Wiewiórki
śpieszą się
mniejsze od własnego ogona
żartujące z grawitacji
i psów beznadziejnie przyziemnych
w stop-klatce albo w gorączce
po gałęzi po drucie po korze po powietrzu
po jezdni śmiertelnej
śpieszą się
na rudo na czarno na szaro
odróżniają ręce od nóg
chociaż dość niedokładnie
ale my też tak zaczynaliśmy
lubią nosić
zstępują głową w dół
z ptasich wysokości
na ziemię poziomą
stworzoną do skakania
po czym powracają
z przydatnym kawałkiem wszechświata
w zębach
czasami chowają na później
myślą o przyszłości
wiedzą że jest niepewna
mają sny o pustej dziupli
lub gnieździe
więc chowają na potem
bywa że znajdują
bywa że nie pamiętają
jak każdy z nas
na ziemi płaskiej
rudej czarnej albo szarej
na ścieżce trawie czy betonie
na świeżo spadłym śniegu
mijamy się z nimi bez słowa
biegnąc przez życie
po chwiejnych gałęziach
drzew osobnych
nie myślimy o sobie wzajem
ani ciepło ani chłodno ani w ogóle
tylko kiedy wypadnie nam z rąk orzeszek
gdy widzimy jak spadając
maleje i ginie w trawie
złocisty i utracony
wtedy jednakowo okrywamy się
puszystym ogonem żalu
rudym czarnym albo szarym
Komentarze (3)
5++++
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
To jest zasadniczo impresja o wiewiórkach, bo codziennie je obserwuję. Ale metaforycznie - o równoległych światach z ich nieprzekraczalnymi granicami i, być może, wspólnocie podstawowych emocji. Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania