Poprzednie częściWizyta w galerii

Wizyta ministra

Był piękny, słoneczny dzień w małej miejscowości Pcim na południu Polski. Wszyscy mieszkańcy cieszyli się spokojem i ciszą, nie wiedząc, że wkrótce ich życie zmieni się na zawsze.

 

W urzędzie gminy panował nerwowy nastrój. Burmistrz właśnie dowiedział się, że do jego miasteczka ma przyjechać minister sprawiedliwości Zbigniew Ziebro. Nie była to zwykła wizyta, ale solidna rzetelna inspekcja. Minister chciał sprawdzić, czy gmina stosuje się do nowych przepisów o reformie sądownictwa i zwalczaniu korupcji. Burmistrz wiedział, że nie ma się czym pochwalić. Jego gmina była pełna nepotyzmu, układów i łapówek. Nie miał pojęcia, jak się z tego wybronić.

 

Wpadł na genialny pomysł. Postanowił zrobić na ministrze dobre wrażenie i pokazać mu, jak pięknie i zielono jest w jego gminie. Zadzwonił do swojego zastępcy i kazał mu zorganizować akcję malowania trawy na zielono. Nie miał czasu na tłumaczenia, tylko kazał działać szybko i skutecznie. Zastępca burmistrza nie rozumiał, o co chodzi, ale nie śmiał się sprzeciwić. Zebrał wszystkich pracowników urzędu i wysłał ich na ulice z wiadrami farby i pędzlami. Każdy miał za zadanie pomalować jak najwięcej trawników na zielono, zanim przyjedzie minister.

 

Tak zaczęła się największa operacja malowania trawy w historii Polski. Pracownicy urzędu biegali po mieście, malując wszystko, co zielone, na jeszcze bardziej zielone. Nie zważali na protesty mieszkańców, którzy nie mogli uwierzyć w to, co się dzieje. Niektórzy myśleli, że to jakiś żart, inni, że to jakaś akcja ekologiczna, a jeszcze inni, że to jakaś inwazja obcych. Nikt nie wiedział, że to wszystko przez ministra Ziebro.

 

Minister przyjechał punktualnie o godzinie 12. Został powitany przez burmistrza i jego zastępcę, którzy uśmiechali się nienaturalnie. Minister nie zwracał na nich uwagi, tylko patrzył na otoczenie. Był zaskoczony, jak zielono jest w tej gminie Pcim. Nie widział nigdy tak zielonej trawy, tak zielonych drzew, tak zielonych krzaków. Nawet chodniki były zielone. Minister pomyślał, że to jakaś specjalna odmiana roślin, która dobrze znosi suszę i zanieczyszczenie. Pochwalił burmistrza za dbanie o środowisko i poprosił go, żeby pokazał mu, jak działa sądownictwo w jego gminie.

 

Burmistrz Pcimia zbladł. Nie miał nic do pokazania. Wszystkie sprawy były zaległe, wszystkie sędziowie byli skorumpowani, wszystkie akta były sfałszowane. Nie miał pojęcia, co zrobić. Zastępca burmistrza też nie miał pomysłu. Zaczęli się tłumaczyć, że sądownictwo jest w trakcie reformy, że potrzebują więcej czasu, że są problemy techniczne. Minister nie dał się nabrać. Zorientował się, że to wszystko kłamstwa. Zobaczył, że burmistrz i jego zastępca są winni wielu przestępstw. Postanowił ich aresztować i postawić przed sądem.

 

Tak skończyła się największa operacja malowania trawy w historii Polski. Burmistrz Pcimia i jego zastępca trafili do więzienia, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziebro został bohaterem narodowym. Mieszkańcy gminy byli zadowoleni, że pozbędą się skorumpowanych polityków. Tylko trawa była smutna, że została pomalowana na zielono.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania