Wędrowiec

Miał, po niej, wiele kobiet, nie szukał,

piękności bez skazy nie istnieją,

 

czasami

zaletą jest właśnie inność,

 

kolor włosów można zmienić,

makijaż wymazać, obcasy podnieść,

ale nie barwy głosu,

 

bicia serca, jęku w ekstazie – to odcisk

tożsamości, nasz czip.

 

Corocznie wraca tam, gdzie się poznali,

odruchowo szuka jej wzrokiem – na parkiecie,

w szatni. Wie, że to na nic;

 

zamawia śliwowicę

i prosi do tańca najordynarniejszą z kobiet.

 

Budzi się z kacem, wściekły na siebie

wyrzuca bogu winną dziewczynę z łóżka

i bierze gorący prysznic.

 

Żałuje, że nie można

oblać się kwasem.

 

Kiedy ją spotka, a ich drogi się przetną,

to pewnie zgłupieje – bo cóż można powiedzieć,

zrobić, odmienić?

 

Nawet nie wie, czy chciałby.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania