Wilki z Laurazji - Tom I - prolog

Księżyc był w nowiu, a Sekundus w ostatniej kwadrze, co sprawiało, że las spowijał gęsty mrok. Korzystając z tych sprzyjających okoliczności, zakradła się na terytorium Watahy Borowej Puszczy, by zdobyć coś do jedzenia. Była bardzo głodna. Nie jadła nic od ponad tygodnia. Ból brzucha wywołany głodem był tak koszmarny, że momentami nie pozwalał jej zasnąć. Musiała w końcu coś zjeść.

Bez większych problemów zakradła się na terytorium watahy, kierując się węchem, znalazła spiżarnię i rozkopawszy ją, dobrała się do ukrytego tam mięsa. Wilki w Laurazji miały w zwyczaju, że podczas ciepłej pory suchej, gdy zwierzyny było w bród, zakopywały część zgromadzonego mięsa pod ziemią, by mieć zapasy na porę deszczową, gdy było zimno, a zwierzyna migrowała na południe i zachód. Aby mięso się nie zepsuło, peklowały je za pomocą soli oraz liści roślin, a następnie zakopywały pod ziemią w specjalnych skrytkach zwanych ,,spiżarniami”.

Dzięki temu, stado pozostawało syte przez cały rok, lecz niestety ona nie miała swojego stada. Jej rodzina odrzuciła ją dawno temu, a wszystkie wilki, jakie spotykała, chciały ją zabić, bo była po prostu ,,inna”. Nie miała więc wyjścia. Aby przeżyć, musiała kraść.

- Co ty tu robisz?! - nagle do jej uszu dotarł władczy, męski głos.

Podniosła wzrok i zamarła. Tuż przed nią stał Mur. Jeden z ,,Przeklętych”. Jej najgorszy koszmar i prześladowca. Był ogromnym samcem o brązowej sierści, miejscami posklejanej gęstą krwią, wyłupionym lewym oku oraz z zgniłym ciele. Sierść momentami miał rzadszą, odsłaniającą fragmenty ciała, w którym żerowały białe, wijące się larwy. Z pyska kapała mu cuchnąca ślina. Śmierdział zgnilizną i starą padliną. Najogólniej rzecz ujmując, był po prostu żywym trupem.

- Kradniemy sobie zapasy, co? - rzekł podchodząc do niej. - Oj, nie ładnie panienko. Nie ładnie!

Wilczyca poderwała się na równe łapy i cofnęła kilka kroków w tyłu. Czuła, jak zbiera ją na wymioty. Zaraz jednak o czymś sobie przypomniała.

- Nie – powiedziała kręcąc głową. - Ciebie tu nie ma. Ty nie istniejesz! - krzyknęła mu prosto w twarz.

Już dawno odkryła, że Mur i inni przeklęci istnieją tylko w jej głowie. Nie wiedziała, jak to się dzieje, że w ogóle je widziała, ale tego jednego była pewna. Jego tutaj zwyczajnie nie było.

Mur zaśmiał się i spytał:

- Naprawdę? - a potem podbiegł do niej, staranował ją i powalił na ziemię. - Nadal uważasz, że nie jestem prawdziwy?

Była w szoku. Jeszcze nigdy żaden z przeklętych jej nie uderzył. Teraz jednak to widziadło naprawdę oddziaływało na nią fizyczną siłą. A co jeśli, oni jednak istnieli?

- Wariatka! - stwierdził Mur. - Powinienem od razu cię zabić!

Warknęła i podniosła się na równe łapy. Nienawidziła tego słowa. Nikt nie miał prawa jej tak nazywać!

- Nie mów tak do mnie zgnilaku! - krzyknęła, a potem, pomimo strachu, rzuciła się na Mura.

Zdołała nawet go ugryźć, ale ten zaraz powalił ją na ziemię i zaczął dusić. Zabrakło jej powietrza i po chwili straciła przytomność.

 

***

 

Jakiś czas później zaczęła dochodzić do siebie. Powoli otworzyła oczy. Noc dobiegała końca. Właśnie świtało. Od wschodu po niebie rozlewała się jasna łuna oznaczająca, że już wkrótce rozpocznie się dzień, a na niebie znów rozbłysną słońca. Spróbowała się poruszyć, ale wtedy zorientowała się, że jest związana. Liny zrobione z pnączy oplatały jej kostki, nadgarstki oraz pysk.

- To jakaś wariatka! - usłyszała nad sobą głos Mura. Podniosła wzrok, ale zamiast ,,Przeklętego”, zobaczyła nad sobą zwykłego, laurazyjskiego wilka. - Twierdziła, że ja nie istnieje – dodał.

Przyjrzała się wilkowi. Był to ogromny samiec o szarej sierści z pasami i plamami czerni na grzbiecie oraz zielonych oczach. Oprócz niego, wokół niej zebrało się jeszcze kilka innych samców.

- Hutar, czy ja twoim zdaniem nie istnieję? - spytał wilk zwracając się do innego samca.

- Nie, poruczniku Rahakur – odparł tamten. - Jesteś jak najbardziej prawdziwy.

Inny samiec, o jasnej sierści i niebieskich oczach, pochylił się nad nią i powąchał ją.

- Rany! Jak ona śmierdzi! - prychnął z obrzydzeniem. - To pewnie jakaś dzikuska z północy.

- Uważaj na nią Liszo – rzekł Rahakur. - Może to dzikuska, ale siłę ma. Dziabnęła mnie w szyję.

Ciarki przeszły jej po plecach. To nie była halucynacja, tylko prawdziwy wilk, którego ona widziała jako Mura! Pierwszy raz zdarzyło się jej coś takiego. Jeszcze nigdy jej omamy nie nakładały się na coś, co istniało naprawdę.

- Co tu się dzieje? - do uszu wadery dotarł jakiś nowy, nieznany głos.

Obejrzała się i zauważyła, że do całego zbiegowiska dołączył jakiś nowy samiec. Był znacznie większy i najwyraźniej silniejszy od pozostałych. Był niemal cały biały. Jedynie na grzbiecie miał kilka czarnych plam, które stopniowo przechodziły w szarość ciągnącą się aż do ogona. Od razu rzuciły jej się w oczy liczne blizny na jego ciele oraz opaska zawieszona na lewym oku. Widać ten samiec był naprawdę doświadczonym wojownikiem.

- Nic takiego pułkowniku – rzekł Lisza. - Złapaliśmy po prostu jedną wariatkę – dodał wskazując na waderę.

- Czemu mówisz, że to wariatka, kapralu? - spytał pułkownik.

- Wykradała nasze zapasy, a gdy zwróciłem jej uwagę, powiedziała, że nie istnieję i rzuciła się na mnie – rzekł Rahakur. - Jak dla mnie to jasne. Jest albo wariatką albo idiotką.

Pułkownik spojrzał na niego zdziwiony, a potem podszedł do wadery i odezwał się:

- Nie obawiaj się. Nie zrobimy ci krzywdy. Mam na imię Winter i jestem dowódcą Gwardii Alfy w Księstwie Borowej Puszczy. Jak masz na imię?

Wadera milczała. Wiedziała, że nie może dać zwieść się pozorom. Może i ten cały Winter był dla niej miły, ale zaraz mógł zadać jej ból.

- A powiesz mi chociaż do jakiej należysz watahy?

- Nie mam watahy skurwielu! - warknęła na niego.

Winter cofnął się o krok i pokręcił głową.

- Chyba się nie dogadamy – stwierdził.

- To złodziejka, zabijmy ją! - warknął Rahakur.

- Nie dałem takiego rozkazu poruczniku – rzekł Winter stanowczym tonem. - Upewnijcie się, że więzy są dostatecznie mocne, a potem przywiążcie linę do jej tylnych łap i zabierzcie ją do Alfy – rozkazał pozostałym.

Ciarki przeszły jej po plecach. Wyglądało na to, że wpakowała się w niezłe tarapaty…

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Vespera 3 miesiące temu
    Bym podyskutowała na temat paru rzeczy, ale może bardziej na priv niż tutaj? Mam maila w profilu, jak coś to proszę o kontakt.
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Wysłałem już wiadomość e-mail. Mój adres: eastwolf20@gmail.com
  • Vespera 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf odpowiedziałam żem :)
  • Dekaos Dondi 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf↔Przeczytałem prolog i jestem kontent. Zachęca od pierwszych zdań.?:)
    Nawet wyobraziłem sobie pierwszą scenę filmu:
    Księżyc, najazd na owego, a gdy wielki, zanika i jednocześnie pojawia się wielka łapa wilka, prawie na cały ekran
    (jej niewidoczny początek, od strony widza)
    która coś rozgrzebuje. Później odjazd kamery→cały wilk
    Po chwili nachodzący cień i znowu odjazd kamery i widać dodatkowo, Mura.
    Za pewne czytać będę.
    Jedynie co mnie subiektywnie denerwuję nieco,
    to wiesz co, oraz dywiz - zamiast tak jak w druku – lub –– w dialogach.
    Ale to w sumie szczegóły. Ważny styl i treść:)→Pozdrawiam?:)
  • Vespera 3 miesiące temu
    Sama używam dywizów w publikacjach internetowych z jednej prostej przyczyny - ładniej wyglądają na komórce. Ale mam świadomość, że w razie wysyłania tekstu do wydawnictwa (o ile coś takiego nastąpi), będę musiała przerobić na półpauzy. Bo cała pauza to już jest przesada i bizancjum, kto to widział takie długie krechy sadzić...
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Vespera Mam pytanie odnośnie owej półpauzy. W jaki sposób wpisać ten znak za pomocą klawiatury QWERTY?
  • Vespera 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf Zainstalowałam do tego programik stąd: https://euroalphabet.eu/program-brakujace-znaki-polski/
  • Vespera 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf Oprócz pauz i półpauz łatwo robi legitne wielokropki i polskie cudzysłowy.
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Vespera dziękuję za podpowiedź. ?
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Miło słyszeć, że kolejna z moich serii cie zainteresowała. Mama nadzieję, że i ta ci sie spodoba ?
  • MKP 3 miesiące temu
    "Bez większych problemów zakradła się na terytorium watahy, kierując się węchem, z" - akapit wyżej jest że zakradła się na terytorium watahy; tu można to pominąć np. Granicę przekroczyła... - wiemy jaka, bo jest wyżej

    "tam mięsa. Wilki w Laurazji miały w zwyczaju, że podczas ciepłej pory suchej, gdy zwierzyny było w bród, zakopywały część zgromadzonego mięsa" - powtórzenie. Może łupu zamiast mięsa?

    "wyłupionym lewym oku oraz z zgniłym ciele." - chyba "z" się wkradło

    "Noc dobiegała końca. Właśnie świtało." - nie rozumiem jaką rolę spełnia to właśnie światło. Jeśli to miało być olśnienie wilczycy to w osobnym akapicie i oznaczyć jakoś że to myśli wydzielone z narracji np.

    Noc dobiegała końca.
    Właśnie... świtało - pomyślała

    "jej kostki" - jej można pominąć. Wyżej jest jasno powiedziane, że to ona jest spętana.

    - Nie mam watahy skurwielu!
    - Nie dałem takiego rozkazu poruczniku - przed skorwielem i przed porucznikiem przecinek.

    Fajnie to się zapowiada ??
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Dziękuję za wskazanie błędów oraz merytoryczną ocenę ? Co do tego świtało, wyraz ten miał wskazywać, że zbliża sie wschód dwóch dziennych gwiazd planety Aurelia. Chciałem, by czytelnik wyobraził sobie w tym miejscu wielką, jasną łunę na wschodnim nieboskłonie. ?
  • MKP 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf To nie samo światlo jest niezrozumiałe, a wstawione nagle zdanie: Właśnie światlo.

    Jutro jeszcze raz przeczytam, może mi się mózg przegrzał ??

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania