Wierchuszka
Bo żubr się nie czołga. Klatka dla żubra
to zagroda z drewna. Wszystko się przedrze.
Samczyk biedronka sam się rozgląda. Dres
chrząszcza czerwony, w cień byka się ubrał.
Jak żubr łbem zakręci, ślepiami łypnie,
a w muchę co kąsa, raz pędzlem chlaśnie…
Giez włochaty i bez pamięci zadrze
z nim w kark w pot pod kudły, a warstwą pod darnie.
Obrok dla stada. Stoi nienękane.
Ochronna wiata przed zasłoną wojny.
Odstrzelony ogon, gdy Platon bezpłodny,
Plebejera w przeszłość niedawną stada
przenosi jak w miłość nieodgadnioną
ostatniej kulawej żubrzycy Plante.
*
Lepsi walczą o życie
inni o honor
— drugoligowy basketball.
Wynik : 99
Zielone są tatuaże.
Adrenalina wysoka.
Może i mięso armatnie,
w gąszczu żona.
Dlaczego kochasz?
Bo wszystko się wiąże.
Sznurówki, gorset.
Sznurówki, gorset.
Komentarze (7)
/Wszystko się przedrze/... jak się ma władzę, to nawet żubr się nie ostanie cały. Bo mucha się prześliźnie pomiędzy. Wplątałaś historię byka Plejbera i krowy Planty - pary inwalidów dzięki którym nastąpiło cudowne rozmnożenie się żubrów i to, dzięki nim w Polsce mamy ok. 10 tyś.
Z tego wynika, że żadne wojny nie wybiją do końca gatunku. Po wojnie pozostaną inwalidzi, ale zdolni do prokreacji i do życia.
Taki misz-masz i dość już.
Pozdrawiam
Tak. Dopowiem tylko, że żubry "służyły" przecież zabawie sprawującym władzę, a więc wcześniej zaspakajały ambicje księcia pszczyńskiego, a po I Wojnie Światowej i Powstaniach Śląskich niestety nie istniała jeszcze na tyle świadomość ekologiczna, aby i ówczesna polska władza, z której jesteśmy dzisiaj dumni, również nie mogła sobie skorzystać ze swojego zdobycznego prawa. Skutkiem czego przetrwały te trzy, zachowane nie w pełnej okazałości. Zabawę w strzelanie do żubrów się kultywuje, są takie możliwości, bo stadko jest w miarę liczne, a w lesie pszczyńskim zdaje się nie ma wilków (chociaż u mnie w okolicy już się pojawiły, po iluś dziesiątkach lat, gdy ich tutaj nie było).
A tak naprawdę zainspirował mnie drugoligowy mecz, gdzie "nasi" bili się jak lwy aż do ostatniego ułamka sekundy i obronili ten setny, nie udało się przeciwnikowi, który żyje z dotacji miasta, sponsoringu, w którym zawodnicy są na kontraktach, a nasi normalnie, starsi panowie po pracy ;) To wszystko w czasie, gdy miasto wybudowało stadion za olbrzymie pieniądze dla piłkarzy.
Zawsze ktoś rozdziela, ktoś się bawi, ale nie po równo. Ale pomimo to są ludzie z pasją :-)
A poza tym, wiesz, co się dzieje.
Mam nadzieję, że ten wierszyk nie jest aż taki jednak ponury, mi się kojarzy z dobrze spędzonym czasem, pozdrawiam serdecznie :-)
a w muchę co kąsa, raz pędzlem chlaśnie...
Giez włochaty i bez pamięci zadrze
w kark z nim w pot pod kudły...
- bardzo to fajne!
Cieszę się, jeśli kogoś choć troszkę rozbawi :-)
Troszkę zmodyfikowałam wiersz., pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania