Wizyta u królewny na zamku

Był sobie zamek. W zamku mieszkała królewna. Królewna była istotą nieprzeciętną, ponieważ jednego dnia wyglądała tak pięknie, że nie można jej było do niczego porównać (prócz niej samej oczywiście); a następnego jej widok powodował napady niekontrolowanego śmiechu u przyglądających się jej wielbicieli. Ale że wielbicieli było cokolwiek niewielu, to królewna nie wiedziała jaka tak naprawdę jest.

Pewnego dnia, kiedy przeglądała właśnie jedną ze swoich pięknych i mądrych książek (królewna wmawiała sobie, że jej książki są piękne i mądre, chociaż w rzeczywistości były brzydkie i głupie), do zamku przybiegł piesek. Wpadł do środka, zatrzymał się przy nodze królewny, podniósł łapę i przywitał się z królewną. Królewna, oczarowana pieskiem, zaczęła go pieszczotliwie głaskać. W rewanżu piesek nalał jej na nogę. Królewna wpadła w zachwyt. (Nie wiedziała, biedna, że piesek lał na wszystkie napotkane drzewa, których zupełnie nie odróżniał od królewien.)

Postanowiła zatrzymać małego sikunka. (W myślach nazwała go już pieszczotliwie Moczusiem.) Zaczekaj chwilę, przyniosę ci jedzonko - powiedziała banalnie i pobiegła do kuchni. Piesek został sam. A że piesek nie lubił być sam, wybiegł z zamku. I wrócił do lasu, do swoich ukochanych drzew (na które mógł lać bez obawy, że mu uciekną.)

Po powrocie do pieska królewna zastała jego brak. Jednakże nie zasmuciła się.

Na pewno wróci - postanowiła.

I do tej pory czeka.

(Jak na razie bez skutku.)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania