Wojownik

Dzisiaj minął dokładnie rok od lekcji historii, pani opowiadała o patriotyzmie i walkach w obronie polskiej ziemi przez naszych przodków. Podawała dużo przykładów potwierdzających temat lekcji i pod koniec zadała nam wypracowanie pasujące do tematu. Koleżanki i koledzy szybko między sobą podzielili wydarzenia historyczne, ja nie mogłam zdecydować się, jaki przykład mam opisać, termin oddania prac wyznaczony był za dwa tygodnie. Miałam dużo czasu na znalezienie i opracowanie przykładu, po lekcjach wróciłam do domu. Mieszkam w leśniczówce daleko od szkoły i przebycie tej drogi zajmuje sporo czasu, w moim kierunku nikt nie mieszka, dlatego gimbus mnie nie odwozi. Mój tata jest leśniczym i bardzo często nie może po mnie przyjechać. Zawsze po powrocie do domu, jak już zjem obiad, to zajmuje się moim małym zoo. Stale przebywają tam jakieś zwierzęta, które chore sama znajduje, lub tato przynosi z lasu. Często są to pisklęta lub małe zwierzęce sierotki, bez naszej opieki zginęłyby, do moich obowiązków należy je karmić i sprzątać ich klatki albo kojce. Później odrabiam lekcje i się uczę, czasem mama mi w nich pomaga, a ja jej w szykowaniu kolacji. Tego dnia jak zjadłam obiad i oporządziłam moje małe zoo, tata wcześniej wrócił do domu, zaproponował odwiedziny jego cioci w mieście. Była piękna pogoda i wyjechaliśmy jak najszybciej, żeby nie wracać do domu zbyt późno. Cieszyłam się z tych odwiedzin, bo ciocia taty mieszkała w mieście powiatowym, a ja tak bardzo chciałam zobaczyć takie miasto. Dojechaliśmy na osiedle gdzie mieszkała ciocia i tata zaparkował samochód na parkingu osiedlowym. Po wyjściu z auta poczułam straszny smród odchodów zwierząt, na chodnikach leżał kał nieposprzątany, choć co trzydzieści metrów były stojaki z torebkami do zbierania odchodów zwierząt. Torebki były za darmo, lecz widać było, że nie są używane. Rodzice też narzekali na fetor, musieliśmy uważać jak idziemy, wszędzie było pełno kup i bardzo uważaliśmy gdzie stawiamy nogi. Chodniki, skwery, plac zabaw pełne były takich śmierdzących niespodzianek. Tata powiedział, że nie lubi przyjeżdżać do tego miasta, tylko raz zobaczyłam jak jeden pan sprząta po swoim pupilu. Pozostali opiekunowie udawali, że nie zauważyli jak ich piesek lub kotek narobił i przechodzili dalej. Dochodziliśmy do bloku cioci i brzydki zapach się oddalił, usłyszałam jak jeden pan wyprowadzający psa krzyczy.

-Ty stary idioto, porąbało cię głupolu, by cię szlag trafił staruchu.

Poszedł sobie dalej jak gdyby nic się nie stało.

Zobaczyłam staruszka z laską jak zbiera z pięknie zadbanego trawnika psią kupę. Pan mówił niby do siebie, lecz tak by inni słyszeli.

=Zwierzęta trzymają, a po nich nie sprzątają okropni ludzie.

Weszliśmy do budynku i po przywitaniu z ciocią, tato opowiedział, co widzieliśmy przed domem. Ciocia powiedziała nam to jest pan Michał, mieszka tutaj od początku, założył ten piękny trawnik i dba o niego i walczy jak o niepodległość. Wyszłam na balkon i spojrzałam na piękną zieleń, tak odmienną od tej poza trawnikiem, tam było bardzo brzydko. Pomyślałam o tym panu, że jest to współczesny wojownik i patriota każdy powinien dbać o swój kraj jak umie najlepiej, jak najbardziej potrafi. Po powrocie do domu napisałam wypracowanie o panu Michale i byłam bardzo zawiedziona jak dostałam ocenę obniżoną, za niezrozumienie tematu. Dzisiaj minął prawie rok jak patrzyłam z balkonu na trawnik pana Michała, to co pozostało z tego trawnika nie różni się niczym od pozostałej części miasta. Wszystko pokryte odchodami, wypalona trawa przez kał i wszystko śmierdzące. Zapytałam cioci, co się stało, że to tak wygląda.

– Pana Michała już nie ma odszedł z tego świata do lepszego, teraz tak śmierdzi, że nie otwieram okna. Kiedyś dzieci miały gdzie się bawić i ja wychodziłam odpocząć na ten trawnik.

Teraz jestem pewna, że w swoim wypracowaniu miałam rację i mam nadzieję kiedyś do innych to dotrze, najbardziej tych co własnego smrodu nie czują.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • LinOleUm 08.11.2014
    Ciekawy temat, masz cztery..
    Fajne opisy, nie drętwe dialogi, choć niewiele ich tu było.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania