Watowanie bezpieczników
Kiedyś miałem pracę pozornie gorszą,
dzięki czemu mogłem w podzielności czasu
ogarniać dwudziesty stopień zasilania
i sztuczną reglamentację ciepłoty
przez nosicielki tego czynnika,
który szły w parę jeszcze w nadmiarze ubrania.
Nie zmieniło się przeświadczenie,
że ciągle żyjemy w rozciągliwości recepturki
nad napisem cito albo gumki do ścierania
śladów po najnowszych pasemkach cienia.
Pozostał ten brak ostatniego rozdziału,
od złodziei, oszustów, bo jeżeli człowiek jest dla siebie pułapką,
ma duszę jak żelazko do prasowania kantów,
to się kiedyś złapie i nie wymota
z niektórych wątków i osnów.
To jest poza pstryknięciem palcami, przed fotokomórką.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania