Wentyl dreszczy
Schody, zamek, kuchnie.
Musztarda sarepska.
Gold bayner w puszce.
Smak życia jest w piździe.
Ale ja jestem w innej tej zimnej.
W zimnej piździe.
Czaisz mój wokal.
Czuje się jak kurwa.
Zwykła prostytutka.
Skurwiała suczka.
Niewydymana szmulka.
Dawaj dziada będzie gitara.
Samoocena spada.
Podnosi się kopara.
Maszynami nie jeżdżę.
Za fajere nie wsiąde.
Wolę być pasażerem.
To jest szczere.
Ratuje sobie dupę tym numerem.
Na pohyblel z zakłamanym przyjacielem.
Wkurwia mnie chodzenie które powoduje szelest.
Nie chodzę z żadną panną.
Bo one mnie nie chcą.
Wolą innych niewinnych.
Bo ja jestem z tych winnych.
Co noc morduje innych.
Na oślep, niektuży mówią że jestem osłem.
To proste.
Kręcę aferę by był postęp.
Odrobinę na oślep.
Wszystko intuicyjnie.
Nie jestem natchniony, pisze przemyślane wersy.
Dla reszty.
Uciekam od kleszczy.
Od szczypawek szczypiec.
Od jadu czerwonych mrówek i węży.
Jestem niedostępny. Posępny.
Sfrustrowany i wklęsły?
Jak to wklęsły? Nie wiem.
Ale to pasuje w te wersy.
Mi tu nic nie skwierczy.
Nie czuje dreszczy.
Wszystko męczy.
Następny.
Kolejny, niewypażony język.
Majstersztyk.
Jestem udany jak pozytywny werdykt.
Koszerny? Ujemny?
Na wypasie nędzy.
Jestem konkretny.
Sumienny i wredny.
W kostiumowej przędzy.
Jakiej kurwa przędzy.
Od ręki, tu jest tylko wentyl.
Tylko wentyl!
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania