Wilczy sen Afrodyty
Na brzegu nocy
Afrodyta wyszła z piany fal,
jej spojrzenie połyskiwało jak gwiazdy,
a powietrze drżało od zapachu jej skóry.
W ciszy lasu
biały wilk wyszedł z cienia,
nieśpieszny, lecz głodny światła,
jakby całe życie czekał
na ten jeden oddech.
Ich spojrzenia zetknęły się —
i świat zapomniał o czasie.
Niebo zapłonęło szeptem,
ziemia napięła się jak struna,
a księżyc zakrył twarz chmurą,
by nie przeszkadzać w ich tańcu.
Gdzieś pomiędzy dotykiem a milczeniem
narodził się ogień,
który nie spalał, lecz topił,
który nie ranił, lecz więził
w rozkosznym drżeniu.
I tak mit stał się ciałem,
a legenda — oddechem.
Komentarze (5)
Nie była bym sobą gdybym tego nie napisała .
Wkurzają mnie zbyt wybujałe fantazje erotyczne.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania