Włóczykijem mnie zwą

To wieczór na piosenkę — cichą jak szept,

Co spada powoli w objęcia ciszy,

Gdzie nuta nadziei w sercu się śni,

A tęsknota po wiośnie w myślach się słyszy.

 

Refrenem są kroki na ścieżce bez końca,

Zwrotką – zachwyt, co nie chce się kończyć.

Bo mogę iść… dokądkolwiek chcę,

I mogę być sama — i to jest jak słońce

W pochmurny dzień.

 

Nie trzeba słów — tylko nieba nad głową,

Tylko wiatrów, co tańczą z koroną drzew.

Wędruję z sobą — sobą spokojną, gotową

Na każdy świt i na każdy sen.

 

Więc nucę bez głosu, bez celu, bez granic,

A serce mi wtóruje jak przyjaciel stary.

To wieczór na piosenkę — z nadziei utkany,

Z tęsknot, co kwitną jak wiosenne czary.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • piliery 3 miesiące temu
    "cichy liść, spadający powoli w objęcia ciszy" - ostatnio cisza modna na opowi i niestety niezbyt przemyślanie o niej piszesz. Nad tekstem trzeba by jeszcze popracować pod względem gramatycznym.
  • Mamita 3 miesiące temu
    Dziękuję za podpowiedź.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania