Wieczorny strach

Strach ogarnia mnie każdego wieczora.

Gdy tylko kładę głowę na poduszkę,

wiem, że natłok myśli, jak spadający kontener,

wgniecie mnie w podłogę,

nie pozwalając skupić się na tym, co ważne.

 

Jestem skazany na emocjonalną tułaczkę,

w klatce, którą sam stworzyłem.

Już dawno podjąłem kroki,

które zakuły mnie w grube, stalowe pręty.

 

Codziennie patrzę na świat inaczej,

jak ptak, który co roku buduje nowe gniazdo.

Nie wiem, czego pragnę,

co lubię, czego potrzebuję.

 

Chciałbym mieć kogoś bliskiego,

lecz wiem, że nie dam rady.

Samotność i strach przed miłością

wypłukały mnie z ludzkiego postrzegania miłości.

 

Wiem już, że nawet ideał

miałby dla mnie zatrważającą ilość defektów.

Strach przed niepowodzeniem

zjada mnie od środka jak pasożyt,

a ja świadomie pozwalam mu rosnąć.

 

Wiem, że moje zachowanie

nie prowadzi mnie do marzeń.

Lecz nie robię nic, by to zmienić.

Obwiniam siebie, lecz może...

może zwyczajnie brakuje mi kogoś,

kto chwyci moją dłoń

i spokojnym głosem powie:

 

„Chodź, wszystko będzie dobrze.”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania