Walka o tron #Prolog
Grupka ludzi w czarnych płaszczach i srebrnych maskach w kształcie twarzy kruka siedziała przy ognisku.
- To dziecko będzie niebezpieczne kiedy jego moc się rozwinie – powiedział któryś z mężczyzn.
- Trzeba je natychmiast zlikwidować zlikwidować – skrzek damskiego głosu odbił się echem po lesie.
- Ma przecież dopiero trzy miesiące – ktoś próbował go wybronić.
Na chwile zapadła cisza, po czym dało się usłyszeć liczne głosy sprzeciwu. Kilka minut później, wysoka postać wyłoniła się z pośród drzew, otoczona cieniami. Jednak maska nie była srebrna, a złota. Wszyscy odwrócili głowy w jego kierunku i klęknęli. Nikt nie odważył się wypowiedzieć, ale czyjaś ręka poderwała się do góry. Przybysz spojrzał w tamtym kierunku.
- Panie – odezwał się młody głos. – Może dajmy mu jeszcze trochę czasu. Niech pocieszy się życiem. Jeżeli będzie chciał do nas dołączyć, przyjmiemy go, a jeżeli nie, to zabijemy.
- Czy ktoś jest przeciw? – nikt się nie odezwał. – Dobrze. Dam mu zatem więc czas do jego trzynastych urodzin. Potem wiecie już co robić. A teraz rozejść się!
Wszyscy prócz lidera rozeszli się. Odczekał parę chwil i zrzucił płaszcz, pod którym znajdowało się malutkie zawiniątko. Żeby mieć lepszy widok pozbył się także maski. Ukazała się twarz młodego mężczyzny, o czerwonych oczach i brązowych, falowanych włosach aż do ramion. Ni z tond, ni z owąd pojawiła się przed nim blond włosa kobieta. Patrzyła się na niego podejrzliwie.
- Witaj – pokłonił się dziewczynie. – Nazywam się Olius Machiko. Jestem trzecim, a zarazem najmłodszym księciem klanu ognia.
- Jestem Melira Lingwood – skinęła mu głową.
- Zaprosiłem cię tutaj aby poprosić cię o pomoc księżniczko – spojrzał na dziecko. – Chciałbym abyś zaopiekowała się tym dzieckiem. Jego matką jest księżniczka Amelia, twoja siostra, a ojcem ja.
- A co zrobisz jeżeli ktoś zauważy, że posiada dwa rodzaje mocy?
- O to się nie martw, księżniczko. Założyłem na niego pieczęć, nie pozwalającą korzystać z mocy ognia. Powinna wystarczyć przynajmniej do kilkunastu lat -podał jej zawiniątko.
Merila nie chciała słuchać dalszego tłumaczenia, więc wzięła je i odeszła. Książę z wielkim bólem powrócił do zamku zastanawiając się co zrobić, aby ojciec i bracia nie dowiedzieli się o dziecku. A w szczególności Kazu. Czwarty książę. On bez zastanowienia mógłby zabić.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania