Wiatr znad podwórka

Szok przeżywasz przy powrocie

do chodzenia po tym globie.

Czas już płynie, dzień jest szyty,

a ty czekasz w ekran wbity,

wzrokiem szarym od godziny.

 

Głód zaspokój, wypij kawę,

z okna wypatrz traw enklawę.

Ludzi nie ma, wczesna pora,

czy to kościół, czy to zmora,

z nóg cię zbija metafora.

 

Pracą zaczniesz, ranek wita,

a przez okno mile świta.

Powiej wietrze znad podwórka,

w domu służą ci - ty dwórka,

przez internet zaraz zbiórka.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • befana_di_campi 26.04.2020
    :-)
  • Pan Buczybór 27.04.2020
    Powtórzenie w pierwszej strofie naprawdę boli w oczy. Dalej: rymy - zdecydowanie za słabe, nawet jak na taki wierszyk
  • Szigo 27.04.2020
    O kurde, jaki ja ślepy, nie zauważyłem tego powtórzenia xD.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania