wiatr
chociaż nadyma się, nie gardzi.
choć świszcze, to nie zawiść w dźwięku.
wolny od zawsze od małości -
nie da się zamknąć go w pudełku,
zaszufladkować.
on nie segreguje
ludzi - każdego obejmuje -
tego w krawacie i w t-shitr’cie,
w wysokich szpilkach i bosego.
choć nigdzie nie zagrzeje miejsca,
z każdym przepije strzemiennego,
by wrócić - wierny, jak nikt inny.
stąd wersy się składają w hymn i
jak wiatr szukają zaczepienia,
by nie porwało ich zwątpienie,
że wszystko inne spada grudą
na wieko - w wieczność. i w ułudę
skrzydeł wiatraka.
wiatr zawieje
i wszystko wkręca w beznadzieję,
co miało skałą być, opoką.
chociaż nadyma się, nie gardzi.
przy tobie, choć
nie trzymasz w garści.
i twój na zawsze, chociaż wszystkim
oddany wraz z szelestem liści,
łkaniem w gałęziach,
z drżeniem szyby...
wiatr przejmujący.
wiatr. prawdziwy.
https://www.youtube.com/watch?v=0j0y02g8sVU
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania