Warszawa

pod pałacem nadgryzam dzień

pierwszy kęs o smaku deszczu

przykryty chmurą

ociemniałym spojrzeniem miasta

 

marzenia

gdzieś na kolejnej stronie

we wstępie kilka uwag

o życiu i raju zakochanym w Bogu

 

zero pragnień zero cukru

dbam o każdą pulsującą chwilę

odmawiam piwa o smaku dzielnicy

i nowennę pompejańską z zagubionym

 

tylko pozostały rowery

mknące ku zielonym światłom

powiewają majowe flagi

cień kwiatu przebija się przez kamień

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • ATZ pół roku temu
    Czym kierowałeś się w pisaniu tego wiersza?
  • marekg pół roku temu
    chwilą
  • Grafomanka pół roku temu
    Pod pałacem, to teraz ciężko ludzi zobaczyć, chyba że szybko przechodzą, spiesząc się dokądś... a tak w ogóle aż dziwne, ze ta rudera jeszcze stoi w centrum... symbol komunizmu i upodlenia Polski.
    Były już plany, żeby tą szkaradę rozebrać... może doczekamy
  • Grafomanka pół roku temu
    *tę szkaradę...
  • Lotos pół roku temu
    No ciekawie piszesz, fajnie uwieczniona chwila.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania