekawie. Nigdy nie słyszałam o takim imieniu, ale wywnioskowałam, że może jest to jakieś egzotyczne imię.
-Agnes, czy ty przez chwilę możesz być posłuszna?- James gwałtownie szarpnął mnie za ramię. Spojrzałam na niego spode łba.
- James, czy mógłbyś mi w końcu powiedzieć, dokąd idziemy i w ogóle o co chodzi? Nie należę do osób cierpliwych, więc jeśli ponownie nie chcesz oberwać jabłkiem odpowiedz mi!
- Zaraz wszystko się wyjaśni. Proszę cię 5 minut cierpliwości już prawie jesteśmy na miejscu.- odpowiedział James i puścił moje rękę. Jak na tak niepozornego chłopaka miał całkiem dobry chwyt. Rozmasowałam obolałe ramię zastanawiając się, czy nie będę miała jutro siniaków. James na powrót zagłębił się w swoim telefonie. Swoją drogą też mnie to zastanawiało. Dlaczego tak obsesyjnie wręcz gapił się w ten kawałek plastiku z ekranem? Nie był to nawet Iphone tylko jakiś stary telefon z przyciskami.
James skręcił nagle w prawo, w jedno z rozgałęzień korytarza. Kilka kroków dalej pojawiły się schody. Duże i marmurowe. Delikatnie zakręcały na dole. Zeszliśmy na sam dół. Nie zdałam sobie sprawy, w którym momencie wstrzymałam oddech oczekując, że schody mnie odepchną, ale nic takiego się nie stało. Na dole James zaczekał na mnie uśmiechnął się pokrzepiająco i powiedział:
- Wejdź tymi drzwiami i niczym się nie martw. Poradzisz sobie. – wskazał otwartą dłonią wielkie złote drzwi. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie i ruszyłam przed siebie. Spodziewałam się, że drzwi będą strasznie ciężkie, ale otworzyły się bez użycia dodatkowej siły. Stanęłam jak wryta. Sala, do której trafiłam byłam ogromna. W środku znajdowały się kolumny zakończone złotymi posągami. Sklepienie było przerobione a’la niebo- całe było błękitne i zwisały z niego małe kryształki. Wyglądały jak sople lodu, ale nie czułam chłodu, raczej miłe ciepło. Ruszyłam nieśmiało do środka Sali, w której pełno było ludzi w każdym wieku. Stanęłam obok rozczochranego chłopaka o rudych włosach. Spojrzał na mnie przelotnie i uśmiechnął się.
- Em.. Cześć. Czy mógłbyś…- zaczęłam
-Ciii- przerwał mi. Rzeczywiście w Sali panowała absolutna cisza. Rozejrzałam się. Wszyscy wpatrywali się w podwyższenie na końcu sali. Stanęłam na palcach żeby lepiej widzieć, ale nie dużo to dało. Zrezygnowana i zdezorientowana opuściłam głowę i cicho westchnęłam. Nagle czyjaś chłodna dłoń złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę pobliskiej kolumny. Był to ten rudy chłopak. Czy wszyscy mężczyźni w taki sposób okazują zainteresowanie kobiecie? Jak jacyś jaskiniowcy tylko bez maczug. Wyrwałam mu rękę. On jakby nigdy nic wskazał tylko na kolumnę i splótł ręce w schodek. Niepewnie postawiłam jedną nogę na jego rękach a on mnie delikatnie podrzucił. Uderzyłam kolanem w podstawę kolumny i niezgrabnie weszłam na miejsce. Rudy chłopak pojawił się zaraz za mną. Kiwnął głową w stronę podestu. Odwróciłam się w tamtą stronę. Zmrużyłam oczy żeby dokładniej widzieć. Zauważyłam, że niektórzy ludzie kręcą się niespokojnie, inni trzymają się za ręce. W tej chwili z nieba spadł biały pocisk. Obok niego wylądowały dwa następne. Pociski okazały się ludźmi. Ludźmi ze skrzydłami, od których emanowało światło. Anioły. Wszystkie trzy były mężczyznami ubranymi na biało. Nie widziałam za dobrze ich twarzy, ale przypuszczam, że są niesamowicie atrakcyjni. Kiedy w mojej głowie pojawiły się różne fantazje związane z aniołami głos zabrał pierwszy z nich. Jego słowa przyprawiły mnie o gęsią skórkę.
-Witajcie w walce o wieczność!

Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania