Wiara w niebo
Chwile, kiedy sen objawia się
spóźnionej nocy. Momenty, gdy gwiazda -
skazana na litość własnego cienia -
kocha się w obłudzie,
lubuje w pragnieniu, co nie przynosi
nic nowego.
Wciąż przywdziewasz moje ciało -
zapominasz, ile dróg pokonało,
aby utknąć po tej stronie
samotności.
Nie jestem życzeniem, które spełnia się,
kiedy zapominamy.
Czy to wolność sprawia,
że człowiek ginie w połowie zdania?
Czy to sen - wykradziony Bogu -
czyni nas podobnymi
do własnych łez?
Usiłuję ugłaskać Twoje narowiste serce.
Pragnę lśnić - dostatecznie,
żeby oddalenie pozbawiło mnie
wiary w niebo.
Całkiem przypadkowo napotkałam
Twój dotyk - jest jeszcze zbyt niedojrzały,
żebym odzyskała utracony szept,
wykrzyczała modlitwę.
Zziębnięte są moje łzy.
Jeszcze smutniejsze słowa,
na jakie nikt nie zasługuje.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania