Warszawianka Roku
U nas na wsi w chlewiku hodowaliśmy świnki na rąbankę, różnie bywało.
Te dla siebie na Wielkanoc, Boże Narodzenie nie mogły mieć 120 kg wagi, bo powyżej tej wagi półtusze mają za dużo słoniny i mięso jest mniej delikatne.
Wszystkie były drutowane, to znaczy od prosięcia miały przeciągnięty przez ryj drut, który powodował ból przy atawistycznym ryciu w ściółce.
Ale zawsze się trafiała jedna nadpobudliwa sztuka, która potrafiła nadwerężyć konstrukcję kojca a nawet ją rozwalić.
Mama nazywała takie zwierzę Warszawianką.
Piszę o tym, bo zgłaszam kandydaturę Irci do tytułu Warszawianki Roku.
Tak jej dopomóż buk.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania