Wesołe nic

Prapracowałem w gazecie, nie lubiłem, lecz nie potrafiłem się zwolnić, ani odszczekać kąśliwemu sekretarzowi redakcji. Poczucie winy, że nadal płacą. Wśród licznych uchybień również nieprzychodzenie na poranne spotkania. Tego dnia pierwszy raz palenie przed pracą, najgłębszy fotel, gapienie w ekran. Południe, więc pusto, jedna koleżanka. Nadchodzi sekretarz - chudy maczo z PAP-u i skądbynie.

 

Nie było cię na zebraniu, a podobno miałeś na rurze tańczyć.

 

Ja... Na rurze? - dumam. - Ja to nie. Ale ty byś mógł, musiałbyś się tylko jaskrawo ubrać, żeby się jakoś odróżniać od rury.

 

Moja najweselsza cisza, musiała starczyć na długo.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania