Poprzednie częściWilki z Laurazji - Tom I - prolog

Wilki z Laurazji - Tom I - rozdział IV

Lake obudziła się następnego dnia rano. Spała tuż obok Blue, w norze ogrzanej ciepłem ich ciał oraz na wygodnym, słomianym leżu. Z początku nie chciało jej się wstawać. Było jej tak ciepło, przyjemnie i wygodnie, że zamknęła oczy, a potem na chwilę przysnęła. Pociągnęła sobie łapą po twarzy i wtedy zorientowała się, że nie jest związana. Nie miała już związanych kostek, nadgarstków, pyska ani nawet pętli na szyi. Była wolna. Dosłownie.

Otworzyła oczy, ostrożnie podniosła głowę i rozejrzała się wokoło. Blue wciąż spała jak suseł, a przy wyjściu z nory nie było nikogo. Droga na wolność stała więc dla niej otworem. Lake po cichu usiadła i zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać. Z jednej strony mogła tutaj zostać. Była bezpieczna, jadła do syta i nie musiała się obawiać grasujących w okolicy lisich hord. Z drugiej jednak strony, dziś miał się nad nią odbyć sąd. Co jeśli zostanie skazana na śmierć? Co jeśli te wilki zrobią jej coś naprawdę bolesnego? Tutaj, co prawda, nie cierpiała z powodu halucynacji, ale skoro przez tyle czasu dawała sobie z nimi radę, to dlaczego nie teraz? Tak. Racja. Nie mogła tutaj zostać i pozwolić się osądzić!

Najciszej, jak potrafiła, wstała z leża, wymknęła się z nory, a potem opuściła osadę pogrążonej we śnie Watahy Borowej Puszczy i uciekła na północny wschód. Zdecydowała, że uda się w stronę granicy Królestwa Laguanii, a potem wzdłuż brzegów Wilczego Jeziora ucieknie dalej. Na Dziką Północ. Tamte słabo zasiedlone tereny doskonale nadawały się na schronienie dla wszelkiej maści samotników.

Po kilkuset metrach lekkiego truchtu, Lake zatrzymała się, by trochę odetchnąć i wtedy usłyszała błagalny, pełen lęku krzyk:

- Na pomoc! Ratunku! - Nadstawiła uszu. - Niech mi ktoś pomoże! - Z przerażeniem stwierdziła, że głos ten należy do Hunara.

W pierwszej chwili pomyślała, żeby nie mieszać się do tego i iść dalej swoją drogą. Po chwili dotarło do niej jednak, że nie może tak po prostu przejść obojętnie obok wołającego o pomoc Hunara. Ten wilk potrzebował pomocy, podobnie, jak ona. Mało tego, sam był bezradny i słaby i na dodatek groziło mu teraz niebezpieczeństwo. Chciał jej pomóc w norze dla aresztantów, choć niespecjalnie potrafił. Teraz to ona musiała go ratować, bo potrafiła to zrobić.

Wadera wystrzeliła, jak z procy w stronę, z której dochodził głos Hunara. Po dłuższej chwili przedzierania się przez busz, dotarła do Wilczego Bagna, rozległych mokradeł stanowiących granicę pomiędzy Księstwem Borowej Puszczy, a terytorium Królestwa Laguanii. Cała okolica była jednym, błotnistym jeziorem wypełnionym czarną, gęstą breją, z której gdzieniegdzie wyrastały drzewa oraz krzewy. Niedaleko brzegu, w czarnym, gęstym błocie, leżał Hunar, powoli zapadający się w bagnie.

- Pomocy! - krzyczał wilk z oczami pełnymi strachu i łez. Szamotał się na wszystkie strony, próbując wydostać się z pułapki, ale tylko przyśpieszał proces zapadania się w błotnistej brei.

- Hunar! - krzyknęła do niego Lake. - Poczekaj! Zaraz cię stamtąd wyciągnę! - Zaczęła nerwowo rozglądać się dookoła krzycząc do siebie: - Co robić?! Co robić?!

Wtem jej wzrok padł na korony wyrastających z bagna rozłożystych olch. Wśród nich, zauważyła grube i mocne pnącza. Idealna lina dla topielca! Dużo nie myśląc, wspięła się na najbliższą olchę, a potem chwyciła w zęby jedną z pnączy i rzuciła ją znajdującemu się niżej Hunarowi, a drugi jej koniec owinęła wokół pnia i zeskoczyła na ziemię.

- Hunar! Chwyć pnącza! - krzyknęła chwytając drugi koniec liny w pysk. - Trzymaj się mocno! Zaraz cię wyciągnę! - i pociągnęła z całej z całej siły do siebie wykorzystując pień drzewa do pomocy.

Hunar posłusznie chwycił linę, ale tkwił głęboko w bagnie, przez co wyciągnięcie go stanowiło nie lada problem. Wadera ciągnęła najmocniej, jak potrafiła, ale nawet owinięcie liny wokół pnia nie wiele pomagało. Basior nadal się zapadał.

- Lake! - krzyknął Hunar łamiącym się głosem, gdy ponad czarną breję wystawała jedynie jego głowa.

Wilczyca zaczynała pojmować, że przegrywa. Od ciągłego ciągnięcia zaczynały jej już krwawić dziąsła, ale cały jej wysiłek szedł na marne. W duchu prosiła, aby ktoś jej pomógł. Gdy nadzieja już w niej dogasała, nagle, dosłownie znikąd, pojawiła się Blue w towarzystwie jeszcze dwóch samców i zauważywszy, co się dzieje, rozkazała:

- No nie stójcie tak! Pomóżcie jej!

Towarzyszące jej samce podbiegły, chwyciły pnącza i razem z Lake zdołali wyciągnąć Hunara z bagna i przyciągnąć go do brzegu. Gdy tylko wilk był bezpieczny, Lake puściła pnącza i podbiegając do niego spytała:

- Nic ci nie jest?

- Nie – odpowiedział Hunar łkając i kuląc się w sobie. Od szyi aż po łapy był pokryty śmierdzącym, lepkim błotem. Dopiero wtedy do Lake dotarło, w jak rozpaczliwej był sytuacji.

Chwilę później z lasu wybiegła Storm, Arianna i jeszcze kilka innych wilków. Prawdopodobnie ich wszystkich zaalarmowało wołanie o pomoc Hunara.

- Hunar! - zawołała przerażona Arianna i natychmiast podbiegła do swojego syna. - Hunar! Synku! Nic ci nie jest? - pytała trzymając go za szyję.

Hunar nie odpowiedział, tylko wstał i łkając wtulił się w pierś matki. Ta, nie zważając na błoto, objęła go i zaczęła uspakajać.

- Co tu się stało? - spytała zdezorientowana Storm. - Słyszałam wyraźnie, jak Hunar wzywał pomocy.

- Tonął w bagnie – odpowiedziała Blue. - Kiedy ja, Black i Brown tutaj dobiegliśmy, Lake właśnie go wyciągała.

- Pomogliśmy jej – dodał Black, ale zaraz spojrzał na Lake ze zdziwieniem. - Zaraz. A co ty właściwie tutaj robiłaś? Dlaczego nie było cię w norze dla aresztantów?

Na to pytanie spojrzenia wszystkich obecnych skierowały się na Lake. Wilczycę przeszedł zimny dreszcz. Przestraszyła się, że jej próba ucieczki może zaraz wyjść na jaw, a ona znów zostanie związana i stracona za to, że uciekła.

- Ja… - zaczęła nieśmiało, ale Blue zaraz jej przerwała.

- Pozwoliłam jej wyjść z nory, bo chciała się tylko załatwić.

Storm pokiwała głową i rzekła:

- A! Już wszystko rozumiem. Poszłaś na siusiu i usłyszałaś wołanie o pomoc. Przybiegłaś tutaj, zobaczyłaś, Hunara i postanowiłaś mu pomóc, zgadza się? - wypowiadając ostatnie słowa, puściła do niej oczko.

Lake zrozumiała przekaz.

- Tak – odpowiedziała. - Dokładnie tak.

- Niemniej jednak musimy się upewnić, że nie ucieknie – rzekł Rahakur wychodząc na środek. - Black! Brown! Weźcie pnącza, zawiążcie pętle na jej szyi i odprowadźcie z powrotem do aresztu.

Lake nie broniła się, gdy Black i Brown wiązali jej szyję i pysk. Wiedziała, że Storm i Blue nie pozwolą jej skrzywdzić, a ratując Hunara, zyskała sobie ich przychylność.

Zanim Gwardziści odprowadzili ją do nory, Arianna uśmiechnęła się doń i powiedziała:

- Dziękuję.

Lake odwzajemniła uśmiech. Coś mówiło jej, że ten dzień będzie początkiem czegoś zupełnie nowego.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Dekaos Dondi 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf↔Czytać nadal będę. Zaciekawić potrafisz☹️:)
    Jedno mi nieco wciąż przeszkadza. Moja odchyłka. Ale – się – przyzwyczaję.
    ''Z początku nie miała ochoty wstać. Było tak ciepło, przyjemnie...''
    ''...i wtedy zobaczyła, że nie jest związana...''
    Pozdrawiam☹️:)
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    OK. Wiem o co chodzi, ale póki co nie wiem, jak zrobić półpauzy. Obiecuję jednak, że się nauczę ;)
  • Dekaos Dondi 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf↔Ja duszę prawy alt i jednocześnie klawisz między: 0 ,a,  =
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Dekaos Dondi OK. Dziękuję za wskazówkę. ;)
  • Vespera 3 miesiące temu
    Scena z wilkiem w bagnie trochę jak z koniem w "Niekończącej się opowieści" - swoją drogą dobra inspiracja.
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Możliwe, choć Hunar znalazł się w bagnie z innego powodu niż Artaks. Wyjaśnienie w kolejnych rozdziałach ?
  • Vespera 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf No oczywiście, niekoniecznie trzeba dawać czytelnikowi wszystko od razu - przynajmniej ja jestem zwolenniczką dawkowania informacji.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania