Woda

Gdy nasze zdrowie zawodzi, zaczynamy szukać pomocy u specjalisty, który nas wyleczy raz, a dobrze. Zanim to nastąpi, już w progu, zostajemy zaskoczeni doskonałym przygotowaniem zawodowym, wieloletnim doświadczeniem i piątym zmysłem osoby nas przyjmującej. Nigdy dla wybitnych specjalistów z naszej narodowej służby zdrowia, postawienie trafnej diagnozy, nie jest skomplikowaną oraz zawiłą zagadką. Zawsze dowiadujemy się w określonej kolejności o przyczynie powstania bólu i ubytku sił witalnych. Pierwsze w odstawkę idą papierosy, alkohol, słodycze, kawa i cała masa używek, o których szkodliwości dowiadujemy się w gabinecie lekarskim.

Godna wyróżnienia i nagrody jest szczególnie trafna diagnoza przyczyny powstawania bólu nogi u młodej kobiety, poświęcającej się rekreacyjnemu bieganiu. Wyszło na to, że jeżeli noga boli, a biega, to powinna zrezygnować z biegania. Pacjentka zastosowała się do złotej myśli lekarza i nie biega, lecz noga dalej boli. Innym „cudownym lekiem” u bezdzietnych pań na wszelkie dolegliwości jest zajście w ciążę.

Otwieranie drzwi prywatnych gabinetów specjalistów, najszybciej wpływa na grubość naszego portfela, a niekonieczne na ich moc uzdrawiania. Kiedy już jesteśmy pod finansową kreską i w perspektywie zostaje nam alarmowe wezwanie pogotowia, co na przykładzie osób wcześniej poznanych, często zaowocuje przejazdem karawanu. Zaczynamy poszukiwać różnych form samo leczenia i pomocy u cudotwórców, którzy jako uznani specjaliści, z „nielichym dorobkiem naukowym” również nie są tani. Przecież wszystkim wiadomo, że zdrowie musi kosztować i w ostateczności płacimy za nie życiem.

Zanim dojdziemy do ściany, możemy skorzystać z porad doktora Google, który w swoich zasobach zgromadził miliony porad, diagnoz i zaleceń medycznych. Wystarczy wklepać, co nam dolega i po chwili mamy całą masę chorób, z których możemy sobie dowolnie wybierać. Porada zawsze jest bezpłatna i dzięki takiemu obrotowi sprawy w naszej kieszeni pozostają przynajmniej dwie stówy, a jeżeli jest niewłaściwa, zawsze możemy ją zmienić.

Pośród wielu internetowych metod poprawy zdrowia, z pewnością wyróżnia się ciekawych sposobów leczenia „wodą z rezonansem magnetycznym”. Najprawdopodobniej wpłacający comiesięczne wysokie składki do Narodowego Funduszu Zdrowia Felicjan, kliknąłby dalej, lecz przypomniał sobie, że zapłodnione jajeczko ludzkie składa się z dziewięćdziesięciu pięciu procent wody, a każdy dorosły z siedemdziesięciu procent, podobnie jak nasza planeta. Uświadomiło mu to, że ma spękane wagi, wysuszone błony śluzowe i powinien napić się wody. Dlatego pociągnął solidny łyk z butelki pet i dalej wpatrywał się w monitor. Kolejna wyświetlona wiadomość, pojawiła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W niej doktor Schweitzer ostrzegał przed oczyszczoną wodą, która kupujemy w przezroczystych plastikowych butelkach, ponieważ jest ona narażona na działanie światła z lamp fluorescencyjnych. Wtedy człowiek pijący tylko taką wodę ma wyschnięte, spierzchnięte i popękane wargi. Natomiast normalna woda nawilża, a nie wysusza ust.

Słowo „normalne” w naszych informacyjnych czasach często ma wiele znaczeń i niekoniecznie one dotyczą tego, do czego się odnoszą. Najprawdopodobniej zostało wypaczone podobnie jak wiele innych i chcąc uzyskać pewność, co autor miał na myśli, albo mówca w podtekście, trzeba wszystko gruntownie sprawdzić, by się przekonać, czy odnosi się to do najprawdziwszej prawdy.

Dociekanie prawdy jest szalenie trudne i doprowadziło do takich stwierdzeń, że woda nie jest jednorodnym wytworem natury. W komórkach żywych ma wyjątkową strukturę, a jej cząsteczki tworzą grupy o zorganizowanych powiązaniach. Dodatkowo dzieli się na „wodę niedojrzałą” różniącą się od „wody dojrzałej i dającej życie”. Jeszcze istnieje woda wolna od minerałów, która jest bardzo silnym rozpuszczalnikiem. Ponadto w wodzie występuje czynnik witalności związany z ruchem. Woda stojąca lub butelkowana, nawet chemicznie czysta, jest martwa porównaniu z wodą z wartko płynących potoków, lecz by tak w istocie było, musi poruszać się właściwie. Tłoczenie wody w wodociągach metalowymi albo plastikowymi rurami powoduje, że jej oscylacje energetyczne ulegają zakłóceniu i niszczony jest naturalny porządek struktur wody. Dochodzi też do zanieczyszczeń chemicznych i elektromagnetycznych, które powodują chaotyczne grupowanie cząstek wody.

Felicjan, po takiej lekturze potrzebował rzetelnej informacji, jaką wodą nawadnia swój organizm, a nie dysponował nowoczesnym laboratorium, odpowiednią fachową wiedzą i nie znał nikogo takiego. Dość szybko w zasobach Internetu, jakiś cwany reklamodawca podsunął mu informacje o sfotografowaniu zamarzniętych kropel wody. Przeprowadzenie takiego doświadczenia w warunkach domowych było uciążliwe, lecz możliwe do przeprowadzenia.

Swoje amatorskie obserwacje oparł na twierdzeniu, że nie istnieją na Ziemi dwa identyczne płatki śniegu. Dodatkowym bodźcem była informacja o powstawaniu z krystalicznie czystej wody sześciobocznych, a nawet siedmiobocznych płatków śniegu. Zupełnie inne kryształy powstawały z wody zanieczyszczonej i poddanej działaniu chloru. Wtedy zamarznięte formy już na pierwszy rzut oka, wykazywały, z jaką jakością wody pitnej mamy do czynienia. Gdyby wcześniej takie procesy wykonał tylko jeden człowiek, z pewnością jego prace można by było uznać za mało wiarygodne. Jednak tysiące ludzi na całym świecie w różnych miejscach i czasie. Przeprowadzało i codziennie przeprowadza podobne analizy i otrzymują identyczne wyniki. Coś takiego wykluczało przypadkowość i zbieg okoliczności.

Meloman, niepoprawny romantyk, za jakiego uważa sie Felek, za radą dwudziestowiecznego austriackiego zarządcy lasów Victora Schaubergera. Obserwującego przez dziesięciolecia interakcję wody i lasu, zaczął szukać witalnej, zimnej, czystej wody w strumieniach ocienionych drzewami. Trudność sprawiało znalezienie takiego, lecz po pewnym czasie jego wysiłek przyniósł owoce. Zanim zdecydował się skorzystać z niej, przeprowadził fotograficzny test i ku jego radości wypadł niezwykle pozytywnie. Wtedy systematycznie co drugi dzień przywoził dwie szklane pięciolitrowe butle źródlanej wody. Trzymał w chłodziarce i używał do gotowania i picia. Resztę pozostawiał do naturalnego ogrzania i podlewał nimi kwiaty w domu. Ich poprawę kondycji i wzrost zauważyła jako pierwsza siostra, która odwiedziła brata po półrocznym użytkowaniu przez niego zdrowej wody.

- Jakim nawozem zasilasz twoje kwiaty, że są takie zdrowe?

Jakakolwiek próba opowiedzenia jej, jak i milionom w kraju, o wodzie określanej japońskim terminem „hado” albo chińskim „qi” (chi) nie spotkałaby się ze zrozumieniem, więc powiedział o przesadzeniu do świeżej ziemi. Jego niechęć do mówienia powstała w wyniku wcześniejszych krytyk.

- Kto widział „qi”? Jak wygląda „hado”?

Wtedy zastanawiał się, co na takie zachowanie odpowiedzieliby nasi antyczni przodkowie, których wiara i kultura związana była z wodą. Wtedy woda miała największe znaczenie, istniał chrzest, święte rzeki, picie świętej wody po przybyciu do wyroczni. Sumeryjska bogini Inanna zamiast serca miała wazę, z której wypływała cudowna woda. W mieście Knossos na Krecie za rządów króla Minosa panowała zasada, że woda musi być ziemi zwrócona w takim samym stanie, jak została z niej pobrana. W naszej wysokorozwiniętej technicznie epoce rzeki, oceany, wszelkie zbiorniki wody są traktowane jako ścieki i wysypiska śmieci. Dlatego występuje niedobór wody pitnej.

Ludzie antyczni z pewnością powiedzieliby.

- Nasi przodkowie zeszli z drzewa, a potomkowie na nie ponownie weszli. Tylko tym razem było ono suche.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Marian 19.11.2021
    "samo leczenia" -> "samoleczenia"
    Fajny tekst.
    "- Nasi przodkowie zeszli z drzewa, a potomkowie na nie ponownie weszli. Tylko tym razem było ono suche." -> bardzo dobra konkluzja.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania