wieczorem w windzie
wieczorem w windzie
znowu ta sama kobieta
w kapciach i z siatką
(nic nie mówi, ale wiem – idzie na śmietnik)
pachnie schodami
i starą zupą
co kipi na klatce
przez ścianę z gazety
stoję bokiem
żeby nie dotknąć jej łokcia
bo może to grzech
albo wspomnienie
windą jedziemy jakby w dół
choć piętro rośnie
bo dusza chyba nie umie inaczej
niż opadać
myśli:
że jakby nacisnąć STOP
to może coś się stanie
coś wielkiego
albo nic
bo cisza w windzie
to taka cisza
co zna wszystkie nazwiska z listy lokatorów
i nic nie mówi
jak ta kobieta
co znika za rogiem
zawsze za rogiem
nigdy za słowem
chcesz jeszcze jeden?
Komentarze (3)
Świetny wiersz i bardzo mi się podoba, bardzo🥰
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania