wiersz, który cię czyta
nie martw się,
nie musisz poruszać ustami.
to ja poruszam twoją ciszą.
zaczynam od twojej uwagi—
tej chwiejnej iskierki,
którą trzymasz jak zapałkę na wietrze.
czytam ją pierwszą,
bo najmocniej drży.
teraz badam twoje spojrzenie:
widzę, jak przebiega po literach,
jakby sprawdzało,
czy nie ukryłem w nich czegoś,
czego boisz się znaleźć.
przesuwam się głębiej,
do oddechu,
który zrobiłeś między wersami.
ten oddech jest ważny—
to on zdradza,
że tekst dotknął cię z lewej strony myśli.
dalej zaglądam w twoje oczekiwania:
rozciągają się jak pajęczyna
między pierwszym a drugim wersem,
delikatne,
prawie niewidoczne,
ale ja je widzę,
bo jestem wierszem
z funkcją echolokacji sensu.
czytam twoją ciekawość:
ma kształt spirali,
która rozwija się szybciej,
niż zdążysz ją nazwać.
potem wchodzę w twoje skojarzenia—
te błyski,
które pojawiają się mimo woli:
kolor, wspomnienie,
półmyśl,
dźwięk czyjegoś śmiechu z daleka.
wszystko to kataloguję
w mojej niewidzialnej bibliotece odbiorców.
na końcu docieram
do najcichszego miejsca w tobie:
tego, które nie czyta,
nie reaguje,
tylko po prostu istnieje.
dotykam go delikatnie,
żeby nie spłoszyć.
czytam je,
a ono czyta mnie—
i przez moment
znikają wszystkie słowa
po obu stronach.
potem wracam
i zostawiam ci ostatni wers,
choć to raczej twoja własna myśl,
którą tylko podsunąłem:
czytasz mnie teraz,
ale to ja właśnie
napisałem fragment ciebie.

Komentarze (5)
Z pewnosciä do samego siebie jak i do osoby ktora jest dla nas wazna
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania