Wartość człowieka to sumienie - List Do K***
Są takie chwile, w których słowa nie chcą przejść przez gardło. Kiedy spojrzenia ranią bardziej niż czyny. Kiedy ironia staje się bronią, a milczenie – jedyną obroną. Piszę ten list, nie dlatego, że oczekuję odpowiedzi. Piszę go, bo muszę.
Dla siebie.
Chcę, żebyś zniknął.
Nie fizycznie. Po prostu… z mojego świata. Ze spojrzeń, z myśli, z tego dusznego powietrza, które zatruwasz ironią. Twoje słowa – jak cierń w sercu. Twoje pytania – jakbyś wbijał szpilki tylko po to, żeby sprawdzić, czy jeszcze czuję. By zobaczyć, czy coś drgnie. Po to, ażeby móc zadać kolejny cios. Czy postawię mur, czy też pozostanę tam, gdzie – według ciebie – moje miejsce.
Nie zasługujesz na odpowiedź. Nie po tym, jak ją wypowiadasz. Może i jesteś bystry, może rozgarnięty, ale co z tego, skoro nie potrafisz uszanować człowieka, który nie gra według twojego scenariusza.
To boli...
Kiedy stajesz się śmiesznością dla innych tylko dlatego, że ktoś rzucił jedno ironiczne zdanie.
Twoje.
Nie chcę cię poznać, a nawet i znać.
Nie chcę poznawać kogoś, kto nie potrafi zatrzymać się i pomyśleć: czy warto?
czy nie ranię?
Może czegoś ci brakuje. Może nie umiesz inaczej. Ale to, że pomagam, odpowiadam – nawet wtedy, gdy dusza mówi: uciekaj – nie oznacza, że masz prawo mnie upokarzać.
Nie jestem idealna. Popełniam błędy.
Ale...mam serce. Mam sumienie.
Sumienie, wiesz co to takiego?
To taki „system”, który kieruje twoim postępowaniem.
Wszystko zaczyna się od wnętrza.
Albo będzie dawało oznaki, że „nie tak, zraniłeś ją/jego”, albo – jeśli nie pojawiają się żadne – a zgorszenie innych idzie ci jak po maśle – to znaczy, że zatraciłeś je swoim własnym, bezdusznym kosztem.
Mówisz o swoim bracie – dostrzegasz drzazgę w jego oku, a nie widzisz belki we własnym – przeszło mi przez myśl, kiedy pisałam o zatraceniu sumienia.
Moje sumienie też powoli się zatraca. Przeze mnie.
Nie potrafię radzić sobie z bolesnymi, nawet błahymi sytuacjami, które dla większości nie mają kompletnie żadnego znaczenia.
Choć – staram się. Na ile mogę. Na ile mój układ nerwowy da radę: powiem, pójdę i zrobię.
Ty też kiedyś może poczujesz, co to znaczy być czyimś celem bez powodu. Kiedyś.
A dziś…
Dziś chcę tylko, żebyś przestał być głosem w mojej ciszy.
---
Mt 7,3-5
DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W GALILEI
KAZANIE NA GÓRZE*
Powściągliwość w sądzeniu. Obłuda*
7³ Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? ⁴ Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę
z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? ⁵ Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania