Wiercęważny
Moje dłonie parzą od środka,
są półmaterialne, więc przenikają
przez twój naskórek –
wierzchnie warstwy ubrań,
które zrzucamy pospiesznie wchodząc
w półcienie.
Stając się ścianą, przy której zasypiasz,
pod którą zasypujesz to, co chciałabyś
przekazać mi w gestach, słowem, spojrzeniem.
Widzę to.
Słyszę.
Czuję, jak stajemy się sobie coraz bliżsi,
choć przecież pozornie to eon,
drogi mleczne.
Wystarczy jedynie odwrócić się na pięcie,
zmienić środek ciężkości.
Zakwitnąć wśród pyłu.
Komentarze (25)
wierzchnie warstwy ubrań"
Zbyt słabe aby przeniknąć niewierzchnie?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania