Wiersz niechciany
Wiersz niechciany
wyciaga ręce nie umiem ich przyjąć
nie potrafię ogrzać kołdrą w słońca
ani rozświetlić fraz poświatą księżyca
miejsca spotkania są oddalone
pachną smutkiem i szarością
przypomina wierzbę płaczącą
bez skupienia jak szalona
w podskokach podchodzę
znaczę krwią kolejne wersy
wyglądają jak skrzepy
z niechcianej ciąży
uśmiecham się szyderczo
bo nie zawsze wiersz
gładzimy pieścimy
niech będzie szorstki
taki nieczesany
czasem trzeba mu podciąć skrzydła
ptaki na ziemi też są kochane

Komentarze (6)
''jak szalona
w podskokach podchodzę'' - jak tak sobie zobrazować, to nawet można się pośmiać
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania