Winda #1
Winda zatrzymała się na ósmym piętrze. Gregory wcisnął klawisz zamykający drzwi, ale nim zdążyły się zamknąć, do środka wpadła niska, bardzo szczupła blondynka imieniem Claire. Wybrała trzynaste piętro i zamykanie drzwi. Winda ruszyła.
- Na które jedziesz? – spytała ściskając w drobnej dłoni ucho dużego kubka z namalowanym serduszkiem.
- Jedenaste. – mruknął swym zwyczajem Gregory i spojrzał z góry na blondynkę. – Zgaduję, że ty jedziesz na trzynaste. – uśmiechnął się pod nosem.
- Zgadłeś. – cicho się zaśmiała i wzięła łyk kawy.
Minęli dziewiąte piętro, a na dziesiątym zatrzymali się z piskiem.
- Przepraszam, że niepokoję! – do środka wpadł podekscytowany blondyn z garniturem poplamionym prawdopodobnie kawą.
- Sorci! – twarz Claire pojaśniała. – Czekałam na ciebie!
„W windzie?” Gregory parsknął śmiechem i spojrzał w sufit, a później zmierzył wzrokiem Sorci’ego.
Kiedy już zatrzymali się na jedenastym piętrze, do środka wpadł rozczochrany jegomość z wielką plakietką na piersi i kilkoma pudełkami pod pachą. Jego błękitne oczy zdradzały niepewność i pewien urok.
- Harker – mruknął Sorci i cicho się zaśmiał, a Gregory bezskutecznie próbował wyjść.
Czarnowłosy westchnął i zmarszczył brwi. Claire zajęta rozmową z Sorcim nawet nie zwróciła na to uwagi, a Harker oparł się plecami o lustro, zamknął oczy i bardzo cicho westchnął.
Dwunaste piętro ominęli, a na trzynastym Sorci i Claire wysiedli. Harker został sam na sam z Panem Mroku, Gregorym Fevrierem, który raz po raz piorunował go wzrokiem.
- P-przepraszam pana… - Harker spojrzał na niego spode łba i lekko się zaczerwienił, zupełnie jakby stał przez obliczem jakiejś bardzo ważnej osobistości. – Na które piętro pan…
- Jedenaste. – syknął Gregory, a po chwili spiętego milczenia głośno westchnął. – A pan?
Harker lekko się uśmiechnął i rozluźnił.
- Czternaste. – cicho się zaśmiał, a winda ruszyła w górę. – Jest pan zmuszony zaczekać.
- Tak, jestem zmuszony – zmrużył oczy, a jego brwi powoli zaczęły układać się w linię irytacji. „Chyba, że pójdę schodami” dodał w myślach i odchrząknął, a po kilku sekundach przypomniał sobie o wadzie serca i kilku innych sprawach. „Zmuszony” gniewnie spojrzał w sufit, a następnie w podłogę.
W windzie rozbrzmiał nieprzyjemny, mechaniczny głos „Piętro czternaste”, Harker wysiadł wraz ze swoimi pudełkami, a Fevrier nie zważając na nic szybko wcisnął przycisk zamykania drzwi.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania