"wiersz pobożny"
nie bój się
rozpostarte skrzydła sypią piórami
spadnie i wsiąknie w ziemię ta noc
aż po światło wybuchnie o świcie
i będzie to dobre światło
bez ognia i odłamków w ustach
wsiąknie
najpierw napuchnie by potem ubywać
jak ubywa księżyca
rozkład to wybawienie mówią na mieście
po piwnicach mówią
ziemia wyciąga strach
poszarpane słowa przestają bluźnić
rozdarte na sylaby często bez znaczenia
nim właśnie są
ta cisza pomiędzy
albo tuż po
przeciąga się i pręży w uszach
otwartych na wołanie
by czuwać nad snem pokonanych
aż przyjdzie Pan i dotknie ich oczu
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania