Warta.

Wyszedłem przez dom, żeby liście

mogły wejść do środka, rozszeleścić się

na zapas i umrzeć gdzieś pod regałem.

Tymczasem wieloryb.

 

Nawet nie, że wypłynął zza winkla

- dryfuje w powietrzu, jak dmuchawiec -

połyka chmury, które stają się archipelagiem,

zaraz przed pożarciem.

Tymczasem ja.

 

Otwieram usta, żeby wyrazić zdziwienie.

Nawet nie, że krzyk, że strach

- nie ćpam już żadnych kogo/czego -

więc zostają mi miesiące, lata, eony,

zamieniam się w posąg.

Tymczasem liście.

 

Są nadal zielone, niegotowe są jeszcze,

a tutaj wieloryb, mężczyzna i dom w powijakach,

opuszczony, żeby zrobić im miejsce.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • o nim pseud 3 miesiące temu
    "Bo pan jestem proszę pana na zakręcie" 5*

    https://www.youtube.com/watch?v=30o9VoIdD44&ab_channel=GuruMorfi
  • Szalej. 3 miesiące temu
    Znam. Lubię. Dzięki.
  • piliery 3 miesiące temu
    Bardzo mi się podoba. Nawet w momencie, w którym się zastanawiam: "błąd to czy nie" (wyszedłem PRZEZ dom).
  • Szalej. 3 miesiące temu
    Nie, to nie jest błąd. To tornado
  • piliery 3 miesiące temu
    Szalej. Trochę inną interpretacje nadałem - bardziej człowieczą ale też wymagającą ekspresywności i dlatego mi nie przeszkadzało (acz zastanawiało). Po Twojej odpowiedzi, wiersz stał się bardzo klarowny i już nie tylko się mi podoba. Znakomity.
  • Szalej. 3 miesiące temu
    piliery cieszę się pięknie, w takim razie i dziękuję za obie interpretacje - jakiekolwiek one są ☺️
  • Marzena 3 miesiące temu
    To jest piękne. Mogę chyba myśleć co chcę. A zniewala mnie zakończenie
  • Szalej. 3 miesiące temu
    A to ja zabraniam myślenia? Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania