Wierszokleci
Stawianie wyrazów obok siebie - to jeszcze nie wiersz, chociaż niektórym tak się wydaje. Pisanie z małej litery bez przecinków i kropek - nie jest wierszem. Pisanie w kolumnie (pionowo) - też nie jest wierszem. Stawiane wyrazów bez sensu -to bełkot, a nie wiersz, chociaż niektórzy mają jakiś przymus wewnętrzny, żeby zagmatwać i koniecznie użyć "mądrego wyrazu" np. alienacja. Grafomania to Przymus Pisania Pierdół. (3 x P). Konwencja wiersza, czy opowiadania jest wypaczona, tzn. miało być wzniośle, a wyszło nudnie i banalnie. Wyznacznikiem grafomanii jest artystyczna miernota...pisana koślawym tekstem, poczwara wersyfikacyjna, merkantyliczny kicz z wymuszonymi zdaniami szkolnymi, albo wyznania podlotka z "potrzeby serca". Pisanie "do szuflady" nie jest grafomanią. Pisanie książki i posiadanie publiczności jest grafomanią, pod warunkiem że pisarz-grafoman nic ciekawego nie ma do powiedzenia: pusta forma bycia pisarzem. "Nie ważne co piszę i jak piszę-ważne, że piszę. ". Grafoman chce społecznie zaistnieć jako pisarz, po to by zaspokoić swój narcyzm. I na koniec. Grafoman krytyki nie bierze do siebie...to inni, nie on.
Komentarze (421)
Rozumiem, że być grafomanem to źle?
Czy należy to rozumieć jak jakąś ujmę/obelgę, choć nie rozumiem czemu?
Co jest złego w pisaniu dla kogoś, jeśli się to jemu/im podoba, a przy okazji pisać dla siebie i sycić swój narcyzm?
Czy zatem kogoś, kogo wiersze się nam nie podobają nazywać będziemy od dzisiaj narcyzem i grafomanem?
Skąd się bierze ta niechęć, a przy okazji chęć do przypieczenia?
Czemu z wierszem należy się mieścić w ramach?
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
To ze strzechy nam słomianej
Wyrwie z szumem kępę mchów,
To jak pielgrzym zabłąkany
W okieneczko stuknie znów.
Bida z lichą tą chatynką!
Ledwo się światełko ćmi.
Czemuż, moja starowinko,
W kątku tak przymilkłaś mi?
Czyś znużona tą zamiecią
Zawodzącą głuchy tren,
Czy miarowy turkot wrzecion
W błogi cię pogrążył sen?
Pijmy, wierna towarzyszko
Moich biednych młodszych dni.
Jak nie sięgnąć do kieliszka,
Kiedy w sercu smutek tkwi?
Zanuć piosnkę o ptaszynie,
Co za morzem gniazdko ma,
Zanuć piosnkę o dziewczynie,
Jak po wodę rankiem szła.
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
Wiec wypijmy, starowinko,
Przyjaciółko troski mej!
Pijmy z żalu; gdzież to winko?
Zaraz sercu będzie lżej
Teraz panu Ponckiemu. "Czemu z wierszem należy się mieścić w ramach?" Dlaczego gra w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę musi się mieścić w ramach? Można grać bez autów i końcowych linii, jak w hokeja (ale jest też ograniczenie-banda). Pewne zasady obowiązują. Wiersze, opowiadania nie piszemy dla/do konkretnej osoby, to nie list, że ma się "jemu podobać". Grafomania jest złem, bo utwór nie przedstawia żadnej wartości. Dzieło pisarza jest towarem, który on "sprzedaję" czytelnikom. Nikt nie chce tandety, barachła i chłamu. Grafoman to partacz. To jak cieknący dach, niedokończony, dachówki źle ułożone. "Sycić swój narcyzm"? Samozadowolenie tylko z tego powodu, że ja to zrobiłem?
""Nie ważne co piszę i jak piszę-ważne, że piszę. ". Grafoman chce społecznie zaistnieć jako pisarz, po to by zaspokoić swój narcyzm. I na koniec. Grafoman krytyki nie bierze do siebie...to inni, nie on."
Jak dla mnie idealnie w punkt o tekście.
Co znaczy, że źle napisane? Nieciekawe, z licznymi błędami edycyjnymi (czyż Autor sam nie pisze o zasadach, których trzeba przestrzegać?), pełne aroganckiego narcyzmu. Wymieniłabym więcej, ale nie sądzę, by Autor faktycznie zainteresowany był krytyką.
Dobranoc :)
No a co z graniem w kosza na jednego kosza? To też nie mieści się w kanonie koszykówki, ale odłamuje się i gra przyjmuje zupełnie nowy wymiar koszykówki ulicznej.
Nie mówiąc już o grze nie fair - czyli takiej, która pomija zasady w oficjalnych spotkaniach. Co nie twierdze, że jest dobre ale prowadzi do określonego efektu.
Moim zdaniem stwierdzenie, że "Pewne zasady obowiązują" jest troszkę daleko posunięte.
Każdy utwór przedstawia jakąś wartość. Pytanie czy odbiorcy się podoba czy nie.
Grafomania to natręctwo - choroba, ale moim zdaniem to jedyne co można by uważać za upierdliwe.
To że ktoś dużo pisze (bo musi) nie obliguje go do pisania utworów niskiej jakości.
Samozadowolenie, ale nie tylko z tego powodu, że ja to zrobiłem. Również dlatego, że czytelnikowi się to podoba.
Partacz to ciekawe słowo, które w dzisiejszych czasach straciło swoje pierwotne znaczenie. Partacz to dawniej człowiek, który wykonywał zawód nie należąc do gildii rzemiosła. Co nie znaczyło, że robił źle, a czasem wręcz lepiej i taniej.
Zasady są przyjęte, że w Internetach się tego nie stosuje, ale można ?
Na Twoje "wypad" odpowiem Ci Twoimi słowami:
"Grafoman krytyki nie bierze do siebie...to inni, nie on."
Jak więc napisałam wyżej, stworzyłeś tekst o grafomanii, opisujący Ciebie i Twoje pisanie. I to jest dopiero materiał dla nauki! :))
Więcej czytania i nauki, więcej godności w przyjmowaniu krytyki, później dopiero "naukowe" dysputy ;). Miłego dnia :))
??
Gotyk 1954
Żebra umarłego Boga
sklepione
nad słowami
wierzących
ślepo
Bóg
jeż niebieski
nabity na tysiąc iglic wież
katedr banków
ocieka krwią
ludzi
nie własną
z worem złota u szyi
ciągną go
na swoje dno
skazani
Ciekawe co piszesz teraz, bo ten wiersz wpisuje się w to co napisałeś powyżej.
Bo ja idę tam
wam dam
A teraz:
Bo ja idę tam,
wam dam...
Pierwszą zwrotkę należy czytać w następujący sposób: "Bo ja idę tam/tam wam dam - jest to przerzutnia, natomiast: drugą - "Bo ja idę tam,/wam dam..." - tutaj jest niedopowiedzenie, oczywiście: grafomania to choroba psychiczna - nałóg pisania bez ładu i składu o pupie świętej Marysi.
Łukasz Jasiński
Łukasz Jasiński
?
Łukasz Jasiński
Kiedyś Smoleń śpiewał - ludzie, kochani! Coście tacy smutni? Przecież jedziecie do pracy ?
Kiedyś ludzie byli smutni, dziś są nienormalnie agresywni, to chyba choroba już. Zdrowa jestem i wolę się zdrowymi otaczać, zaglądam tu z sentymentu, bo jeszcze się ostali fajni twórcy, warto ich poczytać.
Grupa otwarta? Może zajrzę, aczkolwiek wszędzie to samo, jak nie agresor to klugscheisser.
Może, nie wnikam, raczej unikam, lubię sympatycznych i niekonfliktowych ?
Już na równinie, pośród wzgórz,
Armaty huczą. Kłębem wali
Ku niebu dym w promieniach zórz.
Piechota zwarła się w kwadraty,
W krzach leżą strzelcy: „Nabij! pal!"
Świsnęły kule, wrą granaty,
Bagnetów chłodna błyska stal.
Zwycięstwa dzieci ulubione
Rwą Szwedzi w paszcze rozognione.
Falując, konne pułki mkną,
Kurz szarym kryje je obłokiem;
Piechota twardym stąpa krokiem,
By wzmóc ich napór wagą swą.
Wyrocznej bitwy pole krwawe,
Grzmi, dymi, błyska tu i tam;
Lecz Bóg nam szczęści: Los łaskawy
W zaciętej walce sprzyja nam.
Odparte ogniem dział drużyny,
Chwieją się, serca płoszy strach,
Uchodzi Rosen z walk gęstwiny,
Broń składa mężny Schlippenbach.
Prą wrogów nasze hufce rojne,
Na sztandar szwedzki spływa mrok:
Błogosławieństwo boga wojny
Utwierdza naszych każdy krok.
I nagle — zagrzmiał na kształt grzmotu
Natchniony, dźwięczny Piotra głos:
„Do dzieła! Z nami Bóg!" Z namiotu
Wychodzi Piotr, z nim wierna straż.
Goreją ogniem groźne oczy,
Straszliwie płonie carska twarz,
Jak burza piękny, szybko kroczy
Tam, gdzie się waży walki los.
Masztalerz konia mu przywodzi:
Posłuszny, rączy, wierny koń,
Gdy zapach prochu dojdzie doń,
Drży, niespokojnie okiem wodzi,
I pędzi między wojsk kolumny,
Z potęgi jeźdźca swego dumny.
Już na równinie, pośród wzgórz,
Armaty huczą. Kłębem wali
Ku niebu dym w promieniach zórz.
Piechota zwarła się w kwadraty,
W krzach leżą strzelcy: „Nabij! pal!"
Świsnęły kule, wrą granaty,
Bagnetów chłodna błyska stal.
Zwycięstwa dzieci ulubione
Rwą Szwedzi w paszcze rozognione.
Falując, konne pułki mkną,
Kurz szarym kryje je obłokiem;
Piechota twardym stąpa krokiem,
By wzmóc ich napór wagą swą.
Wyrocznej bitwy pole krwawe,
Grzmi, dymi, błyska tu i tam;
Lecz Bóg nam szczęści: Los łaskawy
W zaciętej walce sprzyja nam.
Odparte ogniem dział drużyny,
Chwieją się, serca płoszy strach,
Uchodzi Rosen z walk gęstwiny,
Broń składa mężny Schlippenbach.
Prą wrogów nasze hufce rojne,
Na sztandar szwedzki spływa mrok:
Błogosławieństwo boga wojny
Utwierdza naszych każdy krok.
I nagle — zagrzmiał na kształt grzmotu
Natchniony, dźwięczny Piotra głos:
„Do dzieła! Z nami Bóg!" Z namiotu
Wychodzi Piotr, z nim wierna straż.
Goreją ogniem groźne oczy,
Straszliwie płonie carska twarz,
Jak burza piękny, szybko kroczy
Tam, gdzie się waży walki los.
Masztalerz konia mu przywodzi:
Posłuszny, rączy, wierny koń,
Gdy zapach prochu dojdzie doń,
Drży, niespokojnie okiem wodzi,
I pędzi między wojsk kolumny,
Z potęgi jeźdźca swego dumny.
Jak pan sobie życzy, panie Sirpions, wszak życzenia sympatycznych userów należy bezwzględnie spełniać. Kloana Kniabiesler ?
Poza tym fakt że ziemia nie jest płaska można sprawdzić. Jest to własność fizyczna planety, którą da się udokumentować. Fizyka ma sztywne zasady my je tylko opisujemy w zależności od technologicznej percepcji i zawansowania
Nauka o wierszach czy choćby prawie, z całym szacunkiem dla zajmujących się tymi dziedzinami, to jest zwykła abstrakcja. Człowiek określa reguły i człowiek może je zmieniać.
Różnica między prawami fizyki a prawem pisanym czy zasadami pisania wierszy jest taka, że praw fizyki nie oszukasz.
Nie udowodnnię który jest lepszy, bo pojęcie lepszy jest subiektywne. Tym samym Ty nie jesteś w stanie udowodnić, który jest lepszy.
Zmierzał do tego, że grafomański nie jest synonimem badziewnego. Może ale nie musi być.
Ech...
Hipogeuzja to naukowe określenie upośledzenia organizmu. To, że nie odczuwa się smaku z tego powodu, w danym momencie nie znaczy, że wczesniej nie funkcjonowało to dobrze.
Gust jest zupełnie czymś innym. Każdy ma gust, każdy odmiennie odbiera bodźce estetyczne.
Możena stwierdzić, że komuś się podoba coś co nam nie, ale nazwanie go bezguściem jest właśnie ignorancja o podłożu narcystycznym.
Są owszem różne trendy w sztuce, przez co jakiś rodzaj sztuki będzie odbierany bardziej pozytywnie niż inny i z większą rzeszą zwolenników, ale to nie zmienia faktu, że każdy w dalszym ciągu postrzega wszystko indywidualnie i albo coś jest w jego guście albo nie.
Nie ma się co zacietrzewiać.
No właśnie znów nie prawda.
Daltonizm to też jest upośledzenie - określenie medyczne.
Gust jest określeniem abstrakcyjnym, określającym sposób odbierania walorów estetycznych. KAŻDY odbiera walory estetyczne na swój sposób. Można mieć jedynie obiekcje co do spójności postrzegania tych samych walorów przez dwie różne osoby.
Jak ja mam to niby tłumaczyć nie używając właściwych słów, które uważasz za wygibasy?
Łukasz Jasiński
"-to bełkot" spacja i powinna być raczej półpauza
"piszę-ważne" - spacja
"siebie...to inni" - spacja po kropeczkach
Chyba to grafomańskie, tak na marginesie nie wiem, czy grafomanię da się zdefiniować, a jeżeli się uda, to czy to coś złego?
Fakt, starałeś się i bardzo dobrze, bo przecież o to chodzi, iść do przodu.
Pozdrawiam
Wtedy rzekną "jaki motłoch taka poezja' lub na odwrót i nikt na to z czytelników uwagi nie zwróci, bo goni za treścią mu bliską.
To tyle i aż tyle.
Już nie będę wskazywał błędów, rozumiem.
pozdrawiam
Zdołalibyście być Panami
Waszego śmiechu, taką postać oglądając,
Której malarz, na końskim karku osadzając
Głowę człowieka, upstrzył by ptaka piórami;
A z mnóstwa członków złożon kształt pięknej kobiety,
Zakończył szpetnej ryby łuskatym ogonem
potworniejszy stokroć od obrazu tego
Jest utwór, co stworzony z rozpalonym łonem,
Gorączkowych urojeń widziadła samego:
Gdzie ramię od ramienia, różna kość od kości,
Choć przystaną — stanowić nie mogą całości!
Lecz wieszczom i malarzom służy prawo równe
W własne kształty przybierać istoty stworzone?
Wiemy o tem — i prosząc o względy zarówne,
Przesyłamy je wzajem, ale słabą stronę
Tworzenia niewłaściwych i różnych postaci,
Nie zniesiem! — ni bratania wężów z ptaszym płodem.
Ni spokrewnienia wilków z słabych owiec rodem!
to jestem już w lesie, czy jeszcze pod lasem.
Przepraszam za wskazanie błędów, to był mój błąd. Świetnie to wszystko ująłeś, jestem pod wrażeniem, a jako rzem nie godzien, już nie zaglądnę.
Pozdrawiam
1. Prowokacją i błędy są jak najbardziej na miejscu, brak logiki i spójności też. W tym przypadku kawał dobrej roboty.
2. Faktycznie tak myślisz i nie dopuszczasz do siebie, że inni tak nie myślą. Odbierasz merytoryczności (błędy, brak logiki), merytoryczność.
W obu przypadkach dyskusja nie ma sensu, chociaż w pierwszym przypadku robi się fajna zabawa, co widać po dosyć żwawej dyskusji.
A więc powodzenia życzę
Pozdrawiam
Wyszedł Ci "wiersz" paragonowy, rym gramatyczny, częstochowski... no, dziwi to, tym bardziej, kiedy chcesz pouczać innych. Z taką "wiedzą praktyczną" nie wydaje mi się to dobrym pomysłem.
Może tu Cię docenią: https://t3kstura.eu
Śmiechu warte!
Druga część niedopracowana. Jeżeli, grafomania w prozie ma być tym, że utwór nie zawiera nic ciekawego... Co to znaczy ciekawe? Dla Ciebie ciekawe są atrakcyjne, młode kobiety, dla innych ciekawe są robaki w drzewach...
Ważę się myślą tulić dziś
I wskrzeszać sny serdeczną siłą,
Żałością tkliwą i wstydliwą
O twej miłości budzić myśl.
Mijają lata - i niestety
Zmieniają świat, zmieniają nas!
W mogilnym mroku, w głębi Lety
widzi cię dzisiaj wzrok poety,
Lecz i poeta tobie zgasł.
Więc mego serca pożegnanie
Przyjmij, daleka! Czoło skłoń
Jak żona, gdy się wdową stanie,
Jak wierny druh, co przed wygnaniem
Bez słowa ściska bratnią dłoń.
pytanie, czy czujesz się przez to lepiej?
Wracając do naszej dyskusji.
Wrzucasz jakąś tezę, nawet nie swoją tylko gdzieś tam wyczytaną i nieprzemyślaną, ale jesteś odporny na kontrargumenty. Mało tego argumentację, której nie jesteś podważyć kwitujesz stwierdzeniem, że dyskusja jest jałowa. Stoisz w miejscu przyjmując pozycję jedynego światłego będąc w błędzie. Zupełnie zabawne.
Zastanawiam się czemu ma służyć Twoja "wycieczka" po opowijskich grafomanach?
Czyżby ktoś nastąpił Ci na stopę i postanowiłeś się odgryźć, czy po prostu podróżujesz po Internetach, opowiadając Internautą jak to kiepsko piszą.
Jesteś aż tak smutnym i samotnym człowiekiem? Czy to jest w jakiś sposób świetna zabawa?
Może kiedyś zrozumiem.
Lecz przed ołtarz cię powiedzie.
Płacić będziesz mężu drogi,
Ona ci przyprawi rogi.
Nie ma sprawy.
Pan i dzięki. Staram się nie ulegać wpływom i nic nie publikować.
hehehe siema :P
dzięki pozdrowię!
jak tam? kończysz historię zza krzaka?
dawno Cię nie widziałem, a przyznam, że czasem brakowało Twojego chłodnego rozsądku :)
Szkoda bo to w sumie niezły triller był..
PS. A teraz grzecznie się ukłońcie "pampersy polskiej literatury" i powiedzcie wujkowi do widzenia.
Myślę, że albo nie wyciągnie wniosków bo jest po prostu nie kumaty, albo wnioski nie są istotne bo to jest farsa, żeby sobie poskamleć.
a widzę, że Ty ledwo zawitałeś na powrót już wzniecasz ogień i dym :)
ja chętnie bym się z Tobą zabawił ?
Znałem kiedyś takiego jednego miglanca co się nosił po osiedlu i mówił wszystkim jak gangsterka powinna wyglądać. Szybko go motocykliści nauczyli na czym polega pozerka.
i znów rzucam argument, nie ma kontrargumentu więc dyskusja nie ma sensu, lol
ale, że co teraz? mam nie pisać już czy jak?
Autor wcześniej wrzucił wierszyk, który ma słabe oceny, bo w sumie jest taki sobie (subiektywnie). Może to chodziło o urażoną dumę?
Może kiedyś jak podrośnie wyrobi sobie własną opinię na temat i przejrzy na oczy.
Poszedł, poszedł. Pytanie czy cokolwiek przeindukowało w makówkę?
raczej Bogumił... ?
Osobiście uważam, że to oferma, ale pisze całkiem spoko tylko tematykę kiepską dobiera.
https://www.opowi.pl/noico-patrioto-a78077/
Wątpię.
Jeśli tak, to się świetnie kamufluje.
Rozmawiałem z Poemanem i rozmawiałem z Łukaszenką (pod innym nickiem).
To nie ten sam człowiek.
Poeman to wkurzony rozwydrzony dzieciak co chodzi wszędzie psuć wszystkim zabawki.
Łukaszenka to cwana bestia i pomimo ciętej riposty przemawia za nim coś więcej niż zawiść - dobra zabawa ?
Czyli nie myliłem się pisząc, że bawi Cię ferment, w który dają się ludzie wciągnąć ?
Żebyś Ty widział jaki byłem zaskoczony jak wskoczył jego komentarz.
Niech sobie płacze ja muszę się rodzinką zająć bo się powoli świat wymyka spod kontroli... Będę później.
ciekawe czy się w końcu kapnie, pod którymi nickami piszą boty? ?
księżyc na zwiady.
Dzionek się kończy,
nie ma na to rady.
Śpi sobie słoneczko
za górami smacznie.
Jutro nam zaświeci,
jak się dzionek zacznie.
Więc mówię DOBRANOC,
Przyjacielu miły.
Życzę, by Aniołki
się Tobie przyśniły!
***
Spójrz na księżyc,
co jest w pełni...
on marzenia Twoje spełni.
A jak gwiazdki zamigocą,
to miłością Cię ozłocą.
Chmurka tuli się z obłoczkiem
REKLA
i spogląda jednym oczkiem,
czy gwiazdeczka, która spadła,
teraz już się do snu kładła.
Po cichutku podlatuje
i Cię snem obdarowuje...
***
Uśmiechu na twarzy.
Niech gwiazdka spokoju
szczęściem Cię obdarzy.
Zapach różany niech rozsieje noc.
Błogości smak niech nada mu mo.c
Choć droga daleka
I wiatr w słowach gra.
Moc wieczornych pozdrowień
Przesyłam Tobie.
***
Za pamięć o mnie dziękuję,
Na dobranoc w policzek całuję.
Życzę Tobie cudnych snów.
REKL
Jutro spotkajmy się znów.
***
Mam jedno małe życzenie – choć bardziej jest to pragnienie.
Pragnę być przy Tobie każdej nocy i tulić Cię jak kocyk.
***
Tup... tup... tup... idzie nocka
i zamyka Twoje oczka.
Mocno trzyma za paluszki,
tuli główkę do poduszki.
Opatula w ciepły kocyk,
czule szepcząc – dobrej nocy.
Stefan Kisielewski
Po latach rozmysliwan,
niemal u schylku zycia,
dokonalem niezmiernie
glebokiego odkrycia.
Moje wielkie odkrycie
raz na zawsze, niezbicie
rozwiazuje odwieczna
zagadke, mianowicie,
rozstrzyga nieomylnie,
ustala niezachwianie
ostateczna odpowiedz
na ciekawe pytanie,
co dreczy nas od wiekow
i wciaz wraca od nowa:
kto rzadzi swiatem? jaka
mafia anonimowa?
Nie wierzcie w bajki. Nie ma
zadnego synhedrionu
sekretnych wladcow. nie ma
zadnych "medrcow syjonu".
Wiec to bajka. i bujda,
ze "swiatem rzadza kobiety"
i nieprawda, ze swiatem
rzadza zydzi - niestety.
Nie my, t.j. nie oni.
nie zydzi i nie masoni,
nie mormoni, nie kwakrzy
nie fabrykanci broni.
Nie junkrzy, nie sztabowi
wojskowi kondotierzy,
nie monopole, kartele,
bankierzy ni bukmakierzy,
Nie zwiazki zawodowe,
nie "standard oil", nie watykan,
nie internacjonalka
kalwinow czy anglikan,
nie miedzynarodowka
komuny, czy "kapitalu" -
Ktos inny. kto? - pytacie.
zaraz, ludzie, pomalu.
Gotowiscie na wszystko?
Ha, dobrze, jam tez gotow.
Sluchajcie: swiatem rzadzi
wielka zmowa idiotow.
Swiatem rzadzi sekretna
pomiedzynarodowka
agresywnego durnia
i nadetego polglowka.
Trade union grafomanow,
tajna loza becwalow,
klub cwiercinteligentow,
konfederacja cymbalow,
aeropag jelopow,
jalowych namaszczencow,
pompatycznych wazniakow,
indyczych napuszencow.
To oni, sprzymierzeni
w powszechnym zwiazku, ktory
rozstrzyga o powodzeniu
teatru, literatury.
Gramofonowej plyty,
filmu, obrazu, symfonii.
to oni decyduja
o kulturze, to oni.
Przydzielaja posady
stypendia, nagrody, szanse,
ordery, renumeracje,
bonusy i awanse.
Samym instynktem glupoty
odnajduja sie wzajem.
Rozumieja sie wspolnym
jezykiem i obyczajem.
I haslem, ktore wola
z ochota razna i racza:
kretyni wszystkich krajow
laczcie sie! wiec sie lacza.
Przeciw wszelkim ambicjom,
przeciw wszystkim talentom,
przeciwko swoim wrogom,
przeciw nam - inteligentom.
To oni - pan general,
co dzis rozumie bezwiednie,
jak dzis w cuglach, szach mach, wygrac
wszystkie wojny poprzednie.
To cenzor, ktory skresla
wszystkie madre kawaly,
tak, aby w rekopisie
same glupie zostaly.
To krytyk, co belkoce,
chociaz nikt go nie slucha
i czepia sie cudzego
piora, jak wesz kozucha.
Ekonomista, ktory
kosztem ogolnej nedzy
uzdrowi "wymiane dewiz"
i "pokrycie pieniedzy".
To polityk, maz stanu
dyplomata, co wkopie
niewinnych ludzi w azji,
w afryce i w europie
w tak trudne sytuacje,
w tak krete labirynty,
w tak polityczne kanty
i dyplomatyczne finty,
ze z nich jedyne wyjscie
na swiat i swiatlo Boze -
przez wojne, ktorej nikt nie chce,
przez morze krwi i morze
lecz. - oni nas trzymaja
w ryzach, za twarz i pod batem.
to ONI - i to jest wlasnie
ta mafia, co rzadzi swiatem.
A jaka na nich rada?
Bo czuje moi mili,
ze z dziecieca ufnoscia
pytacie mnie w tej chwili,
musze prawde powiedziec,
wbrew ufnosci dzieciecej:
niestety, nas jest za malo.
Durniow jest znacznie wiecej.
My skloceni, wiec slabi.
durnie zgodni, wiec silni.
my sie czesto mylimy.
durnie sa nieomylni.
My sceptycy, zblakani
na ziemi i na niebie -
a ONI tak aroganccy
i tacy pewni siebie
i tacy energiczni
ze serce z trwogi mdleje.
Ach, nie znam zadnej rady.
Mam tylko jedna nadzieje.
Zyje tylko ta drobna
otucha i nadzieja
ze my umiemy smiac sie.
A durnie nie umieja.
Kto wie... moze po wiekach,
kto wie... moze w oddali,
to jedno przed durniami
obroni nas i ocali.
Tym smiechem was zaslonie
i do serca przygarne.
I moze nie pojdziemy
ze wszystkim na he... <
śmieciem
czarną wdową
pułapką offsajdową
żywnością niezdrową
śniegiem w lecie
przeszkodą
zagrodą
RODO
trującym kwieciem
zarazą morową
kłopotami z głową
szaloną krową
włosami w kotlecie
zagładą atomową
poziomem pionowo
na wyższych szczeblach zmową
sami zresztą wiecie…
Chciałam jak najlepiej dla mnie,
a teraz cierpię dwa razy bardziej!
Mimo, że chcę to zmienić,
Nie zrobię nic.
Muszę żyć w zgodzie ze sobą,
Przykro mi- to koniec!
Wszechświat oraz ludzka głupota,
choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci.
Chłopczynę na ręku piastując najczulej,
Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli.
"Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?"
"Czy widzisz, mój ojcze? Król olszyn w tej stronie,
Król olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!"
"To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija".
"Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej,
Pięknymi zabawki będziem się bawili,
Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną,
A moja ci mama da suknię złoconą".
"Mój ojcze, mój ojcze! Czy widzisz te dziwa?
Król olszyn do siebie zaprasza i wzywa!"
"Nie bój się mój synu! Skąd tobie te dreszcze?
To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze."
"Chodź do mnie, chłopczyno, poigrasz z rozkoszą,
Mam córki, co ciebie czekają i proszą,
Czekają na ciebie z biesiady nocnymi,
Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi."
"Mój ojcze, mój ojcze! Ach, patrzaj... gdzie ciemno...
Król olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną."
"Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala.
To wierzba swe stare gałęzie rozwala."
"Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę.
Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę."
"Mój ojcze, mój ojcze! Ratujcie dziecinę!
Król olszyn mię dusi... mnie słabo... ja ginę..."
Ojcowi bolesno... on pędzi jak strzała.
Na rękach mu jęczy dziecina omdlała.
Dolata na dworzec... lecz próżna otucha!
Na rękach ojcowskich już dziecię bez ducha.
Smutek? Samotność? Niezrozumienie społeczne? Wykluczenie?
Tak to już bywa. Jak się na księżyc z motyką porywa. Kiedy człowiekowi brak podparcia w rzeczowej argumentacji traci rezon oraz zimną krew i wypływa z niego to co tak skrzętnie starał się ukryć. Słoma w butach, ot co?
Fakt faktem w piaskownicy są dzieciaki mniej odporne na argumenty od ciebie....
i Herkules dupa kiedy wrogów kupa.
Autor sam nadał tempo i poziom i skierował dyskusję z wymiany argumentów na wymianę uprzejmości.
Ale skoro tak uważasz to nie będę Cię odrodził.
Proszę tylko rozwiń z jakiego powodu ignoranci?
Musiał nędznie pisać, że pojechałam po nim...?
Mowa wiązana istnieje w niemal każdych cywilizacjach, które posiadają słowa pisane - alfabet, istnieją jeszcze przecież na tym podole ziemskim plemiona używające - znaków, tak więc: poezja może służyć zabawie kalamburowej, rozwiązywaniu krzyżówek, ćwiczeniom logicznym, terapii psychologicznej i komunikacji międzyludzkiej, jest także motorem napędowym do samorozwoju cielesnego, umysłowego i duchowego - samoedukacji, inaczej: samodzielnego - myślenia, dodam jeszcze: uczy interpretacji, analizy, dedukcji i wnioskowania - kształtuje poglądy na otaczającą nas rzeczywistość.
Po prostu zacznę, jakby inaczej: od Dag - Dag to od niderlandzkiego - dzień, Dag to również jednostka masy i miary i Dag: czytając od tyłu - to Gad, który posiada potoczne, dosłowne i pejoratywne znaczenia - skojarzenia - jak, dajmy przykład: gaduła, a dla mnie Dag to nic innego jak skrót od rzadkiego imienia - Dagmara, rozbierając żeńską godność na pierwsze czynniki, to: wyjdzie nam Dag Mara - Dzień Panny - tak wygląda w polskim tłumaczeniu, jeśli pozostaniemy na tutejszym podwórku: Mara to Zmora, uciekajcie, kawalerowie!
Nie mogę przejść obok białego wiersza pod tytułem "Ucho igielne" wyżej wymienionej Autorki: jest on dla mnie osobisty - mam ogromne wrażenie, że Autorka pośrednio pisze o mnie i do mnie - o mojej mrocznej mentalności - charakterze, przytaczam:
"po nitce
z twoich myśli
doszłam do wniosku
ze nie ma takiego dna
w stogu siana
po które moglibyśmy sięgnąć
by to pozszywać"
Tropem jest tytułowe ucho igielne, które jednocześnie pełni ukrytą rolę metafory - Podmiot Liryczny ma poczucie winy i nie mówi w jednej osobie, tylko: w imieniu wielu osób - proszę zwrócić uwagę na ostatni wers pierwszej zwrotki i puentę, właśnie, dobre teksty posiadają parabolę, hiperbolę i puentę, ewentualnie - ripostę, sam talent nie wystarczy: trzeba posiadać potężną wiedzę, życiowe doświadczenia i warsztat literacki - twórczy, teraz wrócimy do głównego wątku - osobiście wolę czytać tak:
"Po nitce
z twoich myśli
doszłam do wniosku -
nie ma takiego dna
w stogu siana -
gdzie moglibyśmy
sięgnąć,
aby to wszystko
na nowo - pozszywać."
O tym właśnie mówi metaforyczne ucho igielne, że bardzo trudno jest naprawić wyrządzone krzywdy - doświadczeń nie można wymazać z wrażliwej pamięci, jeśli już: nie lepiej Adresata zamknąć w szpitalu psychiatrycznym, dokładnie: w rajskim domu miłości? I potem zwrócić mu wolność z kompletnie wypranym mózgiem - bez świadomości, bez pamięci i bez doświadczeń, który już wtedy będzie pasował do życia według woli większości? Adresat nie będzie już wtedy odporny na agresywne sugestie, nadprogowe psychomanipulacje i chaotyczną propagandę - będzie niedojrzałym, dorosłym i bezradnym dzieckiem, kończąc: naprawdę będzie dużo, dużo i dużo lepiej?
Esej z Polskiego Portalu Literackiego (poezja.org)
Łukasz Jasiński (2022)
Umrze jak smutny poszum fali,
Co pluśnie w brzeg i zmilknie w dali,
jak nocą głuchą dźwięk w dąbrowie,
Skreślone w twoim imonniku,
Zostawi martwy ślad, podobny
Do hieroglifów płyt nagrobnych
W niezrozumiałym języku.
Cóż po nim? Pamięć jego zgłuszy
Wir wzruszeń nowych i burzliwych
I już nie wskrzesi w twojej duszy
Uczuć niewinnych, wspomnień tkliwych.
Lecz gdy ci będzie smutno — wspomnij,
Wymów je szeptem jak niczyje
I powiedz: ktoś pamięta o mnie,
Jest w świecie serce, w którym żyję.
Łukasz Jasiński
Głodować raczej i wędrować
Z żebraczym kijem będę.
Nie przeto, bym swój rozum cenił,
że chcę zachować go, że chcę nim
górować nad obłędem.
Gdyby mi wolność zostawili,
O, jakbym puścił się bez chwili
namysłów w borów gęstwę!
W płomiennym trwałbym zamroczeniu,
śpiewał w rozkosznym zapomnieniu,
w bezładnych słów szaleństwie!
I zasłuchany w szumy morza,
I zapatrzony w dal, w przestworza,
w niebiański strop gorący -
czułbym, jak rośnie siła, wola
jak wicher tratujący pola
i las druzgocący.
Lecz bieda w tym, że przed wariatem
Jak przed straszliwym trędowatym
drżeć będą, wsadzą w klatkę,
zakłują głupka w ciężki łańcuch
i zaczną, niczym psa w kagańcu,
przedrzeźniać cię przez kratkę
A w głuchą, smutną noc usłyszę
nie swist słowika tnący ciszę,
nie szumne pieśni lasów,
lecz towarzyszy jęk przewlekły
dozorców nocnych groźby wściekłe
i wrzask, i zgrzyt zawiasów.
Narcyz
Myślisz, stary już człowieku, że mądrzy ludzie nie istnieją? Istnieją jak najbardziej i są bardzo młodzi, więc: mają prawo korzystać z pełni uroków życia, pytanie: powiedz mi prawdę i tylko całą prawdę - co tak naprawdę robiłeś w iście szaleńczej młodości?
Wiesz, stary już człowieku, kiedy tak naprawdę zmądrzałem? Wtedy, kiedy chodziłem do szkółki religijnej i siostra nazaretanka uderzyła mnie otwartą dłonią w wyjątkowo czuły policzek, dlaczego? Bo nie odmawiałem równo modlitwy, a niby jak osoba niesłysząca miałaby odmawiać równo modlitwę? Wtedy, kiedy chodziłem do szkoły podstawowej i brat franciszkanin uderzył mnie tak zwanym pismem świętym w wyjątkowo czułą głowę, szukano wtedy złodzieja i próbowano ze mnie zrobić kozła ofiarnego - nawet do teraz nie wiem o jaką rzecz skradzioną chodziło. Wtedy, kiedy zostałem bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową i wczesną nocą pojechałem pociągiem na gapę z Dworca Centralnego im. Stanisława Moniuszki do duchowej stolicy narodu polskiego, jakby inaczej: żaden brat paulin z Jasnej Góry nie udzielił mi jakiejkolwiek pomocy, prócz siostry paulinki, która zrobiła mi kanapki z drobiowym pasztetem opakowane w biały papier, nie mając żadnego wyboru: nad ranem wróciłem powrotnym pociągiem na gapę do mojego rodzinnego miasta - Warszawy. Wtedy, kiedy we "Wspólnocie Chleb Życia" na lewobrzeżnym zadupiu warszawskim - musiałem jednocześnie płacić i pracować na rzecz schroniska, inaczej: utrzymywać wychowanków czarnej mafii - kościoła - alkoholików i narkomanów. Wtedy, kiedy w "Towarzystwie Pomocy im. św. Brata Alberta" na prawobrzeżnym zadupiu warszawskim - musiałem jednocześnie płacić i pracować na rzecz schroniska, inaczej: utrzymywać wychowanków czarnej mafii - kościoła - alkoholików i narkomanów. Wtedy, kiedy na warszawskiej Woli w "Tylko z Darów Miłosierdzia" - kierownik schroniska Andrzej Czarnocki uderzył mnie pięścią w wyjątkowo czuły brzuch, oczywiście: tutaj też musiałem płacić i pracować na cześć, przepraszam: na rzecz wychowanków czarnej mafii - kościoła - utrzymywać alkoholików i narkomanów. Te sprawy pod lupę powinien wziąć prokurator: została naruszona moja osobista godność i zostały naruszone moje podstawowe prawa - ci ludzie bezwzględnie wykorzystywali okazję, że nie miałem gdzie iść i nawet mnie szantażowali wyrzuceniem bez jakiegokolwiek powodu - podania racjonalnej przyczyny. Wtedy, kiedy miałem bezprawną kwarantannę niedaleko Cmentarza Północnego w Warszawie - ledwo, ledwo i ledwo z głodu nie umarłem - ci wyżej wymienieni ludzie non stop kradli mi bardzo zdrowe jedzenie za moje własne wypracowane pieniądze, dodam: nielegalna kwarantanna była prowadzona wspólnie przez "Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta" i "Tylko z Darów Miłosierdzia".
Myślisz, stary już człowieku, że to jest prawidłowa droga do waszej boskiej mądrości? Niestety, nie, to jest bardzo zła droga, zrozum: dla mnie pan Jezus Chrystus jest filozofem uniwersalnej miłości, dlatego też słucham tylko i wyłącznie Jego głosu w moim dobrym sercu, nie tych świętych darmozjadów w czarnych sukienkach i tych świeckich katolików - pokornych niewolników systemu - baranków.
Esej z Polskiego Portalu Literackiego (poezja.org)
Łukasz Jasiński (2022)
Dostałem tam bardzo agresywne komentarze (prócz dwóch) i Litwo poznać po języku (słowie pisanym), że to tutejsze Towarzystwo Wzajemnej Adoracji zrobiło jazdę.
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
To ze strzechy nam słomianej
Wyrwie z szumem kępę mchów,
To jak pielgrzym zabłąkany
W okieneczko stuknie znów.
Bida z lichą tą chatynką!
Ledwo się światełko ćmi.
Czemuż, moja starowinko,
W kątku tak przymilkłaś mi?
Czyś znużona tą zamiecią
Zawodzącą głuchy tren,
Czy miarowy turkot wrzecion
W błogi cię pogrążył sen?
Pijmy, wierna towarzyszko
Moich biednych młodszych dni.
Jak nie sięgnąć do kieliszka,
Kiedy w sercu smutek tkwi?
Zanuć piosnkę o ptaszynie,
Co za morzem gniazdko ma,
Zanuć piosnkę o dziewczynie,
Jak po wodę rankiem szła.
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
Wiec wypijmy, starowinko,
Przyjaciółko troski mej!
Pijmy z żalu; gdzież to winko?
Zaraz sercu będzie lżej
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania