Poprzednie częściWielkie Karpie Koi I Krokodyle

Wielkie Plażowe Miasto, Środek Nocy, Szalony Rajd, Dziwne Istoty I Kosmiczna Przejażdżka

"Wielkie Plażowe Miasto, Środek Nocy, Szalony Rajd, Dziwne Istoty I Kosmiczna Przejażdżka"

 

gatunek: sny/fantastyka/akcja/surrealizm

 

O zachodzie słońca, na barwnej, gwarnej starówce wielkiego plażowego miasta trwał festyn, po brzegi wypełniony imprezową muzyką i tańczącym tłumem wesołych ludzi, ubranych w barwne, fantazyjne stroje. Tymczasem między wieżowcami, a potem po parku i plaży, włóczył się jakiś mężczyzna, mający około trzydzieści dwa lata. Był podróżnikiem czasoprzestrzennym, pochodzącym z idyllicznej planety magiczno-bajeczno-antyczno-egzotyczno-tropikalnych imprez oraz spełnionych marzeń.

 

Późnym wieczorem wrócił między wieżowce. Wsiadł do jednego z samochodów osobowych, stojących gdzieniegdzie na okolicznych parkingach i odjechał. Odbył dziką, przebojową, ekscytującą oraz emocjonującą przejażdżkę dookoła miasta, podczas której rozbijał stosy śmieci i różnych zużytych rupieci, stojących przed przydomowymi ogródkami, albo walających się gdzie popadnie. Po ulicach, chodnikach, parkach, placach.

 

Nagle, miasto zostało opanowane przez dziwaczne istoty, które właziły przez drzwi oraz okna do mieszkań i grasowały w ogrodach, parku oraz na plaży.

 

Na dach dwukondygnacyjnego domu, w którym mieszkał mężczyzna, przyfrunął spodek z innej galaktyki. Jego załoga zaczęła gonić człowieka. Złapała go, siłą zaciągnęła do wnętrza swojego pojazdu i zmusiła go do zwiedzenia wraz z nimi kolorowych, świecących mgławic oraz gwiazdozbiorów, wyglądających zdecydowanie piękniej i przyjemniej, niż istoty pozaziemskie, a tych było aż kilka różnych rodzajów. Wyglądały jak genetycznie zmodyfikowane hybrydy ludzi i różnych stworzeń zimnokrwistych, takich jak ryby, skorupiaki, mięczaki oraz wieloszczety.

 

Po przymusowej przejażdżce, postacie nie z tego świata odstawiły z powrotem do domu człowieka, który fizycznie padał z sił, a psychicznie był pełny istnie nieziemskich wrażeń na najwyższym poziomie. To była najprawdopodobniej najdziwniejsza przygoda w jego życiu.

 

Nadszedł rześki poranek. Wiał chłodny wiatr, przynoszący świeże powietrze znad oceanu, za którym ukrywały się tajemnicze, niezwykłe krainy. Podróżnik czasoprzestrzenny bez przerwy marzył o kolejnej zadziwiającej, ekscytującej wyprawie kosmicznej. W środku magiczno-międzywymiarowego dnia, wszedł na potężne drzewo liściaste, spojrzał w zastanawiające niebo, które niegdyś fascynowało wielu różnych filozofów oraz mędrców ze wszystkich stron świata, i rozmarzył się wielce, bujając w majestatycznie kołyszących się obłokach. Odleciał do krainy marzeń, wspomnień i wiecznego surrealizmu. Bezproblemowo oraz bezpretensjonalnie szybował ponad chmurami.

 

Czasami zdarza się tak, że nawet krótkie sny potrafią mocno odprężyć, zadziwić, zachwycić i zainspirować.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Krótkie opowiadanie fantastyczno-przygodowe, zainspirowane snami i wyobraźnią.
  • Opalony Ernest dwa lata temu
    Sen nie z tej Ziemi.
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Tez odczuwam takie wrażenie. Dosyć często zdarzają mi się sny tak bardzo dziwne, że aż mnie śmieszą.

    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • rozwiazanie dwa lata temu
    Czasami trudno przekonać ludzi dobrowolnie.:)) "Na dach dwukondygnacyjnego domu, w którym mieszkał mężczyzna, przyfrunął spodek z innej galaktyki. Jego załoga zaczęła gonić człowieka. Złapała go, siłą zaciągnęła do wnętrza swojego pojazdu i zmusiła go do zwiedzenia wraz z nimi kolorowych, świecących mgławic oraz gwiazdozbiorów" Świetne opowiadanie. Pozdrawiam.:)
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Dobry komentarz. Miło było go przeczytać.
    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Narrator dwa lata temu
    Ty to masz dobrze. Szkoda, że takich pięknych snów nie można zaprogramować :)

    Mnie się śni zwykle jakiś morski brzeg, nawet dość przyjemny, ale zaraz robi się ciemno. Podnoszę głowę, nie widzę nic oprócz morskiej toni. Kieruję wzrok wyżej, wciąż nic tylko woda, zielona, wzburzona, odrzucająca. W końcu zadzieram głowę nieomal pionowo i dopiero wtedy mogę ujrzeć wysoko, kilkadziesiąt metrów nade mną, najeżoną grzywę fali, która za chwilę spadnie na mnie. Wówczas ogarnia mnie taki strach, że się budzę zlany zimnym potem.
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Możliwość zaprogramowania snów, to byłby bardzo dobry motyw.
    Albo na przykład zabranie jakiegoś pięknego i /lub cennego przedmiotu, od jednej do na przykład pięciuset sztuk, z ciekawego snu do realnego świata.
    Bardzo szkoda, że tak się nie da. Może kiedyś, w nieokreślonej przyszłości, stanie się to możliwe.

    Przekonujący opis inspirującego snu. Kiedy kończyłem czytać, to dostałem dreszczyku.
    Dziękuję i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania