Wieczorny Esperanto przy wieczornym Espresso

Koncept jednego wspólnego języka nie jest wcale nowym pomysłem. Jeżeli ktoś miał do tej pory jakieś wątpliwości to z pewnością czytając parę następnych zdań zda sobie sprawę ze swojego błędu. Ludzie od najdawniejszych czasów próbowali opracowywać wspólne środki komunikacji czy to na drodze werbalnej, czy samych gestów. Nie szukając daleko możemy z łatwością zauważyć, że rolę międzynarodowego języka do jeszcze nie tak dawna, pełnił francuski. Naleciałości z tego okresu możemy znaleźć i we współczesnym języku a liczne makaronizmy wypełniały literaturę XVIII i XIX wieku. Przykładem może być scena z salonów w „Dziadach” części trzeciej autorstwa Adama Mickiewicza gdzie wysoko postawione osoby albo całkowicie prowadzą rozmowy w języku francuskim, albo wrzucają co jakiś czas francuskie wstawki.

Wspólny język można znaleźć też w kościele gdzie po dziś dzień używa się łaciny i choć większość obecnych duchownych za międzynarodowy uzna włoski, tak nabożeństwa w języku starożytnego Rzymu nie są niczym niezwyczajnym nawet w dzisiejszych czasach a znajomość łaciny jest traktowana jako jedna z podstawowych umiejętności opanowywanych przez uczniów seminariów.

Skoro szukamy wspólnej drogi komunikacji rodzi się pytanie, jakiego języka jednak używać. Obecnie jest to oczywiście angielski. Wygrał on prostotą swojej formy; brak deklinacji, rodzajów gramatycznych, zmian form liczebników i wiele innych cech, które ułatwiają nam naukę, zwłaszcza na samym jej początku. Prawdą jest, że późniejsze opanowanie wszelkich złożonych i zaawansowanych gramatycznych struktur wymaga poświęcenia dodatkowych godzin pracy i nie należy do zadań prostych, jednak w całym procesie nauki wyrywa to, że bardzo szybko można zacząć porozumiewać się w tym języku, popełniając przy tym dopuszczalnie małą liczbę błędów.

Zagadnienie prostoty języka nie jest jednak jednorodne. Wielokrotnie słyszeliśmy na pewno, że Polski to jeden z najtrudniejszych języków świata a różne strony internetowe umieszczają go na miejscach od dziesiątego do pierwszego. Jest to oczywista bzdura, gdyż wszystko zależy, jak to się mówi, od punktu patrzenia. Czy Rosjanin powiedziałby że polski jest trudny? Możliwe, jednak zrozumienie siedmiu przypadków oraz płci gramatycznych nie będzie stanowić dla niego problemu. Zdecydowanie trudniejszym dla Europejczyka będzie chociażby chiński czy wietnamski, o afrykańskich językach mlaskowych nie wspominając. Działa to w obie strony. Podczas gdy nauczenie się angielskiego dla przeciętnego Europejczyka nie jest problemem, gorzej mają się kraje z kultury dalekiego wschodu (ci co oglądali niektóre anime na pewno wiedzą ile problemów sprawia Japończykom wymowa angielskich słów).

Inną sprawą dotyczącą wyboru wspólnego języka jest pytanie, który z narodów ma być tym „wybranym” i udostępnić swoją mowę wszystkim pozostałym krajom. Oczywiście popatrzmy na to z przymrużeniem oka, gdyż wybór międzynarodowego języka wcale nie oznacza nagłej dominacji kraju nad światem (choć niejednokrotnie w historii szedł z nią w parze).

Ciekawym rozwiązaniem wydaje się zatem stworzenie kompletnie nowego, międzynarodowego języka, łączącego wiele form i słów z całego świata, o prostej gramatyce i słownictwie, pozwalającego na porozumiewanie się ludzi z całego świata. Tym właśnie miał stać się Esperanto.

Esperanto jest traktowany obecnie jako najbardziej rozpowszechniony język pomocniczy a nazwę zawdzięcza swojemu stwórcy, Ludwikowi Zamenhofowi, który to pod pseudonimem „Dr. Esperanto” opublikował w 1887 roku książkę „Język międzynarodowy. Przedmowa i podręcznik kompletny”.

Słów kilka o samym Ludwiku Zamenhofie. Był on polsko-żydowskim lekarzem urodzonym w Białymstoku. Od dziecka obserwował życie miasta doświadczając wielu nieporozumień między mieszkającymi w nim Polakami, Rosjanami, Niemcami i Żydami. Osobiście uważał, że to brak wspólnego języka potęgował spory, co później sprowadziło go na tory wymyślenia własnego sposobu komunikacji międzynarodowej.

Wszyscy którzy kiedykolwiek próbowali nauczyć się obcego języka, prędzej czy później natrafili na jego liczne wyjątki. W szkołach często słyszymy gotującą krew w żyłach matematyków frazę „wyjątek potwierdza regułę”. Wtłaczane nam są tabelki czasowników nieregularnych czy odmian rodzajników określonych a wszystko po to, by móc porozumieć się z innymi narodami. Ile razy słyszeliśmy pytanie „a jaka to część mowy” i patrząc na francuski wyraz złożony z sześciu liter, z której żadnej nie czyta się jak należy (tak, oiseau, o tobie mówię) można dostać ataku nie tylko paniki.

Celem Esperanto było osiągnięcie prostoty gramatycznej jak i zniwelowanie wszelkich wyjątków oraz zapewnienie pewnych stałych elementów tak, by nauka była jak najprostsza i jak najszybsza. Dodatkowo podczas jego formowania doktor Esperanto posługiwał się już istniejącymi na całym świecie gramatykami i co ciekawe, słownictwem. Pomimo iż sam język w swej wymowie przypomina dość mocno języki romańskie, zawiera on wyrazy zapożyczone z całego świata.

„Mi trinkas la grandan kafon” brzmi przykładowe zdanie a większość z nas nie ma problemu z jego przeczytaniem. Brak jest jakiejkolwiek niefonetyczności a każdej literze przypisany jest dokładnie jeden znak. No dobrze, ale co z dźwiękami które nie mają swoich znaków? Przecież wiele języków (skupmy się na Europie) posiada dźwięki „cz” lub „sz” a skoro właśnie przed chwilą było powiedziane, że każda litera ma swój znak, to jak to jest możliwe aby te dźwięki występowały? A może nie występują? Nie ma takich liter? No to je stwórzmy!

Esperanto oprócz podstawowych dwudziestu dwóch liter z alfabetu łacińskiego, z którego wyrzucono litery „w”, „q” oraz „y”, posiada sześć własnych znaków. Zanim zaczniecie panikować, nie są one niesamowicie skomplikowane a większość z nich w tej czy innej formie na pewno widzieliście. Są to: ĉ, ĝ, ĥ, ĵ, ŝ oraz ŭ, a ich wymowy wcale nie tak trudno się domyśleć. Po kolei stanowią dźwięki: cz, dż, francuskie r (z takim charakterystycznym chrapnięciem), ż, sz oraz ł. Tak więc wyraz gazeta to na przykład ĵurnalo co przeczytamy po polsku jak „żurnalo”.

Dla nas problematyczne na początku może być nauczenie się wymowy głoski „ĥ” jednak chwila wprawy a wszelkie problemy znikną tak szybko jak się pojawiły.

Pozostawiając już sprawę liter przejść możemy do samej składni i słownictwa. Na pewno wszyscy ucieszyli się na wieść o braku wyjątków. Dodatkowo, każde słowo można określić po samej jego końcówce, to znaczy przypisać mu część mowy, tryb oraz czas gramatyczny. Wymienię teraz kilka podstawowych końcówek:

-o — to końcówka rzeczownika. Nie ma w esperanto słowa, które kończyłoby się na „o” i nie byłoby rzeczownikiem.

-on — to końcówka rzeczownika ale w bierniku.

-oj — rzeczownik w liczbie mnogiej.

-a — przymiotnik.

-an — przymiotnik w bierniku.

-e — przysłówek.

-i — bezokolicznik.

-is/-as/-es — odpowiednio czas przeszły, teraźniejszy i przyszły.

Wracając do podanego wyżej zdania „mi trinkas la grandan kafon” możemy przystąpić do jego częściowego rozszyfrowania. „Mi” kończy się na „i” więc to chyba bezokolicznik. „Trinkas” to będzie jakiś czasownik w czasie teraźniejszym, „la” oraz „grandan” to raczej przymiotniki no a „kafon” to oczywiście rzeczownik w bierniku.

Po takiej analizie mogę śmiało powiedzieć, że mieliśmy prawie rację. Jednak, istnieje w Esperanto parę słów pełniących swoje określone funkcje. Brzmi to teraz jakby cała sprawa się komplikowała ale spokojnie, wcale tak nie jest. „Mi” to osoba, w tym wypadku „ja”, a słowo „la” może wydawać się znajome dla wszystkich tych, którzy uczyli się włoskiego, francuskiego lub hiszpańskiego. Jest to zwyczajny rodzajnik określony. Tak więc całe zdanie „mi trinkas la grandan kafon” oznacza „piję dużą kawę”.

Pojawił się tu biernik ale to jedyny przypadek inny niż mianownik występujący w Esperanto. Jest on pomocny przy bardziej zaawansowanych zdaniach i poprawia ich przejrzystość. Pozostałe przypadki są albo kompletnie nie używane albo zastąpione inną, stałą w użyciu, formą gramatyczną.

Na uwagę zasługują nie tylko końcówki. Esperanto w swej naturze jest językiem „sklejanym” co znaczy, że tworzenie nowych słów jest związane najczęściej z dodawaniem przedrostków, końcówek czy elementów wewnątrz słowa. Co ciekawe, tworzenie przeciwieństw przymiotników jest bardzo proste. „Varma” to „ciepły”, „malvarma” to zimny. Zaprzeczamy przymiotnik poprzez prosty przedrostek „mal-”.

Poniżej wypiszę kilka przykładów do analizy własnej. Spróbujcie, to naprawdę nie jest trudne a zauważenie pewnych stałych zasad daje odrobinę satysfakcji.

 

Bovo – byk.

Bovino – krowa.

Knabo – chłopak.

Knabino – dziewczyna.

 

Hundo – pies.

Hundido – piesek

Kato – kot

Katido – kotek

 

Patro – ojciec.

Patrino – matka.

Gepatroj – rodzice.

Avo – dziadek.

Avino – babcia.

Geavoj – dziadkowie.

 

Du – dwa

Duono – połowa.

Kvar – cztery

Kvarono – ćwierć.

 

Pisać mógłbym jeszcze dalej ale artykuł się rozrasta i rozrasta a końca nie widać dlatego myślę, że dalsze zaznajamianie się z tym językiem pozostawię Wam i mam nadzieję, że choć trochę rozpaliłem Waszą ciekawość.

Osobiście pomysł międzynarodowego języka, wymyślonego kompletnie od podstaw bardzo mi się podoba. W Esperanto, przy grubszych szacowaniach, mówi około miliona osób z czego dla tysiąca, co ciekawe, jest to pierwszy język. Jednym z powodów dla których pomysł Ludwika Zamenhofa się nie przyjął jest fakt dużej nienaturalności wymowy. Okazało się bowiem, że nie wystarczy wymyślić banku słów aby stworzyć w pełni funkcjonalny język, gdyż samo brzmienie również odgrywa kluczową rolę. W dzisiejszym świecie Esperanto jest więc raczej ciekawostką niż realnym kandydatem na język międzynarodowy, jednak sam fakt powstawania podobnych projektów nakłania do przemyśleń i kto wie, może kiedyś uda nam się opracować jeden wspólny język a my żyć będziemy w lepiej zjednoczonej społeczności.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • TheRebelliousOne 08.06.2020
    Ciekawa rozprawka... Ja też uważam, że gdyby wszyscy ludzie na ziemi używali języka angielskiego, byłoby o wiele łatwiej. Chociaż fakt, widziałem jak np.: Japończycy próbują mówić po angielsku. Trochę to komiczne... XD Niemniej jednak, pomijając kwestię akcentu, myślę, że to nie byłoby takie... głupie, żeby wszyscy ludzie zaczęli używać angielszczyzny.

    Pozdrawiam ciepło :)
  • Kapelusznik 08.06.2020
    Fajnie napisany tekst.
    Ładnie przedstawiona, koncept, autor, historia, zasady itd.
    Bardzo fajne
    5
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania