WirLeczny BóL
Idę wśród gór.
Wkrótce zdobędę sztyt chmur.
Ty mówisz co za chuj.
Znowu wpadłeś w gnój.
Wirlecznej męki ból.
Ja nie jestem mur.
Znowu huczy jakiś gbur.
Ja mam niestosowny struj.
Ten jebany łuj.
I pluskw cały ruj.
Wieczór wstaje w świt.
Ja tu nie mam nic.
Nie mam nic prucz snów.
Znowu wpadłem w rów.
Dokąd prowadzi ten bój.
Pierdol to idź w chuj.
Nie chce doić już krów.
Nie chce karmić świń.
Traktorem jeździć też.
Wolę żyć jak pies.
Heh heh heh... Heh.
A tu idą koleżanki.
Mówisz, co to za śliczne damki.
Ja nie jestem damski.
Męski bardziej jak flet albo fujarka.
Znów podbija koleżanka.
Mi już sterczy pałka.
Zawijam ją w kaftan.
Pierdole ją do upadłego.
Kolego... A ty się slinisz.
Jak klocki Lego.
Nie tędy droga. Tu mówi ego.
Twoje ego.
Kumpel chce się zabić.
Co za fiut.
Zamiast pozytyw siać.
Sieje kurnik.
Mati mówi że to jest jak piórnik.
To nie wspólnik.
Krzyczy twój nick.
To pycha i dużo chujni.
Narazicho bo powstanie więcej durni.
Grzybów tu nie ma.
Są że strupów do zlewów kurki.
Żadne homoseksualny kurwy.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania