Wiara w niebo

Chwile, kiedy sen objawia się

spóźnionej nocy. Momenty, gdy gwiazda -

skazana na litość własnego cienia -

kocha się w obłudzie,

lubuje w pragnieniu, co nie przynosi

nic nowego.

 

Wciąż przywdziewasz moje ciało -

zapominasz, ile dróg pokonało,

aby utknąć po tej stronie

samotności.

 

Nie jestem życzeniem, które spełnia się,

kiedy zapominamy.

Czy to wolność sprawia,

że człowiek ginie w połowie zdania?

Czy to sen - wykradziony Bogu -

czyni nas podobnymi

do własnych łez?

 

Usiłuję ugłaskać Twoje narowiste serce.

Pragnę lśnić - dostatecznie,

żeby oddalenie pozbawiło mnie

wiary w niebo.

 

Całkiem przypadkowo napotkałam

Twój dotyk - jest jeszcze zbyt niedojrzały,

żebym odzyskała utracony szept,

wykrzyczała modlitwę.

 

Zziębnięte są moje łzy.

Jeszcze smutniejsze słowa,

na jakie nikt nie zasługuje.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • zsrrknight rok temu
    jeszcze trochę i skończą ci się możliwe wariacje imienia i nazwiska...
  • Hubert Marianowicz 9 miesięcy temu
    Ciekawy, poruszający wiersz. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania