wigilijne opowieści

mamie najbardziej głos się łamał

podczas dzielenia się opłatkiem

składała życzenia za siebie i ojca

z zapalonymi świeczkami w oczach

 

zasiedliśmy do wigilijnej kolacji

każdy przy swojej krawędzi stołu

wzdłuż i w poprzek leżało siano

tylko opowieści bronka brakowało

 

jak niemcy dom zamienili w popiół

jak go odbudowywał z dziadkiem

z polan na glinę zaprawioną wapnem

a później kładli tynk na drankach

 

po dwóch głębszych oddechach

do ewy napłynęły wspomnienia

zanurzyła stalówkę w kałamarzu

a na sukience pojawiły się kleksy

 

łzy leciały ciurkiem do barszczu

między uszami grześkowi brzęczało

obok smażonych dzwonków z karpia

zaczął rozbierać tłuste świnie na wsi

 

/miały słoninę jak białe kafle z pieca

wyjmowało się babki ziemniaczane

we flaku kaszanki nadziane podrobami

aż kiszki skręcało prawda pani basiu

 

chodziłam boso przez puszczę

do kościoła dziesięć kilometrów

ze szmacianymi butami w ręku

przed wejściem myłam stopy w rzece

 

gdy wyjedziecie znów zacznę pisać

żebyście wiedzieli jak poznałam ojca

jak nie z miłości wyszłam za mąż

jak miłość przyszła po latach sama/

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Piecuszek 11.01.2021
    Bardzo mi się podobało. Wzruszające.
    Jedynie zrezygnowałbym z zaimka zwrotnego w drugim wersie.
  • Trzy Cztery 12.01.2021
    Piękny wiersz, o dużym "ciężarze właściwym". Ja bym nie rezygnowała z zaimka, o którym wspomina Piecuszek. W j. polskim nie ma chyba formy "dzielić czymś". Jest 'dzielić coś". I - "zdzielić czymś":)).

    Opłatkiem, tak jak chlebem, dzielimy się, a nie dzielimy. Czy ktoś dzieli kogoś chlebem? Opłatkiem? Wodą?

    Mama mogła w tym roku nie dzielić się opłatkiem tradycyjnie, z podchodzeniem do krewnych, ze składaniem życzeń "z bliska", z całowaniem w policzek. Mogła bać się zarażenia wirusem, Mogła opłatek wcześniej połamać na cząstki i go rozdzielić pomiędzy wigilijnych gości, rozdać, już w kawałkach, podając np. na talerzyku. Ale czy to można nazwać dzieleniem opłatkiem? Też nie. Raczej rozdzielaniem opłatka, rozdawaniem. Tak myślę.

    W moim odczuciu opłatek można dzielić (na kawałki), ale nie można "dzielić opłatkiem". Tylko "dzielić się" .
  • Piecuszek, rozumiem, że zgrzyta Ci drugie „się” w zębach, ale nic z tym fantem nie mogę zrobić. Trzy Cztery, przy użyciu dwóch wykałaczek wydłubała chyba wszystkie „za i przeciw” z języka polskiego :)

    O „ciężarze właściwym” będzie następny wiersz. Już go wysyłam :)
  • Piecuszek 12.01.2021
    Nie będę dyskutował, bo za cienki w uszach jestem:) Można podzielić coś i można podzielić się czymś. Na przykład mama połamała opłatek i rozdzieliła między nas, pokroiła chleb i rozdzieliła między nas...
    Jedynie rzeczywiście zgrzyta mi drugie się*. i nic na to nie poradzę:)
    Wiersz dobry, więc nie ma w zasadzie o co kopii kruszyć. Nie da się, to się nie da:)
  • Dekaos Dondi 12.01.2021
    Stanisław Kwiatkowski↔Ładny tekst. Taki nostalgiczny. Niby ''prosty'', a jednak coś jest takiego...
    P.S.↔Co do początkowej powtórki, to od jakiegoś czasu, bardzo nie lubię: się:)
    Można by ewentualnie tak:
    mamy głos był bardzo załamany
    gdy częstowała nas opłatkiem
    Hmm... wydźwięk podobny, a jednak trochę inny.
    Pozdrawiam:)→5
  • Piotrek P. 1988 13.01.2021
    Powyższy tekst jest klimatyczny, nastrojowy i specyficzny. Myślę, że taki właśnie miał być. 5, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania