Wiersze to jak ptaki, wyfruwają z moich rąk
Zygmunt Jan Prusiński
WIERSZE TO JAK PTAKI, WYFRUWAJĄ Z MOICH RĄK
Mój dramat, niepospolity... Moje życie, niecodzienne.
Nie byłem posłuszny aniołom, staczałem walki
z samym sobą.
Czy byłem próżny? - Nie byłem. Ciągle szukałem
małego miejsca; Ojczyzny takiej, której jej zapach
mógłbym przekazać do serca.
Nie udało mi się pojąć, to jak w teatrze, coś niewinnego
a zarazem ważnego. Więc stałem na tej powierzchni
do reszty, deklamowałem wiersze o duchu narodu.
Sypnęło śniegiem, słońce przetaczało jałmużnę
na sam szczyt zerwanego gołębia z gałęzi.
Rozluźniłem się trochę, puściłem dłonie - a z nich
stado kolorowych ptaków wyfrunęło gdzieś.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania