Wędrowczyni

Po minucie spała jak kamień.

Woda wciągała ją w głąb, ale zanurzała się, a nie tonęła. Zapadała się w nią w stronę Światłości. Na dnie oceanu znalazła beczkę marynowanych jaj. Podważyła wieko i ze środka wylała się Światłość. Nawet w wodzie niemal ją oślepiła. Zanim przemówił głos, Abigail się odwróciła, i bednarz okrętowy zabił beczkę z powrotem. Ale gdy beczka była zamknięta, głos uciszony, a Światłość uwięziona w środku, Abigail odkryła, że nie pamięta, jak się oddycha pod wodą. Znajdowała się na dnie oceanu i nie mogła oddychać! Zaczęła płynąć ku powierzchni, ale kapitan owinął mu wokół kostki żelazny łańcuch Jorama, i przykuł do beczki. Abigail próbowała zawołać Jorama, ale żaden dźwięk nie wydobywał się z jego ust. Poza tym on i matka Abigail byli już martwi, utonęli i zostali przykuci do beczki przez Szeptuchę, i trolla. Spazmatycznie zaczerpnęła powietrza... I obudziła się, dławiąc się i kaszląc. Joram wpatrywał się w nią ponuro. - Twoja kolej - wychrypiała. Kilka godzin później Joram umieścił wiosła w dulkach i zaczął wiosłować. Kierował się na poranne słońce. - Tylko czy to na pewno jest późny ranek? - spytała Abigail. - Czy może jednak wczesne popołudnie? Kierujemy się na wschód? Czy może na zachód? Łypnął na nią ze złością, ale wyciągnął wiosła z wody. - Przekonamy się za kilka minut.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania