Wiatr znad podwórka
Szok przeżywasz przy powrocie
do chodzenia po tym globie.
Czas już płynie, dzień jest szyty,
a ty czekasz w ekran wbity,
wzrokiem szarym od godziny.
Głód zaspokój, wypij kawę,
z okna wypatrz traw enklawę.
Ludzi nie ma, wczesna pora,
czy to kościół, czy to zmora,
z nóg cię zbija metafora.
Pracą zaczniesz, ranek wita,
a przez okno mile świta.
Powiej wietrze znad podwórka,
w domu służą ci - ty dwórka,
przez internet zaraz zbiórka.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania